[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie. - Spiorunowała go wzrokiem. - Ja nie sypiam z każdym.
- Chciałaś więcej. Drżałaś z oczekiwania. Bądz uczciwa, Jessico,
przyznaj siÄ™. Od tego siÄ™ nie umiera.
- To nieprawda.
- Akurat - mruknął i zrobił krok do tyłu. Przechylając nieco
głowę, spojrzał na nią przez zmrużone powieki. -I czego ty się we
mnie tak boisz? Tego, że jestem facetem, który się z ciebie
nabijał, kiedy byliśmy mali, czy też tego, że po prostu jestem
facetem?
- Wcale siÄ™ ciebie nie bojÄ™.
- WidzÄ™ to. WidzÄ™ to w twoich oczach.
- To zle widzisz. Po prostu nie chcę iść z tobą do łóżka.
- Dlaczego?
- Bo nie.
- Daj spokój, Jessico Jesteś mi winna wyjaśnienie. Zwodzisz
mnie przez cały dzień, zachowując lekki dystans, a zarazem
będąc bliżej niż kiedykolwiek. Większość część dnia drażniłaś
siÄ™ ze mnÄ…...
- Wcale nie. Myślałam, że miło spędzamy czas. Gdybym
wiedziała, że za to trzeba zapłacić... -poszukała kluczy w torebce
- tobym się starała, żeby mi nie było tak miło. Czy seks jest
częścią twojego zawodowego honorarium?
Carter przeciągnął dłonią po włosach, a potem opuścił ją na
napięte mięśnie karku. W miarę jak słabło pożądanie, powracała
samokontrola, a z nią jasność umysłu. Wiedział, że zmierzają
prostą drogą do awantury, a to niczego by nie załatwiło. Podniósł
rękę na znak rozejmu i zaczął wyjaśniać.
- Jedno sobie ustalmy.PragnÄ™ ciÄ™,bo mnie pociÄ…gasz.
- To...
- Szsz. Daj mi dokończyć. - Umilkła, a on ciągnął jeszcze ciszej: -
Pociągasz mnie. Bez zobowiązań. To nie jest cena, którą
spodziewam się dostać za obiad czy kolację. Po prostu...
podniecasz mnie. Nie spodziewałem się tego i nie chciałem, bo
jesteÅ› mojÄ… klientkÄ…, a ja nie zadajÄ™ siÄ™ z klientkami. Seks nie ma
nic wspólnego z jakimikolwiek honorariami. Ma natomiast wiele
wspólnego z tym, że dwoje ludzi się lubi, a potem szanuje, a
potem czuje do siebie pociąg. Są blisko, a chcą być jeszcze bliżej.
Chcą poznać się nawzajem. - Zaczerpnął tchu. -Tego właśnie
przed chwilą chciałem. Tego chciałem przez cały dzień.
Jessica nie wiedziała, co odpowiedzieć. Gdyby była w nim
wściekle zakochana, nie mogłaby pragnąć
rozkoszniejszego wyjaśnienia. Ale nie była, dlatego nie mogła
uwierzyć w jego pożądanie.
- A co do spania z każdym - ciągnął Carter - to oznacza
uprawnianie seksu jak popadnie. A ja z nikim siÄ™ teraz nie widujÄ™,
z nikim nie jestem związany. I mam wrażenie, że znam cię lepiej
niż jakąkolwiek inną kobietę. Więc gdybym cię wziął do łóżka,
nie byłoby w tym niczego złego. Z twojego punktu widzenia też,
chyba że sypiasz z innymi.
Pokręciła głową tak energicznie, że zrezygnował z rozwijania tej
myśli.
- Czy byłaś z kimś od czasu rozwodu? Pokręciła głową, wolniej
tym razem.
- A przed ślubem? Pokręciła głową po raz trzeci.
- Czy z mężem było nieprzyjemnie? - spytał Carter, ale w chwili
gdy wypowiedział te słowa, już wiedział, że popełnił błąd. Jessica
opuściła głowę i skupiła się na wkładaniu klucza do zamka. - Nie
odchodz - poprosił szybko, ale ona otworzyła drzwi i weszła do
środka.
- Nie umiem o tym rozmawiać - wymamrotała.
- To porozmawiajmy o czymś innym. - Zrobił krok do przodu.
- Nie. Muszę już iść.
- Rozmowa o seksie nie musi być krępująca.
- Ale jest. O tym siÄ™ nie rozmawia z obcymi.
- My nie jesteśmy sobie obcy. Spojrzała na niego.
- W pewnym sensie jesteśmy. Jesteś bardziej doświadczony ode
mnie. Nie zrozumiesz, co czujÄ™.
- Spróbuj, zobaczymy.
- Nie - powiedziała cicho. - Muszę iść. - I powoli zamknęła drzwi.
Przez moment, zanim usłyszał szczęk zamka, Cartera kusiło,
żeby walczyć dalej. Ale chwila minęła i okazja została
zmarnowana.
No i dobrze. Musi mieć trochę czasu, żeby oswoić się z tym, że
go potrzebuje. Pomyślał, że chyba może dać jej ten czas.
Dał jej prawie godzinę. Tyle czasu zajęła mu jazda do Bostonu,
przebranie się i zaparzenie kawy. Potem podniósł słuchawkę i
zadzwonił do niej.
- Hej. Jessico, to ja. Chciałem się upewnić, że nic ci nie jest.
Milczała przez chwilę. Potem odrzekła tym samym opanowanym
głosem:
- Nie, nic mi nie jest.
- Chyba siÄ™ na mnie nie gniewasz?
- Nie.
- To dobrze. - Zawahał się. - Kiedy cię zapytałem, nie miałem
żadnych złych intencji. Po prostu jestem ciekaw. - Spojrzał na
sufit. - Boisz się mnie. Usiłuję zrozumieć dlaczego.
- Nie boję się - odrzekła cicho.
- To dlaczego się nie rozluznisz, kiedy cię całuję?
- Bo nie jestem z tych, które się rozluzniają.
- Myślę, że jest inaczej. Myślę, że chcesz się rozluznić.
- Chcę być dokładnie taka, jaka jestem teraz. Nie jestem
nieszczęśliwa, Carter. Robię to, co lubię, z ludzmi, których lubię.
Gdyby było inaczej, tobym coś zmieniła. Ale lubię swoje życie.
Naprawdę je lubię. Ty, zdaje się, uważasz, że pragnę czegoś
innego, ale tak nie jest. Jestem całkiem zadowolona.
Carter pomyślał, że Jessica trochę za bardzo to podkreśla i
powtarza. Odniósł wrażenie, że udowadnia to samej sobie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •