[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podważyć. Masz na to moje słowo, słowo człowieka, który był na miejscu.  Mówiąc to,
wojowniczo przemykał spojrzeniem po grupie. Gdy zatrzymał wzrok na Lattimorze, ten się odezwał:
 Powiedziałbym, że faktycznie mają kształt zwierzęcia morskiego& Mówię oczywiście z punktu
widzenia laika.
 Niewykluczone, że na rodzimej planecie są zwierzętami wodnymi, nie ma to wszakże żadnego
związku z ich pobytem na Klementynie  odparł Ainson.  Cokolwiek pan powie, ich pojazd jest
statkiem kosmicznym, a zatem mamy do czynienia z rasÄ… inteligentnÄ….
W tym momencie z pomocą Głównemu Odkrywcy przyszedł Mihaly Pasztor, żądając następnego
raportu, tym niemniej było jasne, że Bruce owi Ainsonowi nikt nie udzieli wotum zaufania.
Rozdział siódmy
Słońce, jak niezmiennie miało w zwyczaju, poszło spać o zachodzie. W tym samym czasie Mihaly
Pasztor założył smoking i ruszył na spotkanie gościowi, którego zaprosił na kolację do swojego
mieszkania.
Było to miesiąc po ponurym spotkaniu w zoo, gdy Bruce Ainson otrzymał intelektualny ekwiwalent
prztyczka w ucho.
Nie można powiedzieć, by od tamtej pory sytuacja się poprawiła. Doktor Bodley Tempie
zgromadził wprawdzie imponujący zasób obcych fonemów, niestety dla żadnego z nich nie
znaleziono zdecydowanego angielskiego odpowiednika. Lattimore zawzięcie publikował opinie,
które wypowiadał na zebraniu. Gerald Bone  zdradziecko, jak uważał Pasztor  napisał małą
złośliwą satyrę na temat spotkania i wydrukował ją w  Punchu .
Te drobne problemy jednoznacznie sugerowały trudną do u krycia prawdę: naukowcy nie osiągnęli
żadnego postępu. A nie osiągnęli go głównie dlatego, że pozaziemskie istoty, uwięzione w swej
higienicznej celi, nie wykazywały najmniejszego zainteresowania ludzmi i wyraznie nie miały ochoty
na wykonywanie wymyślanych dla nich przez ludzi zadań. Ich niechętna i obojętna postawa zle
wpływała na zespół badawczy. Zniecierpliwienie naukowców rosło, objawiając się czasem
przepełnionymi żalem przemowami, błaganiami i tłumaczeniami.
Społeczeństwo reagowało wrogo na emocjonalną oziębłość pozaziemskich. Inteligentny człowiek
z ulicy potrafiłby zapewne docenić jawnie rozumnych mieszkańców kosmosu, niezależnie od ich
kształtów: stanowiliby frapujący temat rozmów, pozwalający zapomnieć o niemiłych wiadomościach
z Charona, gdzie Brazylia ewidentnie zwyciężała Anglię w wojnie, czy o rosnących gwałtownie
podatkach, naturalnie spowodowanych zarówno wojną, jak i podróżami TP. Stopniowo kolejki, które
początkowo stały od wczesnego rana, by dopiero po południu zobaczyć przedstawicieli obcej rasy,
znacząco się zmniejszyły (w końcu stworzenia te nie ruszały się zbyt wiele, wyglądem nie bardzo się
różniły od ziemskich hipopotamów, a w dodatku nie wolno było w nie rzucać orzeszkami na
wypadek, gdyby się okazało, że na rodzimej planecie rzeczywiście mieszkają w miastach pełnych
drapaczy chmur) i ludzie zrezygnowali z odwiedzania klatki z robiÄ…cymi pod siebie prymitywami na
korzyść obserwacji innych zwierząt, szczególnie tych, które często uprawiały seks.
Pasztor przypadkiem też myślał o seksie, wpuszczając do skromnej kuchni swego gościa  panią
Hilary Warhoon. Otworzył jej z uśmiechem. Przez dobre pół godziny przed jej przyjściem oddawał
się fantazjom związanym z jej osobą. Wiedział jednak, że niczego nie osiągnie. Hilary nie była
właściwie aż tak czarująca, zaś jej małżonek, pan Warhoon, miał reputację człowieka bardzo
potężnego i złośliwego. Zresztą, Mihaly emu Pasztorowi brakowało już młodzieńczego entuzjazmu,
koniecznego do rozpoczęcia tego typu  zakazanego romansu  nawet jeśli słówko  zakazany
należało do najbardziej kuszących dla Anglika wyrazów.
Kobieta usiadła przy stole i westchnęła.
 Cudownie się wreszcie rozluznić. Miałam podły dzień.
 Pracowity?
 No tak, nawet strasznie, tyle że w zasadzie cały wysiłek poszedł na marne& Deprymuje mnie to
stałe poczucie niepowodzenia.
 Ciebie, Hilary? Przecież ty nawet nie znasz słowa  niepowodzenie .
 Powiedziałam to raczej w sensie ogólnym niż osobistym. Chcesz, żebym zagłębiała się w
szczegóły? Mogę się zagłębić&
Podniósł ręce w figlarnym proteście.
 Cywilizowana rozmowa nie polega dla mnie na tłumieniu czegokolwiek, lecz na zachęcaniu.
Zawsze interesowało mnie to, co masz do powiedzenia.
Przed nimi stały trzy okrągłe stołowe piekarniki. Gdy pani Warhoon zaczęła mówić, Pasztor
otworzył szuflady lodówki po swojej prawej stronie i zaczął przekładać ich zawartość do
piekarników. Zamierzał przyrządzić na początek łososia z Jeziora Genewskiego, Fera de Travers,
potem steki z antylopy eland, które przyleciały rano z farmy w Kenii, na koniec zaś chciał podać
domieszkÄ™ egzotyki, czyli szparagi z Wenus.
 Kiedy mówię, że mnie deprymuje to stałe poczucie niepowodzenia  odezwała się Hilary, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •