[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Seth, odrywajÄ…c siÄ™ na moment od szykowania
sprzętu.
- Prawda? - potaknęła.
DÅ‚ugi na dziesięć metrów jacht Davida rzeczywiÅ›­
cie prezentował się imponująco. Nawet teraz, gdy stał
na kotwicy. Kiedy pÅ‚ynÄ…Å‚ pod peÅ‚nymi żaglami, wy­
glądał tak pięknie, że nie sposób było oderwać od
niego oczu. Każdy, kto miał okazję nim płynąć, był
pod wrażeniem. Pod pokÅ‚adem, prócz luksusowo wy­
posażonej głównej kabiny, kuchni i łazienki, mieściły
siÄ™ trzy wygodne dwuosobowe kajuty.
100 KSI%7łYCOWA ZATOKA
- Oj, dziewczyno, trzeba było zatrzymać sobie
to cacko - westchnÄ…Å‚ Seth, podziwiajÄ…c z oddali
Icarusa.
- Słucham?
- Przy podziale majÄ…tku. Trzeba byÅ‚o powie­
dzieć, żeby mężulek dał ci jacht. Ale jeszcze nic
straconego. Słyszałem, że ten wasz rozwód to jakaś
lipa.
- SkÄ…d pan o tym wie?
Granger zarechotał.
- Ludzie mają długie języki, a Moon Bay to
maleńka wysepka. Ludzi jest mało, czasu mają dużo,
to gadajÄ…. O wszystkim.
Przeszył ją świdrującym spojrzeniem, od którego
zrobiło jej się nieprzyjemnie. Ciekawe, o czym jeszcze
plotkują?, pomyślała z niechęcią.
- Nie potrzebuję jachtu - odparła obojętnie. - Jest
własnością Davida. A teraz, jeśli pan pozwoli, pora
zejść pod wodę. Grupa na nas czeka.
Podzieliła swoich podopiecznych na pary, łącząc
początkujących z bardziej zaawansowanymi. Zeszła
z nimi pod wodę. Sama płynęła w parze z Zachem.
Nie zeszli głęboko, raptem dziesięć metrów pod
powierzchniÄ™. Alex stale miaÅ‚a grupÄ™ na oku. Spra­
wdzała, czy jej podopieczni wiedzą, co mają robić,
i czy właściwie posługują się sprzętem. Ponieważ
wszystko szło gładko, pozwoliła sobie na chwilę
odprężenia i z radością obserwowała Zacha, który
śmiało podpływał do ławic bajecznie kolorowych
ryb.
Jednak Seth Granger nie byłby sobą, gdyby nie
Heather Graham 101
narobiÅ‚ jej kÅ‚opotów. W pewnej chwili zostawiÅ‚ kobie­
tę, z którą był w parze, i po prostu odpłynął.
Alex dala znak Zachowi i ruszyła za krnąbrnym
bogaczem. Gdy się zrównali, dała mu znak, by wracał.
Był niezadowolony, lecz nie stawiał się i dołączył do
grupy.
- Chciałem podpłynąć do Davida, bo widziałem,
że był niedaleko. Co znowu by się stało, gdybym się od
was na chwilę odłączył? - zżymał się, gdy wrócili na
statek.
- Panie Granger...
- Mów mi po imieniu, złotko.
- Dobrze, Seth. Skoro miałeś ochotę nurkować
indywidualnie, trzeba było umówić się wcześniej
z Davidem. Pewnie z radością zaprosiłby cię na swój
jacht.
- Nie bÄ…dz Å›mieszna. Wiesz, że nie jestem nowi­
cjuszem.
- Ja też nie, a jednak nigdy nie nurkuję sama. To
zbyt niebezpieczne. A teraz posłuchaj. Widzę dwie
możliwoÅ›ci. Albo zaraz poproszÄ™ kapitana, żeby od­
stawił cię z powrotem do Moon Bay, albo zostajesz
z nami i stosujesz się do zasad, które obowiązują nas
wszystkich.
- Pogadam sobie z twoim szefem - rzuciÅ‚, wskazu­
jÄ…c jÄ… palcem.
- ProszÄ™ bardzo.
Na szczęście podczas kolejnych zejść nie sprawił
większych kłopotów. Jak zwykle kazał na siebie
czekać, ale zawsze miał jakieś wytłumaczenie. A to
zachwyciły go brunatnice i nie mógł się od nich
KSI%7łYCOWA ZATOKA
102
oderwać, to znów zapędził się za wyjątkowym okazem
żółwia.
W sumie wyprawa była bardzo udana. Gdy po
ostatnim nurkowaniu uczestnicy spotkali siÄ™ na stat­
ku, wszyscy bez wyjątku byli zadowoleni. Słuchając
ich entuzjastycznych opowieÅ›ci o cudach podwod­
nego świata, Alex miała swoje pięć minut czystej
przyjemnoÅ›ci. ByÅ‚a to najlepsza nagroda za jej wy­
siłek.
- Dobra robota, szefowo! - pochwalił ją Jeb, jeden
z pomocników, gdy schodzili na brzeg w małym
porcie na wyspie. - Słuchaj, może ja wezmę na siebie
Grangera, a ty w spokoju sobie coÅ› przekÄ…sisz?
- Jesteś wielki! - roześmiała się.
Gdy dotarli do portowej knajpki, ich podopieczni
już siedzieli przy stolikach pod cienistym dachem
z palmowych liÅ›ci. Przy jednym z nich Alex spostrzeg­
ła Jaya, Hanka, Johna i Davida. Domyśliła się, że byli
razem na rafie. Poczuła się nieswojo. Oczywiście
zorientowała się, że Icarus przez cały dzień trzymał
się blisko ich statku, lecz nie miała pojęcia, że ma na
pokÅ‚adzie aż tylu pasażerów. Mimo wszystko po­
stanowiła się do nich dosiąść, zmieniła jednak zdanie,
gdy spostrzegła, że Seth Granger zamierza zrobić to
samo.
- Cześć, chÅ‚opaki! - ryknÄ…Å‚ swym tubalnym gÅ‚o­
sem. - Można się dosiąść? Ja stawiam. Co wam
zamówić?
- Nie pogardzimy kufelkiem piwa - rzekł Hank.
.. - Ja poproszę colę - powiedział David.
- Daj spokój, chłopie, jedno piwo ci nie zaszkodzi!
Heather Graham 103
- Zostanę przy coli - powtórzył.
Alex podchwyciła jego spojrzenie i z wrażenia
przeszedł ją zimny dreszcz. Jak na człowieka, który
zarzekał się, że zrobił wszystko, by ją ochronić, David
miał dziwnie zaciętą minę. Wyglądał, jakby chciał ją
udusić gołymi rękami. Widocznie spanie na ratanowej
sofie dało mu mocno w kość.
Jednak nie poszedł wyspać się we własnym łóżku.
Nie zostawił jej samej. Widocznie naprawdę wierzył,
że coś jej grozi.
Tylko z czyjej strony?
- Miło cię widzieć, Alex! - powitał ją Warren,
były marynarz, a obecnie właściciel knajpki. - Czego
siÄ™ napijesz?
- Nalej mi małe piwo - poprosiła, siadając przy
barze.
- Jak wam idzie interes? Bo u mnie coÅ› kiepsko
- poskarżył się, stawiając przed nią szklankę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •