[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Janko - pisał - chcę ci wszystko powiedzieć. Jesteś' mi naprawdę bliska, a
twój stosunek do mnie i do spraw mnie obchodzących boli mnie i gniewa.
Kocham cię. Nigdy żadna kobieta nie słyszała tego słowa ode mnie, chociaż
miałem dużo kobiet w życiu.
I właśnie dlatego, że obchodzisz mnie tak bardzo, nie umiem zadowolić
się małym. Muszę mieć wszystko albo nie chcę mieć nic. Inaczej nie
umiem. Miałem cię tak blisko siebie, zresztą ofiarowywałaś mi się sama.
Nie chciałem, bo muszę cię mieć całkowicie, bo nie chcę wcale posiadać cię
połowicznie, z musu lub przyzwyczajenia, chcę cię mieć naprawdę.
Chciałbym więc wiedzieć, czy możesz mnie pokochać?
Dziwi cię zapewne słowo „kochać" w moich ustach, mówiłem ci
przecież tyle razy o zbytecznej frazeologii w miłości. Wystrzegałem się
zawsze każdego objawu sentymentalizmu.
Myślę, że patrzysz na niektóre sprawy trochę krótkowzrocznie i
jednostronnie. Widzisz człowieka tylko takim, jaki jest w danej chwili, już
gotowy, już stworzony przez okoliczności z określonym sposobem
myślenia. Nie zastanawiasz się nad jego możliwościami. Może byłbym
inny, gdybyś okazała mi trochę uczucia, a chociażby zainteresowania. Lecz
ty traktujesz mnie w zupełnie specjalny sposób i nie przyjdzie ci nigdy na
myśl, że mogę być zupełnie taki sam, jak wszyscy inni ludzie.
Zapewne masz do mnie żal, że wysłałem cię, zapewne sądzisz, że ta
robota nie jest godna ciebie, że przysłałem ci dwóch opiekunów-szpiegów.
Jest tak, lecz niezupełnie tak jak ty sądzisz Nie jesteś wcale sama na
świecie, ja myślę o tobie zawsze, ja opiekuję się tobą mimo wszystko.
Chciałbym bardzo, abyś uczyniła to, o co cię proszę, właśnie dlatego, że
jest to tak obce twojej psychice, tak przeczy wszystkim twoim zasadom i
chęciom.
Chcę, abyś zrobiła to dla mnie, dla mojej sprawy, dlatego tylko, że mnie
to obchodzi.
Rozumiesz chyba, że sprawa sama przez się nie jest tak bardzo ważna, bo
wtedy użyłbym do tego nie ciebie, a kogoś doświadczonego i
odpowiedzialnego; zależy mi tylko na twojej decyzji, na fakcie, że uczyniłaś
to dla mnie.
Nieprzyjemnych następstw możesz się nie obawiać w żadnym razie. Nic
ci się stać nie może. Ja czuwam nad tobą.
TWÓJ ALEKS.
Janka odczytywała ten list doznając dziwnego uczucia. Wiedziała od
dawna, że Aleks ją kocha, mówili przecież o tym wszyscy jej znajomi,
jednak nigdy nie przypuszczała, że naprawdę mógłby się dla niej zmienić.
A może ukazanie jej tej możliwości było kłamstwem, zręcznym
podstępem? Jeżeli jednak pisał prawdę, znaczyło to, że może zmieni swoje
życie, znaczyło to, że ona nie jest sama na świecie. Może naprawdę na swój
sposób troszczył się o nią?
Co uczynić?
Nie wykonać polecenia Aleksa? Znaczyłoby to: odejść, uciec po prostu,
zerwać z nim na zawsze, pozostać samą, bez papierów, bez żadnej opieki.
O ile w ogóle jej towarzysze daliby jej uciec, nie uczyniwszy przedtem
nic złego.
Wiedziała przecież dobrze, jak postępuje się ze szpiegami, którzy nie
wypełniali rozkazów i co do których istniało przypuszczenie lub chociażby
cień przypuszczenia, że zechcą wycofać się ze służby.
A przecież ona była teraz także w roli szpiega. Niezależnie nawet od
Aleksa, Grisza i Mikołaj w obawie, że powie coś zbytecznego na ich temat,
mogli się postarać o to, by mówić już nie mogła.
Znała przecież tych ludzi, wiedziała, czego się po nich spodziewać.
Wypełnić zaś polecenie znaczyło przystać na najstraszliwszą, narzuconą
sobie rolę.
A może jej czyn nie był sam przez się ważny, może był tylko
eksperymentem i dzięki niemu mogła naprawdę uratować brata i zmienić
Aleksa.
Czyż doprawdy pojęcia zła i dobra nie stawały się wtedy czymś
względnym?
Janka nie wiedziała, jak powinna postąpić.
Jakże dobrze byłoby spocząć, odetchnąć w czyichś czułych ramionach.
Wykraść papiery lub zdecydować się na śmierć! Umrzeć samobójczą
śmiercią! Lecz Janka bała się Śmierci.
Stawała późnym wieczorem nad brzegiem morza lub chodziła po moście
i patrzyła w rozhukane fale, na przepaść ziejącą czarnym błyskiem.
Obawiała się śmierci. Nie chciała zginąć na zawsze w śmiertelnym,
okropnym mroku. Janka chciała żyć i chciała koniecznie chociażby przez
chwilę być szczęśliwa. Nie można było zresztą oprzeć się rozkazom Aleksa.
I Janka, wmawiając sobie, że nie ma to głębszego znaczenia,
przechodziła co dzień obok willi Hryniewicza, mimo woli tworząc sobie
plan postępowania na wypadek, gdyby się jednak zdecydowała.
Z tej strony ciągnął się mur. Z tamtej znajdowała się furtka. Janka
poruszyła klamką. Zamknięte. Przesunęła rękę przez kratę próbując, czy nie
dosięgnie klucza z drugiej strony. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •