[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wracałam do Lublina,
czułam się na ulicy jak małe zwierzątko, któremu grozi śmiertelne
niebezpieczeństwo, żyłam w bardzo silnym napięciu, miałam koszmarne
problemy z koncentracją uwagi, przyspieszony tok myślenia, poczucie
skrajnej depersonalizacji, pracowałam w poczuciu, że jestem oddzielona od
pacjentów szklaną szybą. I stale halucynowałam.
Tadeuszu, stale o to pytam, jak to możliwe, że tak żyłam i nikt się nie
zorientował.
Odczuwałam dotyk postaci, która mnie odwiedzała.
25 lipca  W nocy była burza, a ja złapałam piorun w dłoń.  Nasilały się
urojenia, które
ślicznie dysymulowałam, i halucynacje. Przeżywałam stany ekstazy, nie
wytrzymywałam tego i przez jakiś czas brałam leki od psychiatry.
22 września  Schizofrenikom łatwiej żyć w swoim świecie niż tutaj. A
jednak ich świat
urojony jest pułapką bez wyjścia. Są w nim już tylko koszmary.
18 listopada  Zwiat urojony to znowu ja. Czasami wydaje mi się, że to
już jest blisko, a
ponieważ jest urojone, nigdy przybliżyć się nie może.  Był to chyba
największy krytycyzm w
mojej chorobie.  Gdybym włączyła w mój świat urojony świat moich
pacjentów, a ja stałabym się metaurojeniem?
10 grudnia  Odwiedziłam Ewę, byłam u niej przez kilka dni, rzeczywiście
wyglądało to
jak małżeństwo, nie było jeszcze seksu, była dyskretna gra erotyki. Każde
spotkanie z niÄ…
wprowadzało mnie w stan szczególnego napięcia. Razem piłyśmy dość dużo
alkoholu, to pomagało mi rozluznić się, znosić jej agresję.
24 grudnia  Najbardziej nie lubię łamania się opłatkiem  to ten element
samozjadania,
jako Chrystus nie mogłam przyjmować komunii.
1987 rok.
14 stycznia  Odpływam coraz częściej i mocniej. Mogę siedzieć wpatrzona
w jakiÅ› punkt i
zrywam kontakt z rzeczywistością. Dziwny to stan.
17 stycznia  Siedząc w kinie poczułam rozdwojenie osobowości. Walkę
wewnętrzną dobra
i zła. Gdy jest we mnie więcej dobra, chyba rośnie zło, by zrównoważyć
siły.
19 stycznia  Na konferencji w pracy (wśród 10 psychiatrów) znowu nie
byłam ja albo były
nas dwie, gdy patrzyłam na tłum przed sobą, miałam coś zrobić, by zwalić
tę ścianę przede
mną. Krzyknąć, uciec. Moje ciało chciało się poruszyć nienaturalnie, ale
powstrzymałam je.
21 stycznia  Miałam wizję walącego się kościoła, pytałam siebie, czy to
ja czuwam, czy
Bóg. Już nie potrafiłam pracować, żyłam w oszałamiającym lęku. W pracy
grałam z pacjentami w ping  ponga z pragnieniem wyzwolenia się do końca.
Zostałam w pracy sama, moja szefowa poszła na operację tarczycy. Miałam
110 pacjentów,
za których odpowiadałam z dochodzącym lekarzem. Było to już dla mnie za
dużo. Wtedy
właśnie mocniej we mnie uderzył personel. Popadłam w głębszy konflikt z
siostrą oddziałową
i salowymi, stanęłam w obronie poniżanej przez nich pacjentki. Personel
wziął, odwet, szykanowali mnie, twierdzili, że kradnę leki z oddziału,
podburzali przeciwko mnie pacjentów.
W marcu nie wytrzymałam tego, poszłam na zwolnienie lekarskie i szukałam
pracy w Częstochowie.
8 marca  Dlaczego ingerować, jeżeli ktoś wybrał schizofrenię?
18 marca  Mylą mi się dni, miesiące, lata  byłam mocniej rozkojarzona,
trudno było nawiązać ze mną kontakt, nacisk społeczności w Lublińcu był
nie do uniesienia.
24 marca  Odrzuca mnie kolejna matka  psychiatra, czyli moja szefowa.
Woli, bym odeszła z pracy, niż by trwał konflikt na oddziale. Miałam
poczucie winy, że zostawiłam schizofreników samych z psychopatycznym
personelem.
1 kwietnia  Zaczęłam pracę na neurologi i wróciłam do domu. Miałam już
śmierć wszędzie,
cały czas halucynowałam, w pracy byłam spokojniejsza. Oczywiście niczego
nie byłam
świadoma, byłam przekonana, że jestem zdrowa psychicznie.
19 maja  Pojawia się motyw śmierci w 33 roku życia. Lekarz kardiolog
powiedział, że za
pięć lat mogą mnie operować, od razu sądziłam, że nie przeżyję operacji.
Na razie śmierć
zabierała innych, a ja działałam  z misją tutaj.
Lęk przychodził wieczorem, wycofałam się z życia publicznego, odmawiałam
wszelkich
spotkań autorskich. Nocami dotykała mnie moja śmierć.
18 czerwca  A mnie w głowie poezja i misterium umierania, dzisiaj byłam
daleko, odpływałam nieobecna, oczekująca na srebrny deszcz i ulotny
zapach porannych kwiatów.
Skończyłam 28 lat.
27 lipca  Jadąc tramwajem, miałam wrażenie, że życie i ludzie przesuwają
siÄ™ obok mnie
tak, jakbym była w szklanej kuli. Jechałam i nawet ludzie stojący obok
mnie byli za szklanÄ…
szybą. Byłam bardzo daleko i to mnie zupełnie nie dotyczyło. Czułam
przejmującą samotność.
W sierpniu pojawiła się tęsknota za spotkaniem z Bogiem  ojcem.
Halucynowałam, były to
jakieś obrazy z przeszłości ludzkości. Na obozie młodzieżowym, gdzie
byłam terapeutką, obdarzałam miłością.
30 sierpnia  Mogę już tylko poświęcić się dla innych lub odejść 
melancholia, koszmary,
pytanie o sens życia, powrót do pracy po wakacjach i całkowita izolacja.
Widziałam duchy
różnych ludzi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •