[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pobliżu. Ponieważ nie było go nigdzie w zasięgu wzroku,
weszła do pokoju i zaczęła szukać Jerry'ego. W końcu
wypatrzyła jego rudą czuprynę i ruszyła w tym kierunku.
RS
35
Zanim jednak zdążyła tam dotrzeć, podszedł do niej Robert
McKenzie w towarzystwie kobiety i mężczyzny, których
widziała po raz pierwszy w życiu.
- Wreszcie cię znalezliśmy - powiedział - szukałem cię
wszędzie. - Obrzucił ją krótkim spojrzeniem, w którym
malowała się szczera aprobata. - Bardzo ładnie dziś wyglądasz.
Nie wiedziałem, że tak starannie ukrywałaś przed nami swoją
urodę. - Odwrócił się w stronę nieznajomych. - Chciałbym
przedstawić Norę Graham, której praca jest podstawą całej
naszej kampanii. Noro, to jest Owen Latimer i jego siostra
Anne. Owen projektuje kolekcje, a Anne nadzoruje prace w
krajami.
Nora wymamrotała słowa powitania i uścisnęła dłonie
rodzeństwa. %7ładne z nich nie było ani trochę podobne do
Morgana. Oboje mieli mysie blond włosy i pospolite rysy
twarzy. Jedyne podobieństwo kryło się w oczach, szarych, z
maleńkimi czarnymi i srebrnymi plamkami, ale łagodniejszych
niż oczy Morgana.
Oboje uśmiechali się przyjaznie i gratulowali sukcesu. Nora
starała się słuchać uważnie, ale koncentrowanie się na ich
słowach przychodziło jej z wielkim trudem. Myślała wyłącznie
o tym, że musi się stąd jak najszybciej wydostać i uciekać, gdzie
pieprz rośnie. Kiedy rozmowa utknęła na chwilę w martwym
punkcie, pośpiesznie wymamrotała słowa przeprosin, tłumacząc,
że musi odszukać Jerry'ego.
Niestety, było już za pózno. Zanim zdążyła ruszyć się z
miejsca, nagle za plecami brata wyrósł jak spod ziemi Morgan.
Przyglądał się Norze z zadowoleniem i satysfakcją. Zdawał się
mówić: tu cię mam!
- Robercie - zwrócił się do pana McKenzie - czy mógłbyś
mnie przedstawić swojej czarującej młodej przyjaciółce?
Starszy pan przyglądał mu się przez chwilę zdezorientowany,
a potem wybuchnął śmiechem.
RS
36
- Przecież poznaliście się z Norą już dwa miesiące temu! Nie
mów mi, że o tym zapomniałeś. Być może po prostu nie
poznałeś jej w tym stroju.
W oczach Morgana zabłysło światełko. Odchylił głowę do
tyłu, a na twarzy malował mu się wyraz zaskoczenia, nad
którym jednak szybko zapanował i rzucił Norze gniewne,
ogniste spojrzenie.
- Tak, oczywiście. - Odwrócił się do brata. - Owen, to jest ta
młoda dama, która kazała mi się rozebrać, kiedy spotkaliśmy się
po raz pierwszy w życiu.
Na Norę patrzyły teraz cztery pary rozbawionych oczu.
Zaczerwieniła się po uszy i marzyła o tym, żeby znalezć się jak
najdalej od tego miejsca. Poczuła, że narasta w niej gniew. Ile
razy Morgan będzie wywlekać na światło dzienne tę
upokarzającą historyjkę? Nie, nie zamierza się więcej
tłumaczyć. Niech sobie myślą, co im się tylko spodoba.
- Czasem tak to bywa - wykrztusiła z wymuszonym
uśmiechem. - A teraz naprawdę muszę już iść. Dziękuję za
zaproszenie na przyjęcie, pani Latimer. Było naprawdę
wspaniale.
- Odwiozę cię do domu - oświadczył zdecydowanym tonem
Morgan.
- Nie, dziękuję - odparła równie zdecydowanie Nora. -
Przyszłam tu z kimś innym.
- Jeśli mówisz o swoim fotografie, to dawno już sobie poszedł
- poinformował, biorąc ją pod rękę.
- W takim razie sama sobie poradzę... - zaczęła, ale urwała,
czując, że dłoń Morgana zaciska się mocniej na jej ramieniu.
Nim zdążyła zaprotestować, Morgan już prowadził ją przez tłum
gości w kierunku wyjścia.
- To boli! - Rzuciła mu gniewne spojrzenie.
- Cieszę się - wymamrotał przez zaciśnięte zęby. - Mam
ochotę skręcić ci kark.
RS
37
Nora nie miała pojęcia, jak wyrwać się z żelaznego uścisku.
Wyglądało na to, że jedynym skutecznym wyjściem byłoby
usiąść na podłodze i zacząć głośno krzyczeć. Ten maniak gotów
zrobić okropną scenę, jeśli spróbuje mu się opierać. Poza tym,
skoro Jerry opuścił przyjęcie ze swoim rudzielcem, musi jakoś
sama dostać się do domu.
- Nie musisz mi łamać ręki - powiedziała, kiedy zbliżyli się do
windy. - Pójdę po dobroci.
Nie puścił jej ramienia aż do chwili, gdy zamknęły się za nimi
drzwi windy. Wyszli z budynku i bez słowa podeszli do szarego
mercedesa.
Morgan otworzył drzwi samochodu. Nora wsiadła i trzęsąc się
z zimna rozmyślała, jak też skończy się ta dziwna przygoda. Ani
przez chwilę nie wierzyła, że Morgan jest rzeczywiście w stanie
zrobić jej jakąś krzywdę. W pracy jej też raczej nie zaszkodzi,
skoro reklama okazała się takim sukcesem. W najgorszym razie
agencja będzie musiała sobie jakoś poradzić bez pieniędzy
Latimerów.
Najbardziej jednak przerażała ją myśl o scenie, którą zamierza
zrobić jej Morgan. Została wychowana przez kochających i
wyrozumiałych rodziców, w małym, cichym miasteczku. Przez
cztery lata spokojnie studiowała, a potem bez większych
problemów podjęła pracę w agencji. Właściwie nigdy nie miała
do czynienia z osobami sobie wrogimi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •