[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niewidocznym ogniem, wyżłopał wszystko nie baczny zdumionych oczu przechodniów oraz
podejrzliwych łypnięć kilku ochraniarzy, tylko z nazwy będących miejską policją Cristal City,
bowiem w praktyce...
- Następny ziemski pijaczek - syk za plecami i cios pałką w nerkę, były uwerturą do
koncertu jaki go czekał na komisariacie - ...nie wiesz byku, że tutaj nie wolno pić w miejscach
publicznych?
- Wiem - Max, udając iż nic się nie stało, bagatelizując mdlący ból w okolicach krzyża,
obrócił się do trzech nerwowych policjantów - panowie wybaczą mój opłakany wygląd, ale to
była wyższa konieczność. Moje serwomotory pracują na alkoholu a ja właśnie miałem okres
przegrzania i wylew paliwa - pokazując na obrzygany kombinezon, Max zadygotał jak zepsuty
android - ...ja jestem seria próbna. Ja muszę teraz wrócić do laboratorium i dalej sortować próbki
kału. Panowie wybaczą mój opłakany wygląd, ale to była wyższa konie...
- Jebany robot - gliniarze odsunęli się na boki a ten co użył pałki zaczął ją wycierać o
nogawkę własnych spodni - ...wynocha!
- Tak jest szanowni panowie - Max nadal podrygując, szybko pomaszerował w kierunku
wind i potulnie wziął tą która wiozła ludzi na dół.
- Cudownie, wróciłem sam do siebie - radosna i budująca uwaga, wcale nie przyćmiona
widokiem wąsacza z nosem jak czerwony kalafior, witającego byłego pacjenta groznym gestem.
- Spokojnie. Ja też w strachu - Max lekceważąc tak kapitana jak swoich lokalnych kolegów z
CC, zaczął pospiesznie zrywać z siebie kombinezon oraz jednoczęściową bieliznę - ...hej, kto mi
pożyczy radio? Potrzebuję zamówić własne ubranie i rzeczy...
- Zwariowałeś? Nadal jesteś chory... - kapitan porzucając macanie za bronią, złapał się za
swój krwawiący kinol - ...fahjat! Kophnoł mnie w nos!
- To nie ja, to moje alter ego - Max popukał się znacząco po skroni - wiesz, z tym
świństwem co mi wszczepili, to dziękuj, że jeszcze żyjesz. Jebana pani Skinner kłamała. Oni dali
mi oboczną pamięć zawodowego agenta federales od brudnej roboty. Ja ma zabić niejakiego
Zinklera, pamiętasz?
- Taahhh... dhobhe - kapitan łzawił, krwawił i był wściekły, ale już nie na Maxa tylko na
siebie. Reszta towarzystwa też. Ostatecznie pilnowali tygrysa i jeśli ich ciutkę zmaglował to taka
już jego natura. Co wymagać od bestii...
Lecz Max nie był... już nie był, aktywując nanoroboty i wracając do starego rejestru czasu
minionego, zaś znów będąc sobą, chciał być wolny.
- ...tak, tak, adres w Oslo. Powinna być w Oslo... nie jest? To gdzie? Tutaj? Co za zbieg
okoliczności. Można prosić o połączenie? Nie, ja nie znam hasła, ale jeśli pan poda jej moje
nazwisko, i mój telefon to... o niech cię jasny ciasny i dewiacyjnie swędzący szankier trafi w
ten... - Max złowił zdumione spojrzenie kapitana i zamilkł, szybko odkładając radio - ja tylko
szukałem połączenia do swojej kobiety.
- Od kiedy CC ma swoje kobiety? Zwłaszcza polowi agenci? - spytał jeden z lokalnych
cyberpolicajów - wam dają antyseksol, nie?
- To moja kuzynka - skłamał Max - zwykle trzyma dla mnie zapasowe klucze, karty, ubrania
i tym podobne.
- To jednak masz jakąś tam rodzinę - zauważył kapitan.
- Mam - Max nie podtrzymał tematu i zawracając do windy, nagusieńki, wyjechał na górę.
Tym razem trzech dzielnych gliniarzy nadal plączących się po deptaku dopadło go po pięciu
krokach.
- Wracaj do labu, mecho żłobie!
- Kto powiedział, że jestem? - Max wyszczerzył zęby - panowie mylą mnie z modelem Zero
Jeden. Ja jestem model Zero Dwa. Służę jako reklamówka przeszczepów. Wczoraj
reklamowałem nowe płuca. Dzisiaj reklamują nową skórę. Czy panowie mają ochotę na
wygładzenie zmarszczek?
- Ten byczy fajfus nie musi być robotem - ostrożnie zaopiniował najstarszy rangą policjant -
to może być wariat. Oni tutaj mają oddział dla hoplaków z Dalekiego Zwiadu i reszty kosmo
dreptaczy. A ten mi wygląda na typowego astro kretyna. Halo? Koleś? Jak tam powrót z gwiazd?
- Gówno ci do tego - Max ruszył sprintem, czyli ogromnymi susami w stronę wejścia do
Maglevu, nagle goniony gniewnymi przekleństwami, lecz niczym więcej. Tamci słusznie
uważali, iż mecho straż Magnetycznej kolejki zdoła zatrzymać wszystko i każdego. Prawie
każdego.
Nanoroboty i ich nosiciel byli na liście wyjątków.
- Twu, twu, twu, twu - plując po wlotach do czytników, Max zdołał nie tylko wprawić w
osłupienie ludzkiego nadzorcę ale i same androidy.
- Czyś ty się z lujem na łby pozamieniał? - strażnik Maglevu wytrzeszczył oczy na zieloną
pianÄ™ kipiÄ…cÄ… z ust nagusa - zatrucie?!
- Zabawa - Max ominął człowieka i jego skamieniałe zabawki, spokojnie wchodząc do
pierwszego wolnego wagoniku - zabawa w chowanego. Albo w berka, zależy...
Wystukując na zabytkowej tablicy dane docelowe, Max przypomniał sobie o własnej
nagości oraz braku, tak uzbrojenia jak opancerzenia. Tam gdzie jechał, straż zwykła była strzelać
bez uprzedzenia.
Magistrat Cristal City był sercem lokalnego adminu i był chroniony jak mało który inny
obiekt.
- Jezu na krzyżu, litość miej nad zbłąkanymi, co ja robię?
%7Å‚al po fakcie, faksie i odlocie na obcÄ… orbitÄ™.
Maglev oferował naprawdę szybki transport. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •