[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ich było tylko trochę postraszyć. Przekonają się,
że to był głupi kawał. A ciebie też nie mamy
zamiaru zabijać. Zabierzemy cię tylko na wyciecz-
kę. Skinął głową do dwóch pozostałych i dodał:
Posprzątajcie tu trochę. Lepiej, żeby nikt nie
pomyślał, że zabraliśmy go stąd wbrew jego woli.
Ty sukinsynu warknął Jeff i ze wszystkich sił
uderzył najbliżej stojącego głową w brzuch.
Obydwaj potoczyli się na podłogę. Jeff miał pełne
usta krwi, ale to było nic w porównaniu z przeraże-
niem, jakie ogarnęło go, gdy się dowiedział, że oni
chcą go porwać. Słyszał zbyt wiele opowieści ojca, by
teraz uwierzyć, że wyjdzie z tego żywy. Przeciwnik,
przeklinając, napierał na niego całym ciężarem ciała.
Jeff przetoczył się po podłodze i zatrzymał się
z twarzą na deskach. Tamten butem przycisnął mu
kark do podłogi.
Nie ruszaj się, chyba że masz ochotę na więcej
ostrzegł go.
Jeff jęknął, ale w tej sytuacji niewiele mógł
zdziałać. Z pozycji, w której leżał, patrzył kątem oka,
jak bandyci sprzątają pokój. Jeden z nich wrzucił
potłuczone szkło do kosza na śmieci, a potem
wyszedł na korytarz i wysypał zawartość kosza do
zsypu. Drugi ustawiał meble na swoich miejscach.
Naraz jeden z nich zaklął i zdjął rękawiczkę.
80 Sharon Sala
Skaleczyłem się w palec mruknął, ocierając
rękę o spodnie.
Myśli pędziły chaotycznie przez umysł Jeffa.
Musiał zostawić jakieś wskazówki! Palec... Palce
zaczynały mu sztywnieć. Poruszył nimi i poczuł, że
podłoga pod jego dłońmi jest wilgotna. To była
krew, jego własna krew. Mógł jej użyć jako atramen-
tu! Tylko co miał napisać? Zatrzymał wzrok na
mężczyznie z tatuażem i coś mu przyszło do głowy.
Szybko, zanim zdążyli do niego podejść, jednym
palcem nakreślił na podłodze litery B. O. B. Po
chwili już byli przy nim.
Dawajcie skrzynię powiedział jeden.
Obawiając się, by nie zauważyli liter na pod-
łodze, Jeff odtoczył się od ściany, przy której leżał.
Z głośnym śmiechem przytrzymali go pośrodku
pokoju.
Gdzie ty się wybierasz, chłopcze?
Jeff poczuł ukłucie w ramię i w uszach zaczęło mu
dzwonić.
Co wyście mi dali? wymamrotał.
Cicho bądz! Wstawaj i wchodz do skrzyni,
dopóki jeszcze jesteś przytomny.
Jeff czuł, że zaczyna tracić świadomość.
Pieprzę was powiedział i przymknął oczy.
Cholera, Elmore, trzeba było zaczekać, aż wej-
dzie do skrzyni. A teraz będziemy musieli go wnosić.
Ja mam chory kręgosłup.
Zamknij się i bierz go za nogę odpowiedział
Elmore. Im prędzej dojedziemy do Idaho, tym
lepiej będę się czuł.
Misja specjalna 81
Resztką świadomości Jeff zarejestrował to, co
zostało powiedziane, a potem pogrążył się w ciemności.
Poranek nie śpieszył się z nadejściem. Przez całą
noc Alicia zmagała się z pokusą, by zadzwonić do
Jonasza i powiadomić go o porażce, ale gdzieś w głębi
jej duszy tliła się jeszcze nadzieja. Zdecydowała, że da
Eastowi czas do rana, a jeśli on nie zmieni zdania, to
zadzwoni do Jonasza po wymeldowaniu się z hotelu.
Nie miała ochoty jeszcze raz spotykać się z Eas-
tem, czuć jego gorycz i złość, toteż zamówiła śniada-
nie do pokoju, zjadła jednak niewiele. Jak dotych-
czas, nie zaznała w życiu wiele bólu. Nigdy nie
została ranna podczas akcji i rzadko chorowała, teraz
jednak przy każdym oddechu czuła ucisk w okolicy
serca. Wciąż miała przed oczami twarz Easta, na
której uraza przechodziła w niedowierzanie, a potem
w złość. Lubiła go, naprawdę bardzo go lubiła,
i świadomość, że to właśnie ona wzniosła między
nimi mur, raniła ją jeszcze bardziej.
Z ciężkim westchnieniem włożyła do walizki
ostatnią koszulkę i zasunęła zamek, a potem wrzuci-
ła do torebki telefon od Jonasza. Mogła winić tylko
siebie. Od samego początku wiedziała, że East nie
należy do ludzi, którzy lubią być oszukiwani. Nie
wzięła pod uwagę tylko tego, że on jej się spodoba.
Jako intelektualistka zdawała sobie sprawę, że przy-
ciąganie między osobami odmiennej płci polega na
działaniu feromonów. Niestety, intelekt nie miał nic
wspólnego z tym, jak reagowała na jego głęboki głos
czy na dotyk jego dłoni.
82 Sharon Sala
Przypomniała sobie, jak jego oczy pociemniały
wtedy, gdy wydawało jej się, że zamierzał ją pocało-
wać, i schowała twarz w dłoniach. Gdyby wtedy to
zrobił, przynajmniej miałaby co wspominać.
Nieoczekiwanie zadzwonił telefon. Ally pochwy-
ciła słuchawkę już po pierwszym sygnale i szybko
odchrząknęła.
Halo?
Pani Corbin, mówi recepcja. Mamy przesyłkę
dla pani. Czy mam ją przynieść do pokoju, czy też
odbierze ją pani, wychodząc?
Serce jej zamarło. Czyżby to była następna paczka
od Jonasza? Jeśli tak, lepiej obejrzeć zawartość
w pokoju niż na przednim siedzeniu samochodu.
Proszę ją przynieść tutaj. Aha, chcę uprzedzić,
że dzisiaj mam zamiar wyjechać.
Proszę zawiadomić nas wcześniej. Z przyjem-
nością zajmiemy się pani bagażem.
Odłożyła słuchawkę i poszła do salonu. W chwilę
pózniej rozległo się pukanie do drzwi. Chłopiec
hotelowy wręczył jej dużą, usztywnioną kopertę.
Podała mu banknot, ale potrząsnął głową.
Och, nie, dziękuję pani. To nie jest konieczne
stwierdził i zniknął.
Cośtakiego mruknęładosiebieAlicia, chowając
pieniądze z powrotem do torebki. Ostrożnie położyła
kopertę na stole i przez chwilę patrzyła na nią, jakby się
obawiała, że może wybuchnąć. W końcu otworzyła ją.
Na stół wypadła fotografia i biała karteczka, na której
grubym, czarnym drukiem napisane było tylko jedno
zdanie: ,,Wiem, kim jesteście .
Misja specjalna 83
Serce zamarło w niej na moment. Sięgnęła po
zdjęcie i odwróciła je barwną stroną na wierzch. Boże
drogi, pomyślała z niedowierzaniem. Zdjęcie przed-
stawiało ją i Easta, stojących przy barierce tarasu.
Było zrobione poprzedniego wieczoru, gdy oglądali
zachód słońca.
Patrzyła na nie przez dłuższą chwilę, próbując
dojść, co ją tak niepokoi, aż wreszcie odgadła.
Zrobione było od strony oceanu. Ktoś ich szpiego-
wał, ale dlaczego? Musiało to mieć coś wspólnego
z Jonaszem. East na pewno będzie wiedział. Wyj-
rzała przez okno, ale nie zobaczyła niczego oprócz
spienionych fal i kilku fok wygrzewających się na
skałach.
,,Wiem, kim jesteście .
Poczuła na plecach dreszcz. To było ostrzeżenie.
Nie miała wyjścia: musiała pokazać fotografię Eas-
towi, a potem zadzwonić do Jonasza. Ta perspek-
tywa nie wydawała się jej zachwycająca, ale musiała
to zrobić. Jedna mała karteczka zmieniła wszystko.
Przez większą część nocy East walczył z własnym
sumieniem. Z jednej strony wszystko, co powiedzia-
ła Alicia, było prawdą. Zawdzięczał Jonaszowi zdro-
wie psychiczne, a może nawet życie. Po wypadku,
w którym zginął chłopiec, East przez długi czas miał
ochotę skończyć ze sobą, skończyć ze wszystkim.
Był przekonany, że po tym, co się stało, nie zasłużył
na dalsze życie.
Ale wtedy spotkał Jeffa, czternastoletniego ucie-
kiniera, który nie miał rodziny, żadnych korzeni ani
84 Sharon Sala
nadziei na lepsze życie. Jeff był bystry i niepo-
skromiony. Patrząc na to z perspektywy czasu, East
zdawał sobie sprawę, że podświadomie postanowił
uratować tego chłopaka, bo nie mógł już nic zrobić
dla tego drugiego, który zginął. Ale tak było tylko na
samym początku. W ciągu pierwszych sześciu mie-
sięcy jego uczucia wobec Jeffa diametralnie się
zmieniły. Pokochał tego chłopca, który na własną
rękę próbował stać się mężczyzną i wielką radość
sprawiało mu to, że Jeff odwzajemnił jego uczucie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]