[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powinien ją ochrzcić, nim będzie za
pózno.
Anders przygryzł wargę, jakby chciał
coś powiedzieć, ale nie potrafił tego z
siebie wydusić.
- Co się stało? - zapytała i spojrzała w
jego ciemne oczy.
Anders odwrócił wzrok, wzruszył
ramionami i zaczął siodłać konia.
Wiedziała, że miał coś na sercu, ale
skoro nie chciał jej tego powiedzieć,
odwróciła się więc i zaczęła wychodzić
ze stajni, gdy Anders ją zatrzymał.
Jego brązowe oczy patrzyły na nią
zdecydowanym wzrokiem. - Pozwól mi
porozmawiać z Ellen, dobrze?
Abelone spojrzała na niego zaskoczona.
%7ładen mężczyzna, a szczególnie
stajenny, nie mógł wejść do kobiety,
która właśnie urodziła dziecko. Wszyscy
o
tym wiedzieli, ale nie prosiłby jej o to,
gdyby to nie było bardzo ważne.
- Musisz się pospieszyć - powiedziała
niepewnie. - Poza tym musisz wejść
od północnej strony, ojciec nie może
wiedzieć, że wchodzisz do jej pokoju.
Poszła szybko przez dziedziniec i
wróciła do siostry.
Ellen przystawiła córkę do piersi,
jednak chwila, która miała być jedną z
najpiękniejszych w życiu kobiety,
musiała być dla niej bardzo trudna.
Ellen
wiedziała, że dziecko, które karmi,
niedługo umrze. %7łyciodajne mleko, które
Maren teraz piła, nie wystarczy, by
dziewczynka przeżyła. Poza tym nie
wyglądało na to, by miała umrzeć. Jej
głowa była duża, ale szukała piersi
zupełnie tak, jak każde zdrowe dziecko.
Abelone podeszła do matki, która
zbierała brudne prześcieradła. - Mamo,
Anders prosił o rozmowę z Ellen.
Matka przerwała pracę. - Nie może teraz
tu przyjść, Aksel będzie wściekły.
Poza tym musi pojechać po pastora.
- Wejdzie północnym wejściem -
wyjaśniła cicho Abelone i spojrzała na
płaczącą siostrę. Ellen patrzyła na chorą
córkę, a łzy płynęły jej po policzkach.
Rozległo się pukanie do drzwi i
Abelone podeszła szybko do siostry.
- Ellen, przyszedł Anders. Chce z tobą
porozmawiać.
Ellen spojrzała na nią zaczerwienionymi
od płaczu oczami. - Anders?
Abelone skinęła głową. - Poprosiłam,
żeby sprowadził pastora, ale on
naciskał, żeby najpierw z tobą
porozmawiać.
Ellen wzruszyła ramionami. - Pozwól
mu wejść.
Matka otworzyła drzwi i Anders wszedł
do pokoju z czapką w ręku.
- Pospiesz się - poprosiła Louise i
położyła rękę na jego ramieniu, zanim
opuściła pokój razem z Abelone.
Chodziły niespokojnie po korytarzu, ale
po chwili Anders otworzył drzwi.
- Pojadę po pastora - powiedział
szybko, nie tłumacząc nic więcej.
Ellen wpatrywała się w córkę, gdy znów
weszły do pokoju.
- Zaczęła gorzej oddychać - powiedziała
cicho siostra. - Nie może już
utrzymać piersi w buzi.
Matka opuściła głowę i widać było, że
usiłuje powstrzymać płacz. Jednak
była silna, bo usiadła przy Ellen i
zaczęła głaskać swoją pierwszą
wnuczkÄ™ po
spuchniętej główce.
- Twoje dziecko nie umrze z głodu, ale
jej ciałko poddaje się coraz bardziej -
wyjaśniła spokojnie matka.
Abelone chciała wybiec z pokoju, lecz
powstrzymała się. Usta dziecka
zaczęły już sinieć, a maleńkie ciałko
walczyło, żeby nabrać powietrza.
Maleńkie rączki, leżące bezwładnie na
kołderce też zaczęły sinieć. To, co
działo się na jej oczach, nie powinno się
dziać. Małe dzieci nie powinny
umierać. Miały żyć. Rosnąć duże i silne.
%7łyć pełnią życia. Zestarzeć się. Nie
miały umierać, gdy tylko przyszły na
świat.
Azy zaczęły spływać jej po policzkach.
Nie rozumiała zupełnie, jak matka
mogła zachować spokój. Jakim cudem
potrafiła nucić tej małej dziewczynce,
mając świadomość, że to mogły być
ostatnie dzwięki, które ta mała usłyszy.
Skoro matka potrafiła, ona też mogła.
Ellen jej potrzebowała, matka jej
potrzebowała. Przełknęła łzy i otarła
policzki najlepiej jak mogła. To była jej
siostrzenica, a jej życie na ziemi miało
być krótkie. Przez tę krótką chwilę,
którą spędzi na ziemi, otoczą ją
spokojem i miłością.
Podeszła do łóżka Ellen. Siostra tuliła
dziecko i Abelone wiedziała, że Ellen
nie puści go do samego końca. Usiadła
ostrożnie na brzegu łóżka. Nie padły
żadne słowa. Gdy matka przestała
śpiewać, córeczce zaczęła śpiewać
Ellen. Jej
jasny głos uspokoił małą, jej oddech stał
siÄ™ spokojniejszy.
Abelone spojrzała na matkę, która nie
wydawała się martwić o to, czy pastor
zdąży na czas. Dzieci miały umierać w
ten sposób, otoczone spokojem, czując
zapach i skórę swojej matki. Była
pewna, że niewinne dziecko zawsze
zostanie
przyjęte przez Boga, nawet jeśli pastor
nie zdąży go pobłogosławić.
Dziecko oddychało teraz coraz rzadziej,
ale Ellen uśmiechała się do córki,
całując ją delikatnie po główce i
kołysząc w ramionach. Abelone
wiedziała,
dlaczego. Siostra chciała, żeby ich czas
razem wypełniony był uśmiechem,
ciepłem i bezpieczeństwem.
Oczy noworodka wpatrywały się w
Ellen. Matka i dziecko połączyły się
wzrokiem w ich ostatniej wspólnej
chwili, aż do momentu, gdy dziecko
zaczęło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]