[ Pobierz całość w formacie PDF ]

to chyba zacznie krzyczeć.
 Nie ma za co...  Pani Truda odprowadziła ją niezbyt
zdziwionym spojrzeniem i wróciła do swoich kiełbasek.
To nie był jej pierwszy napiwek uczciwie zarobiony na tej
Varsary, tylko że przedtem wypytywali ją przeważnie młodzi
mężczyzni o oczach zakochanych spanieli. Wszystko chcieli
wiedzieć: kiedy wychodzi, kiedy wraca, kto u niej bywa i tak
dalej. Młokos, który straci głowę dla takiej baletnicy, robi się
bardziej wścibski od policjanta.
A i tak wygrywa starszy gość, który ma ciężką forsę.
Warto by zamówić jeszcze kufelek.
Pani Laura w śródmieściu odprawiła dorożkarza i wsiadła do
taksówki. Chciała jak najprędzej znalezć się w domu. Kiedy tam
dotarła, zamknęła się w swoim pokoju. Najpierw z rozmachem
rozbiła o ziemię kryształowy wazon, potem się rozpłakała. Kiedy
wreszcie odzyskała jako taką równowagę, usiadła i zaczęła
myśleć.
Ta żmija mówiła prawdę. Za dużo zgadzało się w tej układance,
żeby miała być nieprawdziwa. I co teraz?
Rozwód? Najchętniej spakowałaby temu staremu
rozpustnikowi walizki i wystawiła je przed dom. Ale to nie było
takie proste. Dom był jego. Firma była jego. Jej posag był
niewielki; to on pomnożył ich majątek swoim sprytem i
ryzykanckimi nieraz posunięciami. To jego nazwisku
zawdzięczała swoją pozycję w towarzystwie. Jeśli się rozwiodą,
on nadal będzie w tych salonach przyjmowany z otwartymi
rękami, a ona? Kto chętnie zaprosi do siebie samotną rozwódkę,
choćby i zamożną? Wszystkie mężatki będą ją uważały za
niebezpieczną konkurentkę, a mężczyzni za łatwą zdobycz. Wciąż
uważała się za atrakcyjną i elegancką, ale jak długo jeszcze tak
będzie? I co potem? Udział w komitetach dobroczynnych z
innymi zawiedzionymi, oschłymi kobietami w czarnych
jedwabiach? Nie! Nigdy w życiu!
To co, ma mu to puścić płazem?
Pani Laura poczuła, że znów rozsadza ją gniew, i rozglądnęła
się za następnym kryształem.
Udawać, że o niczym nie wie? Nie wiadomo, czyjej się uda. To
nie takie łatwe dzień w dzień grać komedię i przechodzić do
porzÄ…dku dziennego nad swojÄ… krzywdÄ….
 A więc co?  Zemsta? Ten pomysł wydał się pani Laurze wart
przemyślenia. Rozważała go przez kilka godzin. Potem
zatelefonowała w kilka miejsc. W końcu otworzyła drzwi i
zadzwoniła na pokojówkę. Ta zjawiła się w mgnieniu oka z
zaniepokojonÄ… minÄ….
 Posprzątaj tu  poleciła jej sucho pani Laura  i powiedz
kucharce, że będę miała gości na kolacji.
Tymi gośćmi byli: emerytowany dyplomata i prawnik, który
wysoko sobie cenił zlecenia od firmy Lebrott i Syn. Gospodyni
poleciła podać najlepsze wino z domowej piwnicy i umiejętnie
podsuwała tematy do rozmowy. Panowie, mile połechtani jej
zainteresowaniem, chętnie wypowiadali swoje sądy i dzielili się
doświadczeniem. Była mowa o dyplomacji i prawie rozwodowym.
Acha, i jeszcze o operze.
Pan Lebrott wrócił nazajutrz z podróży służbowej. Pomimo
tego, że zjawił się w domu pózno, żona czekała na niego z kolacją.
 Jestem skonany  oświadczył jej małżonek, całując powietrze
w okolicy jej lewego ucha  przegryzę tylko co nieco i idę spać.
Pewnie był jeszcze u tej zdziry  pomyślała pani Laura, ale
uśmiechnęła się uprzejmie i odpowiedziała:  Oczywiście, mój
drogi, porozmawiamy jutro przy obiedzie. Dobranoc.
Cmoknęła powietrze w okolicach jego prawego ucha i poszła
do swojej sypialni.
Zniadanie zjadła w swoim pokoju. Do obiadu ubrała się
szczególnie starannie. Wcześniej zadysponowała obiad ściśle
według gustu Ludwika: na przystawkę pasztet zapiekany w cieście
francuskim, potem zupa pomidorowa z kluseczkami wÄ…trobianymi
i schab pieczony ze śliwkami. Na deser strudel.
Pan Lebrott był w wyśmienitym humorze i głośno pochwalił
wyborne jedzenie.
 Jak ci poszło w Berlinie?  zaczęła rozmowę pani Laura, gdy
już podano kawę.
 Nie najgorzej. Znalazłem dobrego partnera do interesów 
odparł.  A ty co porabiałaś?  zapytał kurtuazyjnie.
 Byłam w operze. Na  Carmen . Dobrze wystawiona.
Szczególnie partie baletu interesujące. Znasz tę operę, prawda? Co
powiesz o choreografii? A jak ci się podobała solówka panny
Varsary? Uważam, że to utalentowana osoba; ma z pewnością
zadatki na primabalerinę  odpowiedziała pani Laura tonem
towarzyskiej konwersacji, ale ledwie zauważalny błysk w jej
oczach sprawił, że pan Ludwik powoli odstawił filiżankę z kawą.
Kark mu nieco poczerwieniał.
 Tak uważasz?  mruknął starając się, by zabrzmiało to równie
obojętnie.
 Z drugiej strony myślę sobie, że takie artystki mają trudną
drogę do kariery. Nawet jeśli wybijają się własnym talentem i nie
szukają protektorów, bywają przedmiotem obrzydliwych plotek.
Choćby ta panna Varsary...
 Co ta panna Varsary?  W głosie pana Ludwika dało się
wyczuć gniewne napięcie.
 Och, nieważne. Tak sobie tylko mówię, żeby cię czymś
zabawić przy kawie.
 Tak też to rozumiem. A więc mów dalej, moja droga.
 Usłyszałam od jednej z pań w przerwie... Wiesz, te kobiety
bez zajęcia wszędzie węszą sensację... A więc usłyszałam...  pani
Laura wypiła łyk kawy.
Kark jej męża spurpurowiał, lecz zanim on sam zdążył
wybuchnąć, jego żona podjęła wątek:
 No więc mówią, że ta panna Varsary ma bardzo bogatego
protektora, którym w dodatku chwali się przed koleżankami. To
doprawdy brak taktu  pani Laura skrzywiła się z niesmakiem. 
Przecież Wiedeń jest mały. Takie wiadomości rozchodzą się lotem
błyskawicy, a chociaż żona dowiaduje się ostatnia, to jednak
kiedyÅ› siÄ™ dowiaduje. No i czym to grozi? Rozwodem, skandalem,
podziałem majątku, utratą prestiżu. Doprawdy, takie zachowanie
świadczy o braku... jak by to nazwać  solidności zawodowej, jeśli
ta pani jest profesjonalistkÄ…...
Serweta z głośnym plaśnięciem upadła na stół. Pan Lebrott
wstał z gradową miną.
 Miło się z tobą gawędzi, moja droga, ale muszę wrócić do
firmy. Mam jeszcze coś do załatwienia. Zobaczymy się
wieczorem.
 Oczywiście, mój drogi  pani Laura bez pośpiechu podniosła
się zza stołu.  Pamiętasz, że wieczorem idziemy na przyjęcie
do Grimmelów?
 Tak.  Pan Lebrott ciężkim krokiem wyszedł z pokoju.
Wieczorem pani Laura w eleganckiej sukni, z podniesioną [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •