[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Powiesz mi, dlaczego zrezygnowałeś ze służby?
jak ludzie, z którymi walczysz. Zaczynasz ich rozu­
Poczuła, że jego palce w jej dłoni zesztywniały.
mieć. Są rzeczy, o których nigdy ci nie opowiem. Po
- To stara historia - rzeki bezbarwnie, - Nie ma
prostu nie chcę mieć więcej z nimi do czynienia.
o czym mówić.
Chciałem znów żyć jak normalny człowiek. A ta
- Ta blizna na plecach...
blizna... To było rutynowe dochodzenie. Szukaliśmy
- Powiedziałem, nie ma o czym mówić - uciął
drobnego dealera narkotyków, z którego chcieliśmy
i sięgnął po papierosa.
wydobyć parę informacji. Dowiedzieliśmy się, gdzie
- Rozumiem - rzekła Suzanna powoli. - Twoja
można go znalezć, i dopadliśmy go. Nerwy mu
przeszłość i twoje uczucia to nie moja sprawa.
puściły. Miał przy sobie towar wart dwadzieścia
- Tego nie powiedziaÅ‚em - rzuciÅ‚ ze zniecierp­
tysięcy, w czystej kokainie. Trzymał to pod ubraniem.
liwieniem.
369
368
Sam też był niezle nagrzany. Spanikował. Zaszliśmy musieli kiedyś stać w tyra samym miejscu. Holt, czy
go z dwóch stron uliczki. Nie miał żadnej drogi wierzysz, że przeznaczenie zatacza kręgi?
ucieczki. Była z nim kobieta, tak samo naćpana jak - Chyba zaczynam tak myśleć.
Powoli ruszyli w stronÄ™ domu. W pewnej chwili
on. DzgnÄ…Å‚ jÄ… nożem. UsÅ‚yszaÅ‚em jej krzyk i pomyÅ›­
Holt zawahał się i zapytał niepewnie:
lałem wtedy, że widocznie ten drań nie ogranicza się
tylko do handlu. A potem skoczył na mnie z nożem - Suzanno, czy po tym seansie...
- Nie martw siÄ™ o seans. Mamy w Towers wyÅ‚Ä…cz­
w ręku.
nie przyjazne duchy - zaśmiała się.
Holt urwał i zaciągnął się papierosem.
- Ja nie za bardzo wierzÄ™ w takie rzeczy, ale
- Strzeliłem do niego, zanim upadłem. Podobno
zastanawiaÅ‚em siÄ™, czy... wiem, że nie lubisz zo­
go zabiłem. Tak mi mówili. Ja sam już tego nie
stawiać dzieci samych, ale czy mogłabyś zajrzeć do
pamiętam. Obudziłem się dopiero w szpitalu. Jakoś
mnie na chwilę? Chcę z tobą o czymś porozmawiać.
mnie pozszywali. I wtedy obiecałem sobie, że jeśli
z tego wyjdę, to wrócę tutaj. Bo wiem, że gdybym
- O czym?
jeszcze raz trafił do podobnej uliczki, to już bym tam
- O czymÅ› - powtórzyÅ‚ bezradnie. - Przez godzi­
został na zawsze. Stałbym się taki sam jak ci ludzie.
nę, może dwie.
Suzanna objęła go mocno, przyciskając twarz do
- Dobrze, skoro to coś ważnego. Czy chodzi
jego pleców.
o szmaragdy?
- Czy uważasz, że to była twoja porażka?
- Nie, to... Poczekaj do wieczora, dobra? A teraz
- Sam nie wiem.
mam jeszcze kilka spraw do załatwienia.
- Ja tak przez długi czas uważałam. Nikt mnie nie
- Nie zostaniesz na kolacji?
pchnął nożem, ale zrozumiałam, że jeśli zostanę
- Nie mogę. Niedługo wrócę - rzekł i pocałował ją
z Baksem, to jakaś część mnie umrze na zawsze.
szybko. Byli już przy murze ogrodu. - Zobaczymy się
Wybrałam przetrwanie. Czy sądzisz, że powinnam
pózniej.
się tego wstydzić?
Suzanna zmarszczyła brwi, ale w tej samej chwili
- Nie.
ktoś zawołał ją po imieniu. Podniosła głowę i na
- Ja też tak myślę. Przykro mi słuchać o tym, co ci
tarasie dostrzegła Amandę.
się zdarzyło, ale dzięki temu znalazłeś się tutaj.
- Mandy! - odkrzyknęła i pobiegła przez trawnik.
Po chwili napiÄ™te ciaÅ‚o Holta zaczęło siÄ™ rozluz­
- Skąd się tu wzięłaś? Przecież mieliście wrócić
niać. Objął ją mocno i przez dłuższy czas stali na
dopiero za tydzień! Czy coś się stało?
urwisku przytuleni, nie poruszając się. W końcu na
Amanda ucałowała siostrę w oba policzki.
twarzy Suzanny pojawił się uśmiech.
- Nic siÄ™ nie staÅ‚o. Chodz, to ci wszystko opo­
- Nie jesteśmy tu sami - powiedziała cicho. - Oni
wiem.
371
- Dokąd mam iść?
powiedział mi, że są jakieś kłopoty z materiałami
- Do wieży Bianki. Mamy rodzinną naradę.
i musi siÄ™ tym zająć osobiÅ›cie - relacjonowaÅ‚a Aman­
Lilah i C.C. czekały już na nie w wieży.
da. - Myślał, że jestem taka głupia i kupię tę bajeczkę.
- A gdzie ciocia Coco? - zapytała Suzanna.
Chcą nas trzymać z dala od wydarzeń.
- Pózniej jej wszystko powtórzymy. Na razie
- Jeszcze czego - mruknęła CC. - Moim zdaniem
wyglÄ…daÅ‚oby podejrzanie, gdybyÅ›my jÄ… tu przyciÄ…g­
powinnyśmy teraz zejść na dół i zażądać, żeby nam
nęły.
powiedzieli wszystko, co wiedzą. Jeśli Trentowi się
Suzanna skinęła głową i usiadła na podłodze obok
wydaje, że ja usiedzę spokojnie na miejscu, podczas
Lilah.
gdy on będzie zajmował się rodzinnymi sprawami
- A więc to ma być narada kobiet?
Calhounów, to w życiu się tak nie pomylił.
- Zasłużyli sobie na to - parsknęła CC, składając
- Zastanówmy się, co z tego wszystkiego wynika
ramiona na piersiach. - Oni sami już od paru dni knują
- powiedziała Suzanna. - Zciągnęli Sloana, więc
coÅ› za naszymi plecami.
chyba sądzą, że sprawa zbliża się do rozwiązania.
- Max z całą pewnością chowa coś w rękawie
Gdyby wiedzieli, gdzie sÄ… szmaragdy, to na pewno
- przytaknęła Lilah. - Stara siÄ™ wyglÄ…dać jak wciele­
nie trzymaliby tego w tajemnicy.
nie niewinności, ale ciągle siedzi na budowie.
Amanda przeszła się po pokoju.
- Może uczy siÄ™ ukÅ‚adać cegÅ‚y? - zapytaÅ‚a Suzan­
- PamiÄ™tacie, co siÄ™ dziaÅ‚o, gdy chciaÅ‚yÅ›my szu­
na ironicznie.
kać jachtu, z którego Max wyskoczył? Sloan zagroził,
- Gdyby chciał się tego nauczyć, miałby już
że... zaraz, co to takiego było? Aha, że przywiąże
dwadzieścia książek na ten temat - prychnęla Lilah.
mnie do słupka przy płocie, jeśli przyjdzie mi do
- A dzisiaj po południu, gdy wracałam z pracy,
głowy szukać Livingstona na własną rękę.
widziałam Trenta i Holta. Siedzieli w altanie i pili
- Trent w ogóle nie chce ze mną rozmawiać
piwo. Wyglądało to bardzo niewinnie, ale coś się
o Livingstonie - poskarżyła się CC, marszcząc nos.
między nimi działo.
- Uważa, że w moim stanie nie powinnam się
- Wiedzą coś, o czym nie chcą nam powiedzieć.
denerwować.
- Suzanna zamyÅ›liÅ‚a siÄ™, postukujÄ…c palcami w kola­
- Holt mówi, że Livingston gra w innej lidze niż
no. Ona też odnosiła wrażenie, że dzieje się coś
my. My - powtórzyła Suzanna, wskazując na siostry.
ważnego, ale dotychczas Koltowi skutecznie udawało
- Nie oni.
się odciągać jej uwagę w inną stronę.
Amanda zatrzymaÅ‚a siÄ™ i postukaÅ‚a butem o pod­
- Dwa dni temu Sloan i Trent rozmawiali przez
Å‚ogÄ™.
telefon chyba z pół godziny, przy czym Słoan tylko
- Musimy się dowiedzieć, co oni wiedzą. Macie
mamrotał w słuchawkę jakieś monosylaby. A potem
jakieÅ› sugestie?
- Dziel i rzÄ…dz - uÅ›miechnęła siÄ™ Suzanna. - Każ­
da z nas niech spróbuje wydobyć jakieś informacje od
swojego mężczyzny, a potem znów się tutaj spotkamy
i porównamy wersje. Może uda się jakoś poskładać je
w całość.
- Biedni chÅ‚opcy nie majÄ… żadnych szans - po­
kręciła głową Lilah.
ROZDZIAA JEDENASTY
- A gdy bÄ™dzie już po wszystkim - dodaÅ‚a Suzan­
na - to może wreszcie uwierzą, że kobiety z rodziny
Calhounów potrafią dać sobie radę same.
Holt jeszcze nigdy w życiu nie czul się równie głupio.
Miał wziąć udział w seansie wywoływania duchów.
- Rozluznij siÄ™. To przecież nie pluton egzekucyj­
ny - powiedziała Suzanna dobrotliwie, poklepując go
po policzku.
- To zupełny idiotyzm - skrzywiła się Colleen,
siedząca u szczytu stołu. - Gadanie z duchami. Bzdury.
- Wyciągnęła palec wskazujący w stronę Coco. - A ty,
gdybyÅ› miaÅ‚a choć odrobinÄ™ rozumu, to nie pakowaÅ‚a­
byś dziewczynom do głów takich rzeczy.
Coco, siedzÄ…ca naprzeciwko niej, jak zwykle skur­
czyła się pod groznym wzrokiem ciotki, ale mężnie
odrzekła:
- To nie są żadne bzdury. Sama zaraz zobaczysz.
- Na razie widzę tylko bandę pomyleńców - prych-
nęła Colleen i zatrzymaÅ‚a wzrok na portrecie Bianki wi­
szącym nad kominkiem. - Dam ci za ten obraz dziesięć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •