[ Pobierz całość w formacie PDF ]

głową uderzając o marmurowy kominek ozdobiony
amorkami.
Stał nad nią i patrzył. Jasne włosy miała splamione
krwią. Wyglądała staro i brzydko. Musiała mieć jakieś
sześćdziesiąt, siedemdziesiąt lat. Nie była już wiecznie
młodą ulubienicą kinowej publiczności. Potem zaczęła
zawodzić i zbierać się z podłogi. Pomógł jej dowlec
się do kanapy; znowu nazwała go bękartem f obiecała,
że wkrótce go wykończy.
Wyszedł i to było wszystko.
Czy na pewno? Czy jest pewien, że nic więcej się
nie staÅ‚o? Ostatnio bardzo dużo piÅ‚ i nieraz prawie ury­
wał mu się film. Poczuł suchość w gardle i upiorny
strach paraliżujący członki. A może on ją...
OtrzÄ…snÄ…Å‚ siÄ™; nie, na pewno nie. Wieczorem, kiedy
wybieraÅ‚ siÄ™ do Moniki, specjalnie wypiÅ‚ tylko kropel­
kę, żeby mieć jasny umysł.
GÅ‚os telewizyjnego spikera doszedÅ‚ do niego z bar­
dzo daleka.
183
- Jak już państwa informowaliśmy, Monica Malo-
ne, legendarna gwiazda srebrnego ekranu, odeszła od
nas w tajemniczych okolicznościach.
Jake wstał; w głowie mu dudniło, w gardle zbierał
się kwaśny osad. Przytrzymał się oparcia kanapy, żeby
nie stracić równowagi. KtoÅ› na pewno go widziaÅ‚. Lu­
dzie na ulicy, sÅ‚użący Moniki; wszÄ™dzie zostawiÅ‚ od­
ciski palców, a ta suka ma pod tymi czerwonymi pa­
zurami jego krew.
Nie wygląda to dobrze. Wygląda gorzej niż zle. Przy
takich poszlakach policja nie będzie szukała nikogo
innego. Zaraz tu po niego przyjdÄ…. Nie ma chwili do
stracenia. Musi się skoncentrować i -obmyślić plan
ucieczki.
Próbował się skupić, ale przez nieznośny szum
w uszach usÅ‚yszaÅ‚ tylko gÅ‚os namawiajÄ…cy go do ukry­
cia siÄ™.
 Uciekaj, uciekaj natychmiast, oni zaraz tu będą!"
Sportowy samochód czeka przed domem. Zostawił
go tam po powrocie od Moniki. Nie musi wcale budzić
Edgara; nikogo nie musi budzić. Wymknął się z domu
jak złodziej... albo jak morderca.
Natalie obudziła się bladym świtem i przez chwilę
miała nadzieję, że uda jej się ponownie zasnąć.
PrzypomniaÅ‚a sobie jednak wydarzenia ostatniej no­
cy i natychmiast rozbudziła się ostatecznie. Włożyła
legginsy i tunikę i na bosaka zeszła do kuchni. Kawa
była gotowa; nalała sobie i podeszła do okna. W tej
samej chwili rozległ się dzwięk domofonu. Nacisnęła
184
odpowiedni przycisk znajdujÄ…cy siÄ™ na desce rozdziel­
czej wiszącej na ścianie.
- Tak? SÅ‚ucham? Kto tam?
- Detektyw Harbing i Rosczak z komendy policji
w Minneapolis. Do pana Jacoba Fortune'a.
Serce zamarło jej w piersi i nie mogła zrobić ruchu.
Kłopoty ojca mogą być znacznie poważniejsze, niż
przypuszczała.
- Jest tam pani? - Męski głos rozległ się znowu.
- Proszę otworzyć.
Próbowała myśleć logicznie i nie znalazła powodu,
dla którego miałaby ich nie wpuścić.
- Dziękujemy - rzekł policjant i usłyszała dzwięk
otwieranej bramy.
PobiegÅ‚a do apartamentów ojca, czujÄ…c lód w żo­
łądku. Zapukała i przez chwilę czekała; bezskutecznie.
PrzyÅ‚ożyÅ‚a ucho do drzwi, i nic. Może tylko jakieÅ› nie­
zbyt głośne głosy.
Pewnie ojciec upiÅ‚ siÄ™ do nieprzytomnoÅ›ci i nie mo­
że wstać z łóżka... Ale kto w takim razie tam rozma­
wia?
Nacisnęła klamkę.
- Tato?
W pustym salonie zalÅ›niÅ‚ ekran wÅ‚Ä…czonego telewi­
zora. To z niego pochodziły słyszane przez nią
dzwięki.
- Tato? - powtórzyła i zajrzała do łazienki.
Ani Å›ladu ojca. Aóżko w jego sypialni też byÅ‚o nie­
tknięte.
Przymknęła oczy, próbując się skupić. Może pózniej
185
wrócił do biblioteki po butelkę whisky, mimo że jej
przyrzekł, że tego nie zrobi.
Zbiegła na dół i dopadła ciężkich dębowych drzwi.
Biblioteka świeciła pustkami. Do połowy wypełniona
butelka staÅ‚a na biurku w tym samym miejscu co wie­
czorem.
Dzwonek do drzwi wejÅ›ciowych podziaÅ‚aÅ‚ na Na­
talie jak prąd elektryczny. Musi tam iść i wpuścić ich.
W holu spotkaÅ‚a paniÄ… Laughlin. Gospodyni spoj­
rzała na jej gołe stopy.
- Mam otworzyć? - zapytała.
Natalie wzruszyła ramionami.
- Chyba tak.
ROZDZIAA TRZYNASTY
Przed ósmÄ…, gdy koÅ„czyli Å›niadanie, zadzwoniÅ‚ te­
lefon. W normalnych warunkach Natalie, odbywajÄ…ca
poranną gimnastykę, odebrałaby go u siebie na górze.
Tak się jednak nie stało.
Toby pytająco spojrzał na ojca i Rick odpowiedział
mu obojÄ™tnym spojrzeniem, w którym można byÅ‚o wy­
czytać:  To nie nasza sprawa, synku".
Wiedział, że Natalie wieczorem się wyprowadziła,
wiÄ™c nie może odebrać telefonu. Zrobi to za niÄ… auto­
matyczna sekretarka. Po czwartym sygnale usłyszeli
głos Natalie, zawiadamiający, że nie ma jej w domu
i proszący o nagranie wiadomości. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •