[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Powiedziałbyś wszystko, żeby sprawić mamie
przyjemność.
- Wcale nie - zaprotestował. - Gdybyś zeszła na
dół wcześniej, słyszałabyś, jak odmawiam wbudowa
nia kręconych schodów w segmentach.
- Ten facet jest skąpy - powiedziała Chris do Jill.
- W rezydencji są wspaniałe, kręcone schody. Cudow
nie wyglądałyby ich pomniejszone wersje w segmen
tach. Nie uważasz?
Jill zmarszczyła nos.
- Kręcone schody pasują do długich sukni z tre
nem, ale teraz siÄ™ ich nie nosi.
132 » MARZEC CIG DALSZY
- To prawda - poparł ją Gideon. - Teraz ludzie wy
dają pieniądze na świetliki, wanny z masażem wodnym
i zamrażarki. Nic z tego, Chris, jesteś przegłosowana.
- No to tyle, jeśli chodzi o sprawianie mi przy
jemności - powiedziała Chris do Jill, unosząc zna
czÄ…co brew.
- Czy to ja wywołałam tę kłótnię? - Jill przeniosła
pełne niepokoju spojrzenie z matki na Gideona.
- Oczywiście, że nie...
- To nie była kłótnia...
- WyglÄ…dacie na zdenerwowanych.
- Nie jestem zdenerwowana...
- Nigdy siÄ™ nie denerwujÄ™...
- Może w sylwestra nie powinniście rozmawiać
o pracy.
- No, nie wiem...
- Może...
Jill zerknęła na zegarek.
- Słuchajcie, moglibyśmy już jechać?
- Zjedz coś najpierw - Chris wróciła do roli matki.
- Na imprezie będzie jedzenie.
- Uhm. Pizza, i to dopiero za kilka godzin.
- Będą też różne przegryzki - upierała się Jill,
wstając po płaszcz. - Zabierzemy po drodze Jenny
i Laurę, żeby mogły od razu włożyć swoje rzeczy do
samochodu. - Zawahała się, znów przeniosła spoj
rzenie z matki na Gideona i z powrotem. - Czyim
samochodem pojedziemy?
- Może moją furgonetką? - zaproponował Gide
on. - Będzie więcej miejsca.
Wcześniej nie było mowy, że mają zabrać dwie inne
dziewczynki. Chris domyśliła się, że córka podjęła
decyzję w ostatniej chwili. Była ciekawa, czy wpłynęła
na nią jakoś obecność Gideona. %7ładna koleżanka Jill
MARZEC CIG DALSZY " 1 3 3
nigdy nie widziała Chris z mężczyzną. Może chciała
pokazać przyjaciółkom, że jej matka też jest kobietą?
W furgonetce Gideon rozmawiał z Jill o szkole,
przyjaciołach i sylwestrowej zabawie, aż dotarli do
domu Jenny, a potem Laury. Stamtąd było już nie
daleko.
- Baw się dobrze, kochanie. - Chris ucałowała Jill.
- Przyjedziemy po ciebie o wpół do pierwszej.
Jill zawahała się chwilę.
- A wy będziecie cały czas w domu? Nie wybieracie
siÄ™ po kolacji do kina czy coÅ› w tym rodzaju?
- Nie, nigdzie siÄ™ nie ruszamy. Gdyby coÅ› siÄ™
działo, po prostu zadzwoń, a zaraz przyjedziemy.
- Dobra. Miłego wieczoru. - Obejrzała się jeszcze
raz i zniknęła w otwartych drzwiach domu.
- Jest zdenerwowana? - spytał Gideon, wrzucając
bieg i ruszajÄ…c.
- Nie wiem, chyba tak. Pod niektórymi względami
jest dorosła, ale pod innymi...
Gideon rozumiał ją. Fizycznie Jill była dorosła,
umiała się zachować, była opanowana. Ale od czasu
do czasu zdradzało ją niepewne spojrzenie.
- Wiesz, ona ma przecież tylko piętnaście lat.
- Czasami o tym zapominam. Jesteśmy dobrymi
przyjaciółkami.
- To bardzo miła dziewczyna. - Ujął dłoń Chris,
spragniony jej dotyku. - Chociaż przerwała jeden
z najlepszych w moim życiu pocałunków. A co robią
dzisiaj twoi rodzice? - spytał pozornie niedbale.
- Jedzą kolację z przyjaciółmi. Mają tu krąg zna
jomych, z którymi od lat spędzają sylwestra. Za
zwyczaj mama i tato wracali przed północą, żeby być
z nami - ze mnÄ… i Jill - ale w tym roku wszyscy
gdzieś poszli się bawić.
134 " MARZEC CIG DALSZY
- Poza tobÄ….
- Poza mną. - Uścisnęła jego dłoń. Przyciągnął ją
bliżej.
- A ty też jesteś zdenerwowana? - zapytał.
Przyjrzała się jego twarzy w miękkim półmroku
wnętrza samochodu.
- OdrobinÄ™.
- Ja też - powiedział po chwili.
- Ty? Dlaczego?
- Bo jesteś dla mnie kimś wyjątkowym. Chcę, żeby
ci było dobrze.
Przez myśli Chris przemknęły obrazy, które prze
śladowały ją od pewnego czasu.
- Gideonie? - szepnęła. - Jest jedna rzecz, którą
powinieneś wiedzieć.
- Czyżbyś była dziewicą? - Nie odrywał oczu od
drogi, usiłując skoncentrować się na prowadzeniu.
- Nie żartuj - odpowiedziała szybko i cicho, opie
rając mu głowę na ramieniu. - Ale całe moje doświad
czenie w tych sprawach nabyłam na tylnym siedzeniu
starego chevroleta.
Gideon roześmiał się.
- Nigdy nie robiłem tego w samochodzie. - W
różnych dziwnych miejscach, gdy był młody, ale nigdy
w samochodzie. - Jak to się robi? - Przycisnął jej dłoń
do swego uda. - Czy nie jest za ciasno?
- Wymaga to pewnej pomysłowości... co do pozy
cji. - Przychodziły jej do głowy nieprawdopodobne
pomysły. - Musiałbyś być częściowo na siedzeniu,
częściowo poza...
Sunął jej dłonią po swoim udzie, w górę i w dół,
w górę i w dół.
MARZEC CIG DALSZY " 135
- Czy bylibyśmy rozebrani?
Chris złapała oddech.
- To by zależało od nas... Ale byłoby zimno.
- Ja bym chciał. - Jego głos był niski, chropawy.
- Chciałbym widzieć, jak wyglądasz. Potem bym cię
rozgrzał.
W przypływie pożądania przesunęła dłoń na sam
szczyt uda Gideona.
- Coś mi mówi, że nie musiałbyś mnie długo
rozgrzewać. Już mi jest gorąco...
- Nie trzeba nam wiele.
- Właśnie. Nie rozumiem tego. Od tylu lat nie
interesował mnie żaden mężczyzna. - Nie wiedziała,
które z nich wykonało ten ruch, ale nagle przykrywała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]