[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dostrzegł ją dziesięć po dwunastej. Była chudą kobietą o ptasich kształtach. Szła szybko,
z głową podniesioną do góry i cofniętymi ramionami, w sposób typowy dla ludzi interesu.
Sięgnął do zawiniętej kurtki i włączył magnetofon, następnie wstał i przebiegł na drugą
stronę deptaka. Dogonił ją, zanim zdążyła wejść do sklepu.
 Pani Borden?
Zatrzymała się gwałtownie na dzwięk swojego nazwiska i odwróciła się w jego stronę.
Była wyraznie zaskoczona. Nie poznała go.
 Spotkaliśmy się dwa razy  powiedział  ale za każdym razem widzieliśmy się bardzo
krótko. Nazywam się Colin Jacobs. Jestem przyjacielem Roya.
 Ach tak. Przypominam sobie.
 Muszę z panią porozmawiać.
 SpieszÄ™ siÄ™ do pracy.
 To bardzo ważne.
Spojrzała na zegarek.
 Naprawdę to bardzo ważne.
Zawahała się, zerknąwszy na sklep.
 Chodzi o pani córkę  powiedział.
Podniosła raptownie głowę.
 Chodzi o BelindÄ™ Jane.
Helena Borden była ładnie opalona. Na dzwięk imienia zmarłej córki opalenizna nie
zniknęła z jej twarzy, ale widać było, jak odpływa z niej krew. Nagle kobieta wydała się stara
i chora.
 Wiem, jak umarła  powiedział Colin.
Pani Borden milczała.
 Roy opowiadał mi o tym  skłamał Colin.
Zdawało się, że kobieta zastygła. Jej oczy były lodowate.
 Rozmawialiśmy o Belindzie całymi godzinami  powiedział.
Kiedy się odezwała, jej cienkie wargi ledwie się poruszały.
 To nie twoja sprawa.
 Roy zrobił z tego moją sprawę  powiedział Colin.  Nie chciałem tego słuchać. Ale on
zdradził mi sekret.
Patrzyła na niego z nienawiścią.
 Straszny sekret. Sekret jej śmierci.
 To nie żaden sekret. Widziałam. To był... wypadek. Straszny wypadek.
 NaprawdÄ™? Jest pani absolutnie pewna?
 Co chcesz przez to powiedzieć?
 Zdradził mi ten sekret i kazał przysiąc, że nikomu nie powiem. Ale przed panią nie
mogę tego zataić. To zbyt straszne.
 Co on ci powiedział?
 Wyjaśnił, dlaczego ją zabił.
 To był wypadek.
 Planował to parę miesiący  skłamał Colin.
Złapała go nagle za ramię i poprowadziła na drugą stronę deptaka do stojącej na uboczu
ławeczki, tuż przy balustradzie.
W tym samym ręku trzymał kurtkę i bał się, że kobieta zauważy magnetofon. Nie
zauważyła. Usiedli obok siebie, plecami do morza.
 Mówił ci, że ją zabił?
 Tak.
Potrząsnęła głową.
 Nie. To musiał być wypadek. Musiał. Roy miał wtedy tylko osiem lat.
 Zdarza się chyba, że niektóre dzieci rodzą się złe  powiedział Colin.  Chodzi mi o to,
rozumie pani, że nie jest ich tak wiele. Jest ich bardzo mało. Ale z drugiej strony, co jakiś
czas czyta się o tym w gazetach, o tym, jak dzieci popełniają straszne zbrodnie. Sądzę,
rozumie pani, że jedno na sto tysięcy rodzi się właśnie takie. Wie pani o tym? Rodzi się złe. I
cokolwiek taki dzieciak by zrobił, nie można obwiniać ani jego rodziny, ani szkoły, bo
rozumie pani, on się taki już urodził.
Przyglądała mu się z uwagą, gdy ciągnął tę swoją przemowę, ale nie był pewien, czy
dotarło do niej choć jedno jego słowo. Kiedy wreszcie przerwał, milczała przez chwilę, po
czym spytała:
 Czego on chce ode mnie?
Colin otworzył oczy ze zdumienia.
 Kto?
 Roy. Dlaczego napuścił cię na mnie?
 Nie zrobił tego  zaprotestował Colin.  Proszę, niech mu pani nie mówi, że z panią
rozmawiałem. Proszę, pani Borden. Gdyby wiedział, że tu jestem i opowiadam pani to
wszystko, toby mnie zabił.
 Zmierć Belindy była wypadkiem  powiedziała. Ale w jej głosie nie było przekonania.
 Nie zawsze tak pani uważała  powiedział.
 SkÄ…d wiesz?
 Dlatego go pani zbiła.
 Nie zbiłam.
 Powiedział mi.
 Kłamał.
 To skąd wzięły się te blizny?
Poruszyła się nerwowo.
 To było w rok po śmierci Belindy.
 Co on ci powiedział?
 %7łe go pani zbiła, ponieważ wiedziała pani, że on ją zabił.
 Tak powiedział?
 Tak.
Odwróciła się nieznacznie, by spojrzeć na morze.
 Właśnie skończyłam czyścić i woskować podłogę w kuchni. Była czysta jak łza.
Idealna. Absolutnie nieskazitelna. Można było jeść z tej podłogi. I wtedy wszedł do kuchni w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •