[ Pobierz całość w formacie PDF ]

trzeba przede wszystkim dokładnie wiedzieć, co oznacza angsoc. Co więcej, jedynie ktoś
dobrze obeznany z ideologią angsocu może w pełni docenić siłę czasownika kiszkoczuć,
sugerującego ślepą, entuzjastyczną akceptację, wręcz niemożliwą do wyobrażenia w
dzisiejszych czasach; podobne trudności nastręcza również określenie staramy siaki,
nierozerwalnie kojarzące się z niegodziwością i dekadencją. Niektóre słowa nowomowy,
między innymi właśnie staromyślak, miały służyć nie tyle przekazywaniu znaczeń, ile ich
niszczeniu. Zakres pojęciowy tych słów, z założenia nielicznych, rozciągał się jak
gumowy worek, aż w końcu wyrażały sobą treści, których nośnikami były oryginalnie
dziesiątki odrębnych wyrazów, z czasem usuniętych z języka i zapomnianych.
Największa trudność, z jaką borykali się specjaliści redagujący Słownik nowomowy, nie
polegała na wymyślaniu nowych wyrazów, lecz na ustalaniu, co one znaczą i ile
dawniejszych słów można nimi zastąpić.
Jak wykazaliśmy na przykładzie wyrazu wolny, pewne słowa, które niegdyś miały
nieprawomyślne znaczenie, pozostawiono dla wygody w nowomowie, odarłszy je
uprzednio z ich niepożądanego sensu. Niezliczone inne wyrazy, takie jak honor,
sprawiedliwość, moralność, internacjonalizm, demokracja, wiedza i religia po prostu
usunięto. Zastąpiło je kilka słów funkcjonujących na zasadzie gumowych worków, które
całkiem zatarły ich pierwotną treść. Na przykład słowa dotyczące wolności i równości
260
oddawało określenie myślozbrodnia, a wszystkie wyrazy związane z pojęciami
obiektywności i racjonalizmu obejmował termin staramy sienie. Większa precyzja byłaby
niebezpieczna. Od członków Partii oczekiwano podejścia, jakie charakteryzowało
starożytnych Hebrajczyków, którzy - nie posiadając żadnej wiedzy na ten temat - uważali,
że wszystkie pozostałe narody czczą  fałszywych bogów . Nie potrzebowali się
orientować, iż bogowie ci nazywają się Ozyrys, Baal, Moloch, Isztar; im mniej o nich
wiedzieli, tym lepiej to świadczyło o ich ortodoksyjności. Wierzyli, że istnieje Jahwe, i
znali jego przykazania, z których przecież jasno wynikało, iż wszyscy bogowie noszący
inne imiona lub obdarzeni innymi atrybutami są fałszywi. Podobnie członek Partii
orientował się, jakie postępowanie jest właściwe, a o tym, jakie odstępstwa od niego
mógłby popełnić, miał jedynie bardzo mgliste pojęcie. Na przykład życie seksualne
każdego członka Partii wyrażały i kształtowały dwa słowa: seksozbrodnia (niemoralność
seksualna) oraz dobroseks (wstrzemięzliwość). Termin seksozbrodnia odnosił się do
wszelkiego rodzaju wykroczeń seksualnych. Obejmował cudzołóstwo, nierząd,
homoseksualizm i inne zboczenia, a także normalny stosunek płciowy między
małżonkami, uprawiany wyłącznie dla przyjemności. Wszystkie te formy współżycia
uważano za zbrodnicze i groziła za nie kara śmierci; nie zachodziła zatem konieczność
ich wyszczególniania. W zbiorze C, na który składały się terminy naukowe i techniczne,
mogły się znalezć specjalistyczne określenia poszczególnych zboczeń, lecz dla
przeciętnego obywatela ich znajomość była zbędna. Wiedział, co znaczy dobroseks -
normalny stosunek między małżonkami, uprawiany jedynie w celu płodzenia potomstwa i
nie sprawiający kobiecie żadnej satysfakcji; wiedział też, że inne formy współżycia to
seksozbrodnie. Nowomowa rzadko pozwalała rozwinąć heretycką myśl - człowiek
najwyżej mógł sobie uświadomić, że stoi na progu herezji; na krok następny po prostu
brakowało mu słów.
%7ładen wyraz ze zbioru B nie był ideologicznie obojętny. Wiele z nich to
eufemizmy. Na przykład określenia: miłbóz (karny obóz pracy) lub Minipax (Ministerstwo
Pokoju, czyli Ministerstwo Wojny) miały niemal dokładnie odwrotny sens od tego, co
zdawały się sugerować. Z kolei inne słowa jawnie i z pogardą nawiązywały do praw-
261
dziwego charakteru stosunków panujących w Oceanii. Do nich należy zaliczyć wyraz
prolżarło, oznaczający tandetne rozrywki oraz fałszywe wiadomości, którymi Partia kar-
miła masy. Zbiór B zawierał też słowa dwuznaczne, mające sens pozytywny, gdy
stosowano je w odniesieniu do Partii, oraz negatywny, gdy dotyczyły jej wrogów. Ponadto
występowało w nim wiele słów, które na pierwszy rzut oka sprawiały wrażenie zwykłych
skrótowców, gdyż ich ideologiczne zabarwienie wynikało nie tyle z ich znaczenia, ile z
budowy.
W miarę możliwości starano się, żeby wszystkie słowa mające lub mogące mieć
jakiekolwiek znaczenie polityczne zaliczały się właśnie do zbioru B. Nazwom organizacji,
zrzeszeń, doktryn, państw, instytucji, budynków publicznych nadawano - pilnując się
tylko, aby sens był nadal zrozumiały - swojskie brzmienie poprzez sprowadzenie ich do
pojedynczych, łatwo wpadających w ucho słów o jak najmniejszej liczbie sylab. Na
przykład Departament Archiwów Ministerstwa Prawdy, w którym pracował Winston,
nazywano Ardep, Departament Literatury - Lidep, Departament Teleprogramów - Teldep,
i tak dalej. Nie chodziło wyłącznie o oszczędność czasu. Już w pierwszych
dziesięcioleciach dwudziestego wieku w języku politycznym istniała tendencja do
skracania słów i określeń; najsilniej przejawiała się w państwach o ustroju totalitarnym
lub w organizacjach o takim charakterze. Przykładowo: Nazi, Gestapo, Agitprop. Na
początku zasadę tę stosowano niemal instynktownie, w nowomowie jednak posługiwano
się nią z całą świadomością. Uznano bowiem, że skracając nazwę zawęża się i subtelnie
odmienia jej sens, odzierając ją ze skojarzeń, które inaczej nasuwałyby się same. Nazwa
Międzynarodówka Komunistyczna przywodzi na myśl powszechne braterstwo, czerwone
sztandary, barykady, Karola Marksa i Komunę Paryską. Natomiast skrót Komintern
kojarzy siÄ™ jedynie z organizacjÄ… o zwartych szeregach oraz zestawem jasno
określonych doktryn. Sugeruje coś równie konkretnego jak krzesło lub stół. Komintern to
wyraz, który można wymówić zupełnie bezmyślnie, podczas gdy nie sposób powiedzieć
Międzynarodówka Komunistyczna nie zastanawiając się choć przez chwilę nad sensem
własnych słów. Skojarzenia wywołane określeniem Miniprawd są również mniej liczne i
łatwiej poddają się kontroli niż te, które nasuwa nazwa Ministerstwo Prawdy. Właśnie
262
chęć wyeliminowania niebezpiecznych skojarzeń tłumaczy, dlaczego tak ochoczo
wprowadzano skróty i dlaczego przywiązywano tak dużą wagę do łatwości wymawiania
poszczególnych słów.
W nowomowie największy nacisk kładziono na dokładność semantyczną, a tuż po
niej na eufonię. Kiedy zachodziła potrzeba, bez skrupułów poświęcano prawidłowość
gramatyczną. I słusznie, gdyż dla celów politycznych najlepiej się nadawały krótkie,
dobitne słowa o jasnej, jednoznacznej treści, łatwe do wymówienia i wywołujące
minimalną liczbę skojarzeń w umyśle użytkownika. Wyrazy ze zbioru B nawet zyskiwały
na sile dzięki temu, że tak niewiele różniły się między sobą. Prawie bez wyjątku -
dobromyśl, Minipax, prolżarło, dobroseks, miłbóz, angsoc, kiszkoczuć, polmyśl i wiele,
wiele innych - były to wyrazy dwu- lub trzysylabowe, akcentowane zazwyczaj na przed-
ostatniej sylabie. Posługiwanie się nimi sprawiało, że mowa przypominała szczekanie,
składały się bowiem z krótkich, monotonicznych dzwięków. Właśnie o to chodziło:
chciano uniezależnić mowę - a zwłaszcza mówienie na tematy nieobojętne politycznie - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •