[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dzieci sÄ… uwalniane?
- Z reguły nie wcześniej niż w czwartym roku życia. Czekamy, aż mózg będzie
wystarczająco rozwinięty, by przyjąć odcisk umysłu. Nie chcemy też, żeby mózg nadmiernie
zaśmiecił się nie uporządkowanymi, naturalnymi danymi z zewnątrz.
Suzanne i Perry wymienili spojrzenia.
- Chodzcie! - zawołała Sufa, kiwając do nich z daleka. -Zaraz nastąpi wyjście. Próbowałam
opóznić je, jak się dało. Musicie się spieszyć. - Odwróciła się i pobiegła w stronę, z której przyszła.
Arak popędził grupę, zamierzając szybko przejść przez salę, którą nazwał salą zapisu, by
dotrzeć do mieszczącej się za nią sali wyjść. Ale Suzanne już na progu zawahała się, wstrząśnięta
widokiem.
Sala zapisu była cztery razy mniejsza od sali ciążowej. Zamiast szczelnych kuł z
embrionami wypełniały ją przezroczyste zbiorniki, w których spoczywały anielsko urocze cztero-
latki. Każde dziecko unosiło się w cieczy, ale w ustabilizowanej pozycji. Mimo stosunkowo
zaawansowanego wieku dzieci, wciąż jeszcze były one połączone pępowinami z łożyskiem.
- Nie wiem, czy chcę to oglądać - powiedziała Suzanne, gdy Arak delikatnie popchnął ją, by
szła dalej.
Pozostali stanęli z rozdziawionymi ustami wokół pierwszego zbiornika. Głowa dziecka była
unieruchomiona jak do operacji mózgu. Oczy zabezpieczono przed zamykaniem się rozwieraczami
powiek, zaś same gałki oczne unieruchomiono szwami. Z przypominającego działko aparatu
poprzez ściankę przezroczystego zbiornika do każdej ze zrenic dziecka biegła wiązka światła.
Wiązki migotały z wielką, ale zmienną częstotliwością.
222
- Co się tu dzieje? - zapytał Perry. Wyglądało to jak tortura.
- To całkowicie bezpieczny i bezbolesny proces - odparł Arak. Dołączył do grupy i gestem
przywołał Suzanne, by podeszła bliżej.
- Dzieciak wygląda, jakby strzelano do niego z działka laserowego - stwierdził Michael.
- Znając brutalność waszej kultury mogę zrozumieć, dlaczego nasuwa ci to takie
skojarzenia. Ale jest to jak najdalsze od prawdy. KontynuujÄ…c poprzedniÄ… analogiÄ™ na temat
ładowania, którą posłużyłem się w centrum śmierci, to dziecko po prostu otrzymuje zapis odcisku
umysłu osoby, której istota została przechowana w Centralnym Archiwum. To, co tu widzicie, jest
procedurÄ… odtwarzania.
Suzanne podeszła powoli, trzymając dłoń na ustach. Czuła się jak dziecko na strasznym
filmie: bała się patrzeć, a jednak nie mogła odwrócić oczu. Patrząc na unieruchomionego berbecia,
zadrżała. Widok ten wydał jej się ucieleśnieniem oszalałej biotechnologii.
- Jak widzieliście w centrum śmierci - ciągnął dalej Arak -na pobranie odcisku umysłu
potrzeba zaledwie kilku sekund. Ale zapis to inna sprawa. Musimy tu polegać na prymitywnej
technice z wykorzystaniem niskoenergetycznego lasera, ponieważ nikt jak dotąd nie znalazł lepszej
ścieżki dostępu niż siatkówka oka. Oczywiście taka droga jest możliwa, ponieważ siatkówka z
rozwojowego punktu widzenia stanowi wypustkę mózgu. Proces jest skuteczny, ale niestety
powolny. Może trwać nawet do trzydziestu dni.
- Jezu! - zawołał Richard. - Biedny dzieciak będzie tak uwiązany przez miesiąc?
- Wierz mi, nie wiąże się z tym żadne cierpienie - powiedział Arak.
- A co z własną istotą dziecka? - zapytała Suzanne.
- Właśnie dajemy mu jego istotę - odparł Arak - wraz z niespotykanym zasobem wiedzy i
doświadczenia. -Uśmiechnął się dumnie.
Suzanne skinęła głową, ale nie miało to wyrażać zgody. Dla niej cały ten proces był
czystym wykorzystywaniem,
223
rodzajem pasożytnictwa, osadzającym starą duszę w ciele niewinnego noworodka. Odcisk
umysłu przejmował władzę nad niemowlęciem.
- Arak! Pospiesz się! - zawołała nagląco Sufa z drzwi na przeciwległym końcu sali. - Już się
zaczęło!
- Chodzcie! - ponaglił grupę Arak. - Musicie to zobaczyć. To produkt końcowy.
Suzanne z ulgą oderwała się od niepokojącego obrazu dziecka o unieruchomionych oczach.
Pospieszyła za Arakiem, z rozmysłem starając się nie patrzeć na pozostałe zbiorniki. Donald,
Richard i Michael ociÄ…gali siÄ™, zahipnotyzowani widokiem. Michael wyciÄ…gnÄ…Å‚ palec, chcÄ…c
przerwać wiązkę laserową, lecz Donald odepchnął jego dłoń.
- Nie wydurniaj siÄ™, marynarzu - warknÄ…Å‚.
-Jasne - dorzucił Richard. - Dzieciak mógłby stracić swoje lekcje fortepianu - zarechotał.
- To porąbane - stwierdził Michael. Obszedł zbiornik dookoła, by sprawdzić, czy uda mu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •