[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chrust znalazła też metalową przykrywkę do słoika, w której ktoś gwozdziem porobił dziury...
Morten wstał i uważnie oglądał linię horyzontu.
- Finn, czy mógłbyś mi wyjaśnić, dokąd my właściwie idziemy?
Reszta towarzystwa wstała również. Z tyłu za nimi, na wschodzie, znajdowało się
górskie pustkowie, łagodne zbocza ze spływającymi potokami ciągnęły się w nieskończoność,
jedna góra za drugą, zlewały się w oddali i wyglądały jak mglista niebieskoszara zasłona. Na
północy, gdzie cienie i obłoki przypominały pasące się na hali owce, widniał łańcuch
niższych szczytów. Góry od południa nie przedstawiały się zbyt imponująco, raczej były to
pagórki, ale widok zamykały szczelnie.
Od zachodu jednak, daleko poza doliną, która rozciągała się przed oczyma
wędrowców, leżał mroczny masyw górski, o wysokich, pokrytych śniegiem szczytach,
poprzecinany głębokimi rozpadlinami i żlebami. Liv wiedziała, że muszą iść właśnie w tamtą
stronÄ™, i nie mogÅ‚a opanować drżenia. Månedalen to bardzo piÄ™kna okolica, dolina w
otoczeniu łagodnych stoków, z oddali jednak sprawiała straszne wrażenie.
- Szedłem tędy kilka lat temu - powiedział Finn. - Jeśli dobrze pamiętam, to wkrótce
będziemy musieli przejść przez sporą rzekę, a potem pójdziemy jej brzegiem aż do urwiska z
wodospadem. Tam trzeba się będzie zacząć wspinać po zboczu urwiska, aż znajdziemy się na
tamtym grzbiecie. Skierujemy się ku zachodowi, do rozpadliny, która prowadzi do niewielkiej
ciasnej dolinki ze wspaniałym rybnym potokiem, w którym można łowić szczupaki. Dają się
chwytać gołymi rękami. Tam czeka nas najtrudniejsza wspinaczka. Musimy wejść na szczyt
wysokości prawie dwóch tysięcy metrów. Jeśli nie zna się szlaku, to wspinaczka tędy może
być naprawdę niebezpieczna. Ale potem to już droga prosta, najgorsze za nami. Schodzi się
tylko po długich łagodnych zboczach.
- Oj, daleko nam jeszcze do tego - jęknął Morten. - Zaczyna mnie męczyć ten
monotonny krajobraz.
Pozostali spojrzeli na niego z niedowierzaniem.
- Monotonny? - spytał zdumiony Jo. - A co ty byś uważał za zróżnicowane?
- Ja nie mówię o zróżnicowaniu - powiedział Morten wciąż tym samym żałosnym
tonem. - Ja lubię ładne wille w zadbanych ogródkach. Równe, proste uliczki, elegancko
ubranych ludzi, którzy spokojnie idą do pracy lub wracają do domu. A nie takie pozbawione
wszelkiej, powiedziałbym, dyscypliny, poszarpane szczyty, które zostały rozrzucone bez ładu
i składu w tym wymarłym krajobrazie.
- Nie, przestań już! - syknęła Liv. - Czy ty jesteś człowiek, czy jakaś maszyna? Czy ty
naprawdę nie jesteś w stanie dostrzec w tym piękna? %7łal mi tej dziewczyny, która kiedyś
zdecyduje się wyjść za ciebie za mąż. Nie wybaczysz jej ani jednego pyłka kurzu w domu.
Gotowa jestem się założyć, że będziesz spoglądał na zegar co sobota za pięć ósma, żeby
przygotować się do spełnienia małżeńskich obowiązków punktualnie o ósmej.
Jo chichotał tak, że musiał odejść na bok, aby nie robić przykrości Mortenowi. Liv
płonęła gniewem, a Morten spoglądał na nią urażony, dopóki Harald nie załagodził sytuacji i
w końcu jako tako uspokojeni mogli ruszać w dalszą drogę.
Po godzinie dotarli do rzeki. Wzburzona i wroga toczyła się po kamienistym dnie,
wymijając bloki skalne i zarośla. W pewnym miejscu kilka wielkich płaskich kamieni, ułożo-
nych rzędem, pozwalało przedostać się na drugą stronę.
- Uff - jęknęła Liv. - Zdaje mi się, że odległość pomiędzy kamieniami jest okropnie
duża.
Jakiś mały ptaszek pojawił się nad powierzchnią wody, machając skrzydełkami i
piszcząc żałośnie. Jo szedł pierwszy po kamieniach, pokonał całą szerokość rzeki z łatwością,
po czym przyszła kolej na Liv. Zanim zdążyła sobie to uświadomić, stała pośrodku tego
 mostu , ale kiedy zobaczyła ostry prąd wody w dole, ogarnęła ją panika. Krok do następnego
kamienia wydawał się niemożliwy. Finn dotarł już do miejsca, w którym stała Liv, i ponaglał.
- Idz przede mną - zaproponowała uprzejmie.
- A ty co? Tchórzysz? - zachichotał.
- Tchórzę? Ja? - Liv obrażona przeskoczyła na następny kamień. Poczuła łaskotanie w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •