[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sprawienie, żeby hałaśliwy i wygadany kolega w biurze nie forsował na siłę
swoich pomysłów.
Było przy tym dużo śmiechu i zabawy. Uczestniczki kursu wymyślały dla
siebie przydomki, które miałyby odzwierciedlać nowo ujawnione cechy ich
charakteru. I tak Brenda została Zmiałkiem, Sylvia Nieomylną, Kathy
Kompetentną, a Andrea Zdolną. Ali w skrytości ducha liczyła na to, że jej
przypadnie to określenie, ale pomysł jednej z koleżanek, by nazywano ją Ali
Barbarzyńca, co miało się odnosić do tłuczenia zastawy, również uznała za
niezły.
Wreszcie nadszedł długo oczekiwany moment.
- A teraz wyjmijcie swoje listy. Jeszcze raz przeczytajcie, co napisałyście,
i zdecydujcie się na ten punkt, który chcecie zrealizować w ciągu przyszłego
tygodnia.
Ali, już nie barbarzyńca, tylko skromna bibliotekarka, patrzyła na swoje
zapiski, które poprawiała dzisiaj nieskończoną ilość razy.
1. Powiedzieć Cindy, że koniec z darmowymi usługami krawieckimi.
2. Zwrócić uwagę Mary Evans na skandaliczne zachowanie jej
dzieciaków, które depczą ogródek Ali i kradną maliny.
3. Nauczyć się prowadzić samochód z napędem na cztery koła, co da jej
możliwość wypożyczenia takiego pojazdu do poruszania się po Andach czy
innych górach.
4. Zabronić mamie planowania przyszłego wesela dla córki, która nigdy
nie wyjdzie za mąż.
5. Uwieść Keitha Devona, żeby pozostały jej wspomnienia oraz żeby
nabrała doświadczenia, przydatnego w sytuacji, gdyby w jej życiu jeszcze raz
nadarzyła się podobna okazja.
RS
Kilkakrotnie przebiegła listę wzrokiem, po czym rozejrzała się po sali.
Inne uczestniczki też wpatrywały się w notatki, a niektóre stawiały w nich
znaczki, starając się, żeby nikt nie widział, co piszą. Ali uniosła długopis i już
miała zaznaczyć pozycję pierwszą, ale zawahała się. Dzieciaki Mary Evans
naprawdę są uciążliwe, z drugiej zaś strony marnotrawstwem jest, kiedy matka
wydaje pieniądze na niepotrzebny nikomu materiał na welon czy inne ślubne
akcesoria. Naprawdę trudno się zdecydować. Gdyby chociaż wiedziała, czy
poradzi sobie z ręczną skrzynią biegów?
Jeszcze raz spojrzała na listę i zanim zdołała się powstrzymać, jej
długopis nakreślił duży, wyrazny znak przy pozycji piątej. Po czym Ali
zaczerwieniła się aż po korzonki włosów.
Zamknęła notatnik i wtedy dotarły do niej słowa Kateriny, która właśnie
oznajmiła, że za tydzień będą omawiać swój wybór. Głośno.
Wszystkie uczestniczki, w tym Ali, jęknęły. Po chwili jednak Ali zaczęła
się zastanawiać, jak będzie o tym mówić. Poczuła podniecenie spowodowane tą
nową, dotąd obcą dla niej sytuacją. Okazało się, że te zajęcia mogą być również
zabawne, nie tylko pożyteczne. Może dlatego podświadomie wybrała numer
piąty, żeby móc na ten temat powiedzieć coś publicznie.
Ta myśl sprawiła, że zaczerwieniła się jeszcze bardziej, ale natychmiast
zaczęła się śmiać.
Zmiała się w drodze do samochodu, potem jadąc na zakupy i już na
miejscu, w sklepie. Uśmiechała się do sprzedawcy, płacąc za swoje sprawunki
przy kasie, ale w drogerii nie zachowywała już się tak śmiało. Potem pobrała
gotówkę z bankomatu i wciąż lekko oszołomiona nowym uczuciem, wróciła do
samochodu. Przystanęła na moment przed przejściem dla pieszych, myśląc
przez cały czas o tym, jak przyjemnie się żyje z poczuciem pewności siebie.
Podbudowana tymi osiągnięciami, postanowiła przedsięwziąć jakieś
kroki, żeby znalezć towarzystwo do planowanej podróży. Był to problem, który
uświadomiono jej w biurze podróży, kiedy oznajmiła, że ma zamiar jechać
RS
samotnie. Musiałaby wtedy sama ponosić wszelkie koszty wyprawy, zaś
przeróżne opłaty, choćby nawet ceny noclegów, byłyby dużo wyższe, niż gdyby
jechała z kimś.
W pierwszej chwili pomyślała o ciotecznym wnuku swojej sąsiadki.
Wyobraziła sobie ciemnowłosą głowę Keitha i jego opaloną twarz w jakiejś
egzotycznej scenerii i serce mocniej zabiło jej w piersi. Przestań, powiedziała do
siebie twardo. Przelotna przygoda to jedna rzecz, a wyprawa na drugi koniec
świata to zupełnie inna sprawa. A jeśli ten mężczyzna wywiezie cię na tereny,
gdzie toczy siÄ™ jakaÅ› wojna?
Jednakże towarzystwo Keitha miałoby przynajmniej jedną dobrą stronę -
nie musiałaby podróżować z nieznajomymi albo dzielić pokoju z obcą osobą.
Teraz przed oczami wyobrazni Ali pojawiały się najpiękniejsze widoki
Wenecji, po której ona sama i niedawno uwiedziony Keith spacerują, trzymając
się czule za ręce albo płyną gondolą przy wtórze nastrojowego śpiewu. Potem
Keith bierze jÄ… w ramiona, tak jak wtedy, za pierwszym razem, tylko teraz ona
nie płacze rzewnymi łzami, lecz z uczuciem odwzajemnia jego pieszczoty.
Kiedy ją całuje, nie wyrywa się, lecz podaje mu swoje usta i wtapia się w niego,
niepomna na obecność innych osób.
A zresztą ich obecność nie ma znaczenia, bo gondolierzy przecież
przywykli do takich scenek. Dziwiliby się pewnie, gdyby ich pasażerowie
zachowywali siÄ™ inaczej.
Potem gondola przypłynęłaby do hotelu. Keith wziąłby ją na ręce i
odprowadzany spojrzeniami zdumionej obsługi, niósłby szerokimi, krętymi
schodami. Zupełnie tak, jak to było w pewnym starym, czarno-białym filmie o
Wenecji. Do pokoju przez otwarte okno wpadałoby światło księżyca. Ciepła,
przyjemna bryza owiewałaby jej ciało, podczas gdy Keith zdejmowałby z niej
jedwabnÄ… bieliznÄ™...
Pogrążona w marzeniach, dotarła wreszcie do samochodu i otworzyła
bagażnik. Postawiła w środku torbę z warzywami, a do niej wsunęła notatnik.
RS
Swój bezcenny notatnik, pełen zapisków i planów, jak stać się wyrafinowaną
kobietą, z którą mężczyzna pokroju Keitha Devona chętnie by podróżował i
której nawet dałby się uwieść.
Wciąż niepomna tego, co się wokół dzieje, wyjęła kluczyki z zamka i już
miała zatrzasnąć klapę, kiedy poczuła, że ziemia usuwa jej się spod nóg.
ROZDZIAA SIÓDMY
Jeszcze przed chwilą stała przy samochodzie, kiedy w mgnieniu oka, nie
wiadomo w jaki sposób znalazła się wewnątrz bagażnika, razem ze wszystkimi
zakupami. Wieko zatrzasnęło się z hakiem, zamykając ją w ciemności i tłumiąc
krzyk protestu, jaki usiłowała wydać.
Poczuła, że bolą ją palce prawej ręki. Ktoś, kto na nią napadł, wyrwał jej
kluczyki! Trzasnęły drzwiczki i wkrótce silnik zaczął pracować. Samochód
szarpnął, ruszając do przodu. Ali usłyszała pisk hamulców i przygotowała się na
uderzenie, jednak nic się nie stało.
RS
Samochodem zarzuciło trochę, kiedy brał ostry zakręt, ale wrócił do
kierunku jazdy. Ali na własnym ciele czuła każdy podskok na przejezdzie,
każdą dziurę w jezdni.
Czy ktokolwiek widział, że została porwana? Może zadzwonił po policję?
Usiłowała przypomnieć sobie, czy widziała ludzi na chodniku, ale bez rezultatu.
Nasłuchiwała odgłosów syren, modliła się, żeby je usłyszeć, ale nic takiego nie
nastąpiło. Zamiast tego, poprzez stukot kół toczących się po nierównej drodze,
dobiegł ją śmiech oraz okrzyki radości.
Dobry Boże, pomocy! Napastników było co najmniej dwóch i jeszcze do
tego cieszyli się z wyniku udanej akcji. Widocznie nie było żadnego pościgu.
Zdecydowana za wszelką cenę nie rozpłakać się, próbowała przypomnieć
sobie jak najwięcej zaleceń z seminarium, dotyczących zachowania w
nieprzewidzianej, a krytycznej sytuacji.
OfiarÄ… stajesz siÄ™ wtedy, kiedy sama tak zdecydujesz".
- Wypuśćcie mnie! - krzyknęła. - Zabierzcie samochód i pieniądze, ale
pozwólcie mi odejść!
Nawet jeśli ją słyszeli, to i tak nie było żadnej reakcji. Radio grało na cały
[ Pobierz całość w formacie PDF ]