[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spleceni, nasyceni sobą, szczęśliwi. Powoli wracali na
ziemiÄ™.
- Dzieci niedługo wrócą - mruknęła Thea.
Jack odmruknÄ…Å‚ coÅ› sennie w odpowiedzi.
- Musimy wstawać. - Thea uwolniła się z jego ob
jęć i zaczęła zbierać ubranie rozrzucone po całym po-
koju. - Daisy będzie dopominała się bajki na dobranoc,
Gara zechce ci zagrać coś na fortepianie, chłopcy, jeśli
przegrali mecz we wsi, będą żądali kolejnych lekcji kry-
kieta.
Jack przewrócił się w pościeli i zmierzył Theę od
stóp do głów tym swoim spojrzeniem hultaja.
- A ty czego będziesz ode mnie chciała, kochanie
moje?
- Och, tylko tyle, żebyś się ze mną ożenił - odparła
Thea lekko. - To w zupełności wystarczy. - Spojrzała
na niego z uśmiechem. - Wiem, że te rzezby są warte
fortunę, ale z powodów sentymentalnych nie mogę się
z nimi rozstać. Ojciec tak bardzo je lubił. Bardzo mi
przykro, Jack - nachyliła się i pocałowała go - muszę
wyjść za ciebie dla twoich pieniędzy. Nie mam innego
wyboru.
KONIEC
/
[ Pobierz całość w formacie PDF ]