[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ofiarnych oznaczał okres największego zagrożenia, tak więc moralnym obowiązkiem było bezustanne
prowadzenie wojny.
Biskup Zumarraga, jeden z pierwszych dostojników Kościoła w Meksyku, podaje, że Aztecy składali
corocznie ofiary z dwudziestu tysięcy ludzi. Być może, że czcigodny dostojnik przesadza, aby czyny własnego
narodu wobec tak barbarzyńskiego ludu opromienić jaśniejszą jeszcze glorią. Jednakże pewne jest, że po
wojnach, które Aztecy często podejmowali właśnie w celu połowu ludzi, dochodziło do straszliwych rzezi.
Podkreślając okrucieństwa Hiszpanów, należy sobie zarazem uprzytomnfić, że byli oni świadkami
najohydniejszych morderstw i że jednym z motywów ich działania był również zamiar wybawienia świata od
krwawych potworów, jakimi byli kapłani azteccy. Główna świątynia w Tenochtitlan kryła 136 000 czaszek
ludzkich; oblepiona grubą warstwą krwi wydawała się Hiszpanom piekielnym koszmarem i wyrazem
nieludzkich, samobójczych skłonności narodu.
Zycie było bólem i męką, śmierć wybawieniem. Nic dziwnego, że z ludzi o takich poglądach można było
stworzyć niezwyciężoną armię. Hiszpanie zostaliby niechybnie starci na proch, gdyby ją Aztecy wysłali w bój.
Wobec tej olbrzymiej siły przewaga wojenna Hiszpanów byłaby bez znaczenia. Między jednym wystrzałem z
działa a następnym biorąc pod uwagę czyszczenie lufy, ładowanie, nastawianie i zapalanie lontu upływało
30 minut; z arkabuzami nie było o wiele lepiej. Działanie obydwu tych rodzajów broni miało efekt raczej
moralny niż rzeczywisty; efekt ten stawał się oczywiście w miarę upływu czasu coraz słabszy. Bardzo skuteczne
natomiast okazały się kusze Hiszpanów, gdyż ich pociski przeszywały tarcze i pancerze, a szybkość oddawania
strzałów była o wiele większa niż z arkabuz i dział. Konnica hiszpańska osiągała także poważne sukcesy; jej
długie lance były w boju tak skuteczne, że Cortez uzbroił nimi również piechotę.
Na czele wojska Azteków stał król, który od czasów Montezumy był zarazem najwyższym kapłan on.
Obydwa stany, żołnierski i kapłański, były główną ostoją jego władzy. Jak w każdym prymitywnym ustroju
społecznym, państwo stało ponad wszelkim prawem podmiotowym i jakimikolwiek roszczeniami
indywidualnymi. Po
dobnie jak w Egipcie, panował tu porządek ściśle hierarchiczny, tłumiący wszelką odrębność. Tylko sztuki
piękne pozostawiały jednostce pewne pole swobodnego działania. W sztuce oficjalnej panował pociąg ku
masowości, jaskrawości, ogromnym wymiarom. Nad piramidami świątyń azteckich pracowały, podobnie jak nad
Nilem, dziesiątki tysięcy ludzi. Obok tego istniała jednak sztuka kameralna, która tworzyła rzeczy tak piękne, że
nawet opętani manią złota najemnicy hiszpańscy cenili w nich wyżej wartości artystyczne aniżeli zawartość
szlachetnego metalu. Albrecht Diirer, zwiedziwszy w r. 1520 w Brukseli kolekcję meksykańskich skarbów
sztuki, pisał: Rzeczy te są wprost rozkoszne. W życiu swoim nigdy jeszcze nie widziałem czegoś, co by tak
uradowało moje serce. Oglądałem przedziwne artystyczne przedmioty i podziwiałem wielce subtelny kunszt
ludzi w obcych krajach."
Znakomite mapy służyły orientacji w terenie; poczta i komunikacja były wysoko rozwinięte, podobnie jak w
Chinach za czasów Marka Polo. Istniało coś w rodzaju kodeksu karnego, wymiar sprawiedliwości był w
znacznym stopniu niezależny od państwa. Astronomia i prace nad kalendarzem doprowadziły do
zdumiewających wyników w dziedzinie matematyki; budowano wspaniałe drogi i śmiałe konstrukcje mostowe.
Rysunek i rzezba artystyczna były wysoko cenione, w malarstwie natomiast osiągnięcia były niewielkie. Za to
hafty z piór stały na bardzo wysokim poziomie; Hiszpanie opowiadali z podziwem o obrazach wykonanych z
piór, które nie ustępowały w niczym najwyższym osiągnięciom malarstwa europejskiego.
Takie było państwo, przeciwko któremu wystąpili Cortez i dowodzona przez niego garstka Hiszpanów.
Twórcza siła tego państwa była już na wyczerpaniu. Nie tylko wobec swych sprzymierzeńców, ale i wewnątrz
utrzymywało się ono przy władzy jedynie przez samowolę, terror i okrucieństwo i nawet wśród warstw
rządzących było wielu ludzi, którzy tęsknili do bardziej ludzkich form rządzenia. Ten stan rzeczy nie uszedł
uwagi Corteza, a fakt, że w państwie Montezumy istniało coś w rodzaju frontu wewnętrznego", dodawał mu
niewątpliwie otuchy. Jeżeli przejrzymy któryś ze starych azteo- kich spisów danin, które przypadek zachował do
naszych czasów, przekonamy się, że terror, przy pomocy którego Aztecy wykonywali władzę, musiał wprost
automatycznie wywołać opór. W spisach tych
zestawiono dokładnie, jakie miejscowości mają dla władzy okupacyjnej uprawiać specjalnie oznaczone role, a
jakie mają wysyłać swą młodzież jako rekrutów do Tenochtitlan. Ustalano, ilu niewolników należy corocznie
dostarczać na ofiary dla bogów. Kacyk danej wsi musiał urządzać polowania na ludzi, aby móc dostawić swój
kontyngent. Mowa jest tam o nałożnicach, które należy dostarczyć, o wężach, którymi żywiono różne zwierzęta
w ogrodzie zoologicznym cesarza azteckiego, o kakao i octli, odurzajÄ…cym napoju z kwiecia agawy, o miodzie i
cygarach, o żywicy i drewnie budulcowym, o siekierach z miedzi, drogich kamieniach, wreszcie o złocie i
srebrze, czyli żółtym i białym kale boskim" jak Aztecy nazywali te szlachetne metale.
Mimo to trzeba było olbrzymiej odwagi, śmiałości graniczącej wprost z szaleństwem, aby podnieść broń
przeciw takiej potędze. Należy przypomnieć, że Hiszpanami powodowały impulsy nie tylko materialne, lecz
także emocjonalne, i to tak silne, że równych im szukać możemy chyba tylko w wyprawach krzyżowych.
Hiszpania sama zostałavniedawno wyzwolona z niewoli mauretańskiej. Zdobyć dla chrześcijaństwa kraje za
oceanem było niewątpliwie potężnym bodzcem dla Corteza i jego ludzi.
4
Gdy konkwistadorzy wyruszali na Tenochtitlan, Cortez tak ułożył marszrutę, że prowadziła ona przez
Cempoalan, nie istniejącą już dzisiaj stolicę Totonaków, którzy na krótko przed przybyciem Corteza zostali
podbici przez Azteków, i przez niezależne od Montezumy wolne państwo Tlaskala. Hufce Hiszpanów posuwały
się mniej więcej wzdłuż dzisiejszego toru kolejowego, biegnącego od Vera Cruz do Mexico City, u stóp
[ Pobierz całość w formacie PDF ]