[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tonem.
- Niczego podobnego nie mówiłam - rzekła pewniej. -
Odmówiłam tylko, mam nadzieję, grzecznie.
- A potem powiedziała pani, że jednak tańczy - przypomniał
jej. - Tyle że nie z... Uprzejmość nie pozwoliła pani dokończyć,
panno Trent. Co takiego uczyniłem, by zasłużyć na niechęć?
- Myli się pan. Nie zrobił pan nic złego i nie żywię do niego
niechęci.
- Czyżby więc tylko mi się wydawało, panno Trent? Trudno
mi w to uwierzyć, ale chętnie dałbym się przekonać. Może więc
jednak zatańczymy?
- yle mnie pan zrozumiał. Nie wypada mi tańczyć z panem
czy z kimkolwiek innym. Nie jestem tu gościem, ale guwernantką.
64
- Tak, ale też wspaniałą kobietą.
Spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- A więc wiedział pan? I mimo to poprosił mnie pan do tańca?
Cóż, bardzo dziękuję, ale to tylko pokazuje, że ma pan dziwne
pojęcie o tym, co wypada. Poprosił pan do tańca guwernantkę, a nie
pannÄ™ Wield...
- Kuzyn mnie ubiegł. Tylko niech pani nie wymienia, proszę,
wszystkich panien, które mogłem zaprosić do tańca. Z pewnością są
miłe i niektóre nawet ładne, ale jestem pewny, że mnie zanudzą.
Cieszę się, że odmówiła pani tańca. Zdecydowanie wolę z panią
rozmawiać, panno Trent.
- Nie należę do pańskiej klasy.
- Chyba za dużo powiedziane. Słyszałem z wiarygodnego
zródła, że pani stryj jest generałem.
Przez chwilę myślała, że sobie z niej dworuje, ale kiedy
spojrzała mu w oczy, zrozumiała, że żartuje z całej sytuacji i liczy
na jej aprobatÄ™.
- Czy wie pan to od pani Underhill?
- To jeszcze jedno nieporozumienie. Byłem pewny, że mówi
pani o nim przy każdej okazji i dziwiłem się, że nie wspomniała
pani o znamienitym krewnym przy naszym pierwszym spotkaniu.
Dopiero teraz Ancilla się roześmiała.
- Proszę mnie nie rozśmieszać. Niech pan lepiej porozmawia z
panią Mickleby albo lady Colebatch. Mogę mieć i dwudziestu
generałów w rodzinie, ale i tak jestem guwernantką, a powinien pan
wiedzieć, że guwernantki trzymają się z boku.
- To przesada.
- To kwestia dobrego smaku. Już widzę, że pani Banningham
zastanawia się, dlaczego rozmawia pan tylko ze mną. Pan może nie
liczyć się z opinią innych, ale ja muszę.
- Wcale nie jestem taki arogancki, jak siÄ™ pani zdaje. Nie chcÄ™
wywoływać plotek, ale nie wierzę, by nawet najbardziej dbałe o
maniery damy miały coś przeciwko temu, żebym porozmawiał
chwilę z bratanicą znajomego. Prawdę mówiąc, byłoby
niegrzecznie, gdybym tego nie zrobił.
65
- Zna pan mojego stryja? - spytała.
- Tak, oczywiście. Należymy do tego samego klubu. Nie chcę
się jednak przechwalać, pani stryj jest starszy i bardziej szacowny.
Znamy się z widzenia, nic więcej.
Uśmiechnęła się, ale też spojrzała na niego ciekawie.
- Czy zna pan również jego syna, a mojego kuzyna, Bernarda
Trenta?
- O ile wiem, to nie. A czy powinienem?
- Nie, jest jeszcze bardzo młody, choć ma wielu przyjaciół
sportsmenów, więc pomyślałam, że może pan się z nim zetknął.
Niezrównany pokręcił głową, a ponieważ pojawił się właśnie sir
Ralph Colebatch, panna Trent przeprosiła i ruszyła na poszukiwanie
Charlotte. Wkrótce zobaczyła, że jej podopieczna tańczy z
Arthurem Micklebym, i pomyślała z żalem, ale też pewnym
rozbawieniem, iż nie próżnowała, kiedy ona zajęta była rozmową.
Niektóre z pań zapewne mogłyby mieć do niej pretensje o to, że nie
dotrzymała towarzystwa dziewczynie, której pozwolono wejść do
salonu jedynie po to, by mogła popatrzeć przez godzinę na tańce,
zanim pójdzie spać. Nie zdziwiła się jednak, gdy dostrzegła, że lady
Underhill patrzy na córkę z zadowoleniem, i dowiedziała się, iż to
ona pozwoliła jej zatańczyć.
- Cóż, wiem, że powinnam była odmówić - przyznała - ale
lubię, kiedy młodzi się bawią. Jestem pewna, że nic się nie stanie,
jeśli zatańczy raz lub dwa, bo nie będzie walców. Poza tym to nie
jest bal, a tylko nieoficjalne przyjęcie. - Oderwała wzrok od córki i
rzekła uprzejmie: - Gdyby któryś z dżentelmenów poprosił cię do
tańca, nie odmawiaj. Zwłaszcza że rozmawiałaś z sir Waldem,
jakbyście znali się od dawna.
- Mówiliśmy o moim stryju - wyjaśniła panna I'rent. - Sir
Waldo należy do tego samego klubu.
- To właśnie powiedziałam pani Banningham: ,,Wiesz, sir
Waldo na pewno zna generała Trenta I teraz chce porozmawiać o
znajomych z Londynu. To zupełnie naturalne . I dodałam:  Panna
Trent pochodzi z bardzo dobrej rodziny . Aż pozieleniała. Cóż, ja
nie obrażam się bez powodu, ale miałam z nią rachunki do
66
wyrównania, od kiedy to potraktowała mnie z góry na przyjęciu u
lorda Porucznika. - Pani Underhill zachmurzyła się. - Zawsze coś
musi zepsuć każdą przyjemność. Muszę ci wyznać, moja droga, że
niepokoi mnie sposób, w jaki lord Lindeth spogląda na Tiffany.
chyba już oszalał na jej punkcie.
Trudno było temu zaprzeczyć. Panna Trent pomyślała, że młody
lord nie powinien patrzeć na Tiffany z takim zachwytem, ponieważ
łasa na pochlebstwa dziewczyna wyglądała przez to jeszcze piękniej
i bardziej świeżo niż zwykle. Oczy jej błyszczały, policzki
zaróżowiły się nieco, a na wargach igrał prowokacyjny uśmiech.
Dżentelmeni błagali ją, by móc dostąpić honoru pierwszego tańca, a
ona rzucała obietnice na prawo i lewo, by wybrać w końcu młodego
lorda, zostawiając trzy mniej szczęśliwe panny bez partnerów.
Tiffany jednak nie zwróciła na to najmniejszej uwagi.
- Jeśli zechce zatańczyć z nią więcej niż dwa razy, nie
pozwolę - dodała nagle pani Underhill. - Musisz jej to powiedzieć,
mnie nie słucha. Ostatecznie tobie jej wuj powierzył opiekę nad nią. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •