[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ucichł na moment, analizując wszystko, co mu
powiedziała.
– Czy Dean Colter jest z tobą?
– Tak, jest ze mną. – Ściągnęła z włosów zbiera-
jącą je gumkę i pomasowała napiętą skórę głowy.
– Znalazłam go w jego domu w Seattle, dokładnie
tam, gdzie powiedziałeś.
– Sprawia jakieś kłopoty?
– Nie, zachowuje się całkiem w porządku.
– Przyjadę do Medford – powiedział, nie wierząc
jej i znów chcąc otoczyć ją tą swoją gorliwą opieką.
– Mogę tam być za kilka godzin...
– Cole, poradzę sobie. To nie jest moja pierwsza
sprawa, więc przestań traktować mnie jak żółto-
dzioba. – Irytacja, którą czuła, przekradła się nawet
do jej głosu. Wiedziała, że musi wcześniej czy
później powiedzieć mu prawdę o Deanie, i stwier-
dziła, że woli to mieć za sobą. – Poza tym, Dean
Colter jest niewinny.
– O czym ty, u diabła, mówisz? – warknął
w słuchawkę.
Usiadła skulona na brzegu łóżka i potarła skronie,
w których pojawił się ostry ból.
– Musisz zadzwonić do Vince’a i powiedzieć mu,
że ściga nie tego faceta, co trzeba. Przestępca,
którego szuka, jest na wolności.
– Na litość boską, Jo, czy ty zupełnie zwariowa-
łaś? – Jego ton wskazywał, że właśnie tak sądzi.
– Eskortujesz Deana Coltera czy nie? – zapytał
zwięźle.
– Tak, eskortuję – odpowiedziała spokojnie. – Ale
on jest niewinny.
– Czy to on cię do tego przekonał? – Cole
prychnął drwiąco. – To najstarsza sztuczka, jaką
znam, a jeżeli naprawdę mu uwierzyłaś, to jest
ostatnia sprawa, którą ci powierzyłem.
Zjeżyła się cała, przeklinając niezdolność brata do
zaufania jej.
– Wierzę mu, Cole – powiedziała, gotowa po-
stawić całą swoją reputację i zdrowy rozsądek na
jedną kartę dla człowieka, który powinien był uciec,
kiedy tylko przykuł ją do łóżka poprzedniej nocy, ale
który pozostał, aby udowodnić swoją niewinność.
– Wysłuchaj mnie, zanim powiesz coś, czego bę-
dziesz żałował. Deanowi Colterowi, prawdziwemu
Deanowi Colterowi, ukradziono teczkę i portfel
w czasie jego ostatniego pobytu w San Francisco.
Stracił wszystko – kartę ubezpieczeniową, karty
kredytowe, prawo jazdy – to samo, które Vince ma
w aktach – wszystko zostało ukradzione. Facet,
który został aresztowany, był podobny do Deana
Coltera – miał czarne włosy i zielone oczy – ale to nie
był on.
– Nie możesz tego wiedzieć na pewno – odciął się
Cole. – I nie ty będziesz oceniać, czy on jest
niewinny, czy nie. Sprowadź go tu jak najszybciej,
a my weźmiemy odciski jego palców i sprawdzimy
to.
– Właśnie to mam zamiar zrobić.
– Świetnie. Trzymaj go zakutego przez cały...
– Głos Cole’a zamarł. – Słodki Jezu, rozkułaś go,
prawda?
Chwila wahania wystarczyła Cole’owi, żeby do-
szedł do własnych wniosków. Nie mogła i nie
umiała okłamywać brata, ale nie miała też zamiaru
opisywać mu, jak Deanowi udało się uwolnić z kaj-
danek... jak założył je na jej nadgarstki... jak jej sen
mógł się skończyć, gdyby miała do czynienia z kimś
mniej szlachetnym od Deana. Ale to wydarzenie
było ostatecznym dowodem niewinności Deana,
chociaż nie oczekiwała, że Cole zrozumie powody,
dla których w nią uwierzyła. Jej brat na pewno nie
zaakceptuje tego, jak daleko rzeczy zaszły pomiędzy
nią a człowiekiem, którego nazwisko łączono z kra-
dzieżą samochodów.
Dosadne przekleństwo Cole’a wytrąciło ją z za-
myślenia.
– Nie myślisz rozsądnie, Jo, i na pewno zrobisz
coś głupiego, jeżeli już nie zrobiłaś. Albo jeszcze
gorzej, dasz się zranić albo zabić, tak jak Brian.
Całe jej ciało zesztywniało w odpowiedzi na to
uderzenie. Żądło jego słów ugodziło ją boleśnie
w samo serce. Cole wątpił w jej zdolność podej-
mowania rozsądnych decyzji, odróżniania dobra od
zła. Mimo że, część jej osoby nie mogła go za to
winić, druga jej część zastanawiała się, czy uda jej się
kiedykolwiek uciec od tego przeklętego stygmatu.
Słabość. Niekompetencja. Poczucie porażki. Czy
zawsze już wszyscy będą kwestionować jej wiary-
godność i równowagę psychiczną w ryzykownych
sytuacjach? Poczucie winy było jej osobistym brze-
mieniem, ale co ona zrobiła, żeby wątpliwości
rzucały cień na opinie innych ludzi o niej?
Wzięła głęboki, uspokajający oddech.
– Twoje zaufanie do mnie jest wprost porażające.
– Do diabła, Jo, nie chciałem, żeby to tak zabrzmia-
ło – powiedział ze skruchą w głosie, ale krzywda
została już wyrządzona. – Martwię się o ciebie
i wydaje mi się, że ten facet próbuje cię oszukać.
Delikatnie powiedziane – po prostu Cole nie
wierzył, że jego siostra jest w stanie opanować
sytuację z Deanem.
– Myśl sobie, co chcesz – powiedziała chłodno.
– Dał mi wszelkie powody, żeby mu wierzyć.
Znalazłam nawet prawo jazdy i karty kredytowe,
które potwierdzają jego historię.
– Nad tym facetem wisi dziesięć tysięcy dolarów,
Jo – powiedział, ignorując jej próby przekonania go.
– Nie schrzań tego ze względu na mnie, na siebie i na
Vince’a.
– Nie można żądać kaucji za niewinnego czło-
wieka – rzuciła, czując jak ogarnia ją gniew.
– O jego niewinności przekonamy się, jak będzie-
my mieli dowody – odparował. – Co się do cholery
z tobą dzieje, Jo?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]