[ Pobierz całość w formacie PDF ]
naprawdę przez to powiedzieć? śe zrobiła coś, co wyprowadziło go z równowagi?
Zaniosła się rozpaczliwym płaczem. Gdzieś głęboko, w najgłębszych
zakamarkach duszy, Melissa obwiniała samą siebie za wszystkie zdrady i
porzucenia . Przypomniała sobie straszne słowa macochy słowa, które
prześladowały ją pózniej przez całe \ycie: Ta dziewczyna jest niemo\liwa! Nawet
świętego wyprowadziłaby z równowagi skar\yła się ojcu. Teraz rozumiem,
dlaczego twoja pierwsza \ona wybrała wolność .
Nick miał absolutną rację, \e Melissa, jaką pamiętał z wakacji, miała
spontaniczne, dziecięce usposobienie. Ale po tym, co usłyszała od Vivien, zmieniła
się nauczyła upodabniać się do otoczenia, stała się grzeczną, nie sprawiającą
\adnych kłopotów dziewczynką. Bo gdyby od początku była grzeczną
dziewczynką, nie uciekłaby od niej matka& Nie porzuciłby jej Wayne&
Na myśl o Waynie przestała rozpaczać. Dla niego była bardzo grzeczną
dziewczynką , a jednak nic dobrego z tego nie wyszło. Ale o czym to ma
świadczyć& ? śe miłość jest igraszką losu? śe nie wszyscy na nią zasłu\yli?
Do diabła! Melissa otarła ostatnią łzę z policzka. Nie wszyscy, ale ona
zasłu\yła! To Nick nauczył ją wiary w siebie. I miłości. I wielu innych rzeczy. Bez
niego nie mogła marzyć o szczęściu.
Było wczesne sobotnie popołudnie, kiedy Nick zatrzymał swoje białe volvo
przed domem Melissy. Nacisnął kilka razy dzwonek, potem zaczął pukać do drzwi,
ale nikt nie odpowiadał. Gotów był nawet zajrzeć przez okno do salonu, ale zszedł
ze schodów, kiedy dostrzegł na chodniku obie siostry Beasley.
Melissy na pewno nie ma w domu oświadczyła Alberta.
Jest w kościele św. Andrzeja dodała Beatrice, wachlując się koronkową
chusteczkÄ….
Z Wayne'em powiedziała metalicznym głosem Alberta.
Po co miałaby iść do kościoła z Wayne'em?
A jak pan sądzi? wycedziła Alberta. Na ślub. Całe miasto czekało na
ten dzień.
Nick, blady jak ściana, przytrzymał się poręczy werandy, \eby nie upaść. W
głowie miał całkowitą pustkę. Ogarnęła go panika. Melissa. Wayne. Biorą ślub?
Nie! To nie mo\e się zdarzyć! Nie pozwoli na to!
Do diabła z jego dumą. Do diabła z jego strachem, bzdurnymi urojeniami,
przez które pokłócili się jak dzieci. Przeklinając się w duchu za wszystko, co
powiedział przed wyjazdem do Chicago, Nick pobiegł do kościoła, który
'znajdował się, na szczęście, trzy przecznice dalej.
Dlaczego mu tak powiedziałaś? Beatrice patrzyła w zdumieniu na siostrę.
Musiał usłyszeć prawdę. śeby pójść wreszcie po rozum do głowy. Mam
nadziejÄ™, \e teraz postÄ…pi, jak nale\y.
Wiesz, siostro& westchnęła z uśmiechem Beatrice. Myślę, \e mimo
wszystko, gdzieś w głębi duszy, i ty jesteś romantyczką
Nie gadaj bzdur warknęła Alberta, śledząc smutnym wzrokiem Nicka,
dopóki nie zniknął za rogiem.
Biegnąc jak szalony, miał jednak cichą nadzieję, \e Alberta kłamała. Ale
kiedy przed kościołem zobaczył białą udekorowaną limuzynę, serce skoczyło mu
do gardła. Zlub trwał!
Modląc się ju\ tylko o to, \eby zdą\yć na czas, przeskakiwał po trzy, cztery
schodki naraz, a kiedy wreszcie zdyszany wpadł do przedsionka kościoła i jednym
szarpnięciem otworzył cię\kie drewniane wrota, usłyszał słowa pastora: Je\eli
ktokolwiek z obecnych zna jakieś przeszkody, z racji których tych dwoje nie
powinni zawrzeć prawowitego związku mał\eńskiego, niech wystąpi teraz, albo&
Przerwać ślub! wrzasnął Nick.
ROZDZIAA JEDENASTY
Nick zobaczył osłupiałą twarz pastora i rosnące przera\enie w jego oczach.
Dopiero po chwili odwróciła się para młoda.
Najpierw przekonał się, \e panna młoda nie jest Melissą. Oddychał głęboko,
czując, jak opada z niego straszne napięcie& Więc to nie jego Lissa wychodzi za
tego półgłówka&
Naraz dotarło do jego świadomości, \e to nie Wayne jest panem młodym.
Powiódł wzrokiem po małej grupce gości, ale wśród nich tak\e nie znalazł
ani Melissy, ani Wayne'a.
Przepraszam wybąkał, czując, jak pąsowieje mu twarz. Pomyliłem się.
Nie mam nic do powiedzenia. Przykro mi, \e zakłóciłem uroczystość.
Zamknąwszy za sobą ostro\nie wrota, odwrócił się na pięcie i wyszedł z
kościoła. Musiał teraz odetchnąć i pozbierać myśli. Nie było go tylko trzy dni, więc
jakim cudem Melissa miałaby dzisiaj wyjść za mą\? Nick próbował odzyskać
zdolność logicznego myślenia.
Kiedy jednak zaczynał myśleć o niej, cała logika brała w łeb& Melissa zbyt
wiele dla niego znaczyła. Wrócił do Greely najszybciej, jak tylko mógł,
zostawiwszy wymówienie na biurku szefa. Nie miał nawet czasu, \eby z nim
porozmawiać. Musiał natychmiast znalezć Melissę&
Podniósł głowę i zobaczył ją przed sobą. Sądząc z wyrazu jej twarzy,
musiała widzieć przynajmniej część przedstawienia, które urządził w kościele&
Co ty tu robisz? spytała.
Powiedz raczej, co ty tu robisz. Zmarszczył czoło, nie bardzo mając
ochotę tłumaczyć, dlaczego przed chwilą zrobił z siebie głupca.
Organizuję akcję na rzecz biblioteki. Jutro w podziemiach kościoła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]