[ Pobierz całość w formacie PDF ]

śladów poza jej i tymi należącymi do małych zwierzątek, jak szopy i oposy.
"Halo?" Zawołała.
Odpowiedziały jej jedynie ptaki.
Powinnam się bać? Pomimo wszystkich dotychczasowych przeżyć, nie bała się. Postać,
kimkolwiek była nie przerażała jej.
BÅ‚ysk ruchu po prawej stronie przyciÄ…gnÄ…Å‚ jej uwagÄ™ do zjawy, poruszajÄ…cej siÄ™ tym razem
szybciej. Kiedy już myślała, że ją dogoniła, jej ostrość widzenia zmniejszyła się mocno, prawie
poza granice świadomości. Jej nogi niosły ją szybko i cicho przez zarośla, instynkt wziął górę i już
myślała, że ją złapie, gdy nagle wypadła na jedno z pastwisk.
Dziesięć stóp dalej brązowa krowa uniosła swój łeb i spojrzała na nią.
Elain rozejrzała się dookoła kiedy jej umiejętność postrzegania świata z powrotem się
powiększyła. Nic, poza krowami.
Ta, znajdująca się najbliżej niej zaczęła muczeć.
Pomimo ciepłego powietrza, poczuła jak drży. Jej puls przyspieszył.
"Halo?" Krzyknęła.
Krowa podeszła do niej i musnęła jej pierś swoim mokrym nosem.
"Fuj." Elain odsunęła się. "Nie dzięki."
Rozejrzała się ostatni raz i skierowała się z powrotem do domu, tym razem okrążając
zewnętrzną granicę lasu.
Powinnam powiedzieć chłopcom? Prychnęła. Kurwa, nie. Już i tak są wystarczająco
ogłupieni.
***
Lina zamknęła się w łazience. Po raz pierwszy tego dnia miała dla siebie chociaż dwie
minuty. Oczywiście z lustra wpatrywał się w nią duch Maureen Alexander.
"Wiesz, powinnaś się pokazać Liamowi albo Elain." Powiedziała Lina.
"PotrzebujÄ™ twojej pomocy."
"Tak, tak, wiem. Nie wiem, co innego mogłabym poza tym robić."
Duch nie odpowiedział. Lina westchnęła.
"Dobra, przepraszam. Po prostu nie mam dla ciebie żadnej odpowiedzi."
Duch zniknął z lustra. Lina poczuła się odrobinę winna, że nie może jej pocieszyć, ale nie
miała pojęcia co robić. Zamknąwszy oczy, zażyczyła sobie znalezć się w domu Baby Jagi. I znowu
kobiety tam nie było.
"Cholera." Burknęła kiedy podeszła do frontowych drzwi. "Halo?"
Nikt.
"Gdzie ona jest do kroćset?" Zastanawiała się na głos Lina. Kiedy jej nie potrzebuję, cały
czas daje mi rady rodem z ciasteczek z wróżbą. A kiedy jej potrzebuję, to nie mogę jej znalezć.
Otworzyła oczy, wyjęła komórkę i zadzwoniła do Callie.
Jej przyjaciółka i jedna z dwóch młodszych sióstr Baby Jagi odpowiedziała po drugim
sygnale.
"Lina! Jak tam maleństwa?"
"Cześć, dziewczyno. Czuję się przez nie wielka jak dom. Mam pytanie do ciebie."
"Jasne, strzelaj."
"Rozmawiałaś ostatnio ze swoją siostrą?"
"Którą?"
"BabÄ… JagÄ…."
Callie milczała przez chwilę. Kiedy odezwała się ponownie, jej ton był bardziej, niż
zaciekawiony.
"Dlaczego? Co siÄ™ dzieje?"
"Na razie nic poważnego, ale mam do niej parę pytań i nie mogę jej znalezć. Byłam u niej w
domu dwa razy i jej nie było."
"Och. Hmm. Poczekaj, zobaczÄ™ czy ja jÄ… znajdÄ™. ZadzwoniÄ™ zaraz do ciebie."
"Dzięki."
Lina z niecierpliwością czekała na telefon od Callie. Podskoczyła kiedy parę minut pózniej
zadzwonił telefon.
"Wybacz, Lina. Nie udało się. Nie wiem, gdzie jest. Odnalazłam Brighde, ale ona też się z
nią ostatnio nie widziała."
"I to cię nie martwi?" Zapytała Lina.
"Właściwie nie. Już wcześniej tak robiła. To wcale nie oznacza, że coś się stało. Może po
prostu potrzebuje trochę samotności albo coś."
"Przecież mieszka sama."
"Jest...dziwnÄ… kobietÄ…."
Lina prychnęła.
"Nie użyłabym tego słowa, no ale w porządku."
"Mogę ci w czymś pomóc?"
Lina spojrzała w lustro. Była sama w łazience, jednak podejrzewała, że duch Maureen ją
obserwuje.
"Co wiesz o duchach?"
"Duchach?"
"Tak."
Kolejna chwila ciszy.
"O czym dokładnie mówimy? O jakichś złych duchach z filmów, polowaniach na duchy w
TV, czy co?"
Lina westchnęła.
"O jednym konkretnym duchu."
"Wiesz kim on jest?"
"Wiem. Nie wiem tylko jak i dlaczego."
"Istnieje jakiś powód, dla którego nie mówisz mi więcej?"
"Tak, nie obraz się, ale to nie jest moja historia. To coś, z czym muszą poradzić sobie
Lyallowie. Jeśli powiem tobie, a Blackie wyciśnie to od ciebie  "
"Ach, rozumiem." Ton głosu Callie wrócił do swojej zwyczajnej życzliwości. Callie całe
wieki szukała mężczyzny, który będzie mógł być jej Panem. Znalazła go w osobie dalekiego kuzyna
Lyallów, Daniela Blackstone'a, którego wszyscy nazywali Blackie. Minusem było to, że niczego
przed nim nie ukrywała. Może i była potężną nieśmiertelną, ale jej partner i Pan zmienił ją w
kremowÄ… bezÄ™.
I ona właśnie tego chciała.
Kiedy Lina rozłączyła się, spojrzała w puste lustro. Nie pojawiały się jej żadne wizje, oprócz
zjawy Maureen Alexander.
Z westchnieniem opuściła łazienkę. Ta zagadka mogła poczekać do następnego dnia. Miała
teraz za dużo na głowie.
Rozdział 8
Przy wieczornej kolacji Ain wziął głęboki wdech. Miał szczerą nadzieję, że siedząca obok
niego Elain nie będzie się z nim spierać.
"Rozmawiałem dzisiaj z Markiem Telfordem." Oznajmił wszystkim. "Przedstawiłem mu
całą sytuację. Zgadza się z tym, że musimy pojechać do Maine i porozmawiać przed ślubem z
Lacey. Musi spotkać się z Elain i odpowiedzieć raz na zawsze na pytanie, czy jest zmienną, czy
nie."
"Zabierzemy ją." Rzuciła nagle Lina, nim jej mężczyzni zdążyli zareagować. "Dawno nie
widziałam Lacey. Z przyjemnością się z nią zobaczą."
Elain spojrzała na Aina.
"A kim jest Lacey?" Wydawało jej się, że już słyszała to imię, ale mając na głowie ostatnie
zdarzenia, nie było mowy, by pamiętała kim ona jest.
Ain zaczął odpowiadać.
"Jest Jasnowidzem naszego Klanu  "
"Coś jak ja, tylko bez mocy ognia." Zażartowała Lina. "Polubisz ją."
"Lina," powiedział Ain, "Doceniamy twoją ofertę, jednak  "
Posłała mu spojrzenie, które go uciszyło.
"Koleś, istnieje możliwość, że Tłuścioch obserwuje dom. Jeśli wszyscy trzej wyjedziecie,
Tłuścioch będzie wiedział, że coś jest na rzeczy i podąży za wami. Elain pojedzie z nami, więc
będzie szansa, że nikt nie odkryje, że jej nie ma, aż nie znajdziemy się w drodze. Tak jest
bezpieczniej."
Brodey kiwnął głową.
"Ain, muszę przyznać, że to dobry pomysł."
Ain poczuł, że sytuacja szybko wymyka mu się spod kontroli.
"Ale  "
Dołączył się Cail.
"Oni mają rację. Jeśli wyjedziemy, ten kto obserwuje dom pojedzie za nami." Skinął w
stronę Liama i Carli. "Pozwól też i im pojechać. Elain może położyć się w samochodzie i ukryć,
dopóki nie wyjadą z miasta i będą pewni, że nikt za nimi nie jedzie."
Ainowi to się nie podobało.
"Nie chcę, by Elain była od nas z dala na tak długo."
Elain, co zaskakujące, kontrolowała swój temperament.
"Ain." Powiedziała łagodnie. "Myślę, że Jan, Rick i Kael razem z Liną są najbardziej
odpowiedni do chronienia mnie. Oni sÄ… smokami."
"I Liam." Wtrąciła się Carla, posyłając mu uśmiech. "My też pojedziemy."
Zack prychnÄ…Å‚ pod nosem.
"Hej, a ja niby kto?"
"Laleczka." Zażartował bez wahania Kael.
Wszyscy roześmiali się, przerywając budujące się napięcie i dając Ainowi chwilę do
namyślenia. Spojrzał na Liama.
"Rozumiesz mój niepokój, prawda? Mam nadzieję, że Klan orzeknie na naszą korzyść, ale
rozważając istnienie paktu krwi, mogą tego nie zrobić."
PrzytaknÄ…Å‚ z powagÄ….
"Rozumiem. Wiem, że ciężko mi zaufać, jako że dopiero mnie poznałeś. Uwierz, gdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •