[ Pobierz całość w formacie PDF ]

229
– Mieszkają z Harrym w posiadłości wiejskiej, ale mają też dom w Londynie.
Jako że trwa letni sezon przyjęć, pewnie jeszcze jest w mieście. To świetny pomysł,
tato. Chciałabym się z nią spotkać, zanim wyjadę na krótkie wakacje na Karaibach.
Rozśmieszył go jej dobór słów.
– Jeśli, jak mówisz, towarzystwo Richarda nie denerwuje cię tak jak kiedyś, to
może ci się nawet podobać ta podróż. Tamte wyspy są uważane za bardzo piękne,
choć o tej porze roku jest tam nieco gorąco.
– Nieco? Richard twierdził, że bardzo gorąco. Ale nie zamierzam tam zostać
dłużej, niż muszę. Chciałabym, żebyś ze mną pojechał.
– To nie jest możliwe. Nawet, gdybym był sprawny fizycznie, jedno z nas musi i
tak pilnować naszej twierdzy. Ale może zabrałabyś Raymonda?
– O dobry Boże, nie! Wtedy dopiero podróż byłaby denerwująca.
Gdy tylko wyszła z pokoju ojca, zaczęła się zastanawiać, czy starczy jej czasu na
wszystko, co musiała zrobić tego popołudnia. Najpierw wysłała wiadomość do Carol.
Miała nadzieję, że przyjaciółka przyjdzie, żeby mogły porozmawiać podczas pa-
kowania. Nie chciała też wychodzić, żeby nie przeoczyć prawnika. A ponieważ nie
widziała się z Carol od balu u Malorych, miały sobie dużo do opowiadania.
Ale zaledwie zdążyła wysłać lokaja z liścikiem, a już do pokoju wpadła jak burza
Carol. Julia wykładała właśnie na łóżko ubrania, które pokojówka miała zapakować,
jak tylko przyniosą na dół dodatkowe kufry.
– Jak to się stało, że wzięliście ślub? – brzmiało pierwsze pytanie Carol.
T LR
Zaskoczona, że przyjaciółka już o tym wie, Julia zapytała:
– Jak się dowiedziałaś?
– Chyba żartujesz? Twoja służba na dole o niczym innym nie mówi, bo twoja
pokojówka rozpuściła wiadomość. Twój kamerdyner obwieścił mi to, jak mnie
wpuszczał.
Julia westchnęła. Będzie musiała udzielić pokojówce reprymendy. Ta dziewczyna
naprawdę za dużo plotkuje.
Ale Carol zaskoczyła ją jeszcze bardziej, dodając:
– Już wcześniej wiedziałam, co zamierzaliście zrobić w Willow Woods.
– Skąd? – Ale zaraz zgadła. – Ach, tak, ojciec mówił, że go odwiedziłaś, gdy
mnie nie było. Rozumiem, że ci powiedział?
– Tak. Przyszłam odwiedzić ciebie, ale znów cię nie było w domu... To aż
śmieszne, ile razy ty i ja musiałyśmy się rozminąć w zeszłym tygodniu. Więc zamiast
tego złożyłam wizytę twojemu ojcu, bo nie widziałam go od czasu, gdy wyzdrowiał.
Powiedział mi tylko, dokąd pojechałaś i dlaczego, ponieważ przypuszczał, że i tak mi
to wyjawiłaś. Wie, że my dwie wszystko sobie mówimy. Byłam taka rozczarowana, że
230
nie usłyszałam tego od ciebie. Gdy twój ojciec zauważył, że nawet nie wiem o powro-
cie twojego narzeczonego do miasta, nie wchodził już w dalsze szczegóły.
– Mówiłam ci o nim na tamtym balu...
– Nie mówiłaś!
– Ależ mówiłam... No, pośrednio – upierała się Julia. – Bo wtedy jeszcze nie
wiedziałam, że to jest Richard. Ten Francuz, pamiętasz?
– Ten? Ach tak! Ale czy nie mówiłaś, że jest zakochany w innej? Mężatce?
– W Georginie Malory.
– Chyba mu życie niemiłe. – Carol stęknęła.
– Nie, zresztą jestem pewna, że to było tylko zadurzenie. Później ani razu nie
okazał melancholii, gdy o niej mówiono. Teraz, gdy już wiem, jaki jest odważny, nie
wątpię, że oczarowało go raczej samo ryzyko uganiania się za nią.
– Ale to oznacza, że nie jesteś naprawdę mężatką, tak? – Carol westchnęła. –
Tylko z jakiegoś powodu tak powiedziałaś pokojówce.
– Lepiej będzie, jak usiądziesz – doradziła jej Julia i opowiedziała o wszystkim.
Usłyszawszy to, nawet najbardziej intymne szczegóły, których Julia nigdy nie
wyjawiłaby komu innemu, Carol rzekła ze zdumieniem:
– To bardzo... kłopotliwe położenie. Ale nie płacz!
Julia nie potrafiła się opanować.
– Cała ironia polega na tym, że on jest dla mnie stworzony, a ja dla niego nie.
– Dobry Boże, ty go kochasz?! Po tych wszystkich latach nienawiści, naprawdę
T LR
go kochasz?
– Tego nie powiedziałam.
– Wcale nie musiałaś.
– Ale ja nie chcę żyć tak daleko od wszystkiego, co znam, w całkiem obcym
miejscu.
Carol przewróciła oczami.
– Nie będziesz wiedziała, czy go nie lubisz, póki się tam nie znajdziesz. Więc
jakie jeszcze masz wątpliwości?
– On mnie nie kocha – odrzekła Julia słabym głosem.
– Jesteś pewna?
– No, nie, ale...
– Może on ma podobne wątpliwości jak ty?
Julia przygryzła wargę.
– Nie jestem pewna.
231
– Więc musisz się dowiedzieć i coś na to poradzić. Macie cały ocean do prze-
płynięcia, zanim stawicie się przed urzędnikiem, żeby zakończył wasze małżeństwo, [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •