[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jedynie jako opiekuńczy gest.
- Powinnaś zobaczyć, co się tu dzieje w piątkowe i sobotnie wieczory.
Nie ma porównania. Czy są już twoje przyjaciółki? - chciał wiedzieć.
- Jedna już jest. - Wskazała na stolik w głębi sali. Siedziała tam Jackie
przy butelce słabego piwa.
Connor poprowadził ją przez tłum.
- Beth! - Jackie w momencie, kiedy ją zauważyła, skoczyła na równe
nogi i rzuciła się w ramiona przyjaciółki. - Jak to miło znowu cię widzieć.
Tęskniłam za tobą!
Beth roześmiała się pełna prawdziwego szczęścia.
- Ja też za tobą tęskniłam. Wyglądasz wspaniałe.
- Ja? - Jackie spojrzała w dół po sobie, obciągając sweter, który opinał
jej szerokie biodra. - Kochanie, mam czwórkę dzieci i nie wyglądam
wspaniale już od średniej szkoły.
Było oczywiste, że przyjaciółka żartowała, ponieważ czuła się
komfortowo mimo swojej trochę tęgawej figury, i Beth zaczęła chichotać
w odpowiedzi.
- Nie mów tak. Ciągle jesteś piękna, twoje dzieci są urocze, a twój
mąż bezgranicznie ci oddany. Jesteś jedną z najszczęśliwszych kobiet w
mieście.
Policzki Jackie zarumieniły się, a kąciki ust uniosły ku górze w
głupkowatym uśmiechu.
- Tak, wiem. Ale ty... - Obrzuciła Beth spojrzeniem od góry do dołu. -
Los Angeles ci służy. Wyglądasz jak modelka na wybiegu.
Ponieważ jedyna para dżinsów, jaką miała, była pochlapana farbą,
Beth włożyła na siebie szare spodnie, a do nich bladoniebieską bluzkę.
Czuła się trochę za bardzo wystrojona w stosunku do reszty towarzystwa,
ubranego w większości w sportowe bluzy i dżinsy. Mimo to, niezależnie
od tego, co miała na sobie, była jedną z dziewczyn z Crystal Springs.
- Dziękuję, Jackie. Czy znasz Connora Riordana? - spytała,
popychając go lekko do przodu i mając nadzieję, że tym sposobem
odwróci od siebie uwagę przyjaciółki.
- Oczywiście. - Jackie wyciągnęła do niego rękę. - Jak się masz,
Connorze?
- Zwietnie, dziękuję. A ty?
Rozmawiali przez chwilę, dopóki Beth nie wypatrzyła w drzwiach
wejściowych Gail. Pomachała do niej i przyjaciółka zaczęła iść w ich
kierunku. I znowu Beth dokonała prezentacji, a następnie Gail i Jackie
przywołały kelnera i poprosiły, żeby przyniósł im drinki.
- Zadzwonię do ciebie, kiedy będę chciała wracać do domu -
powiedziała Beth do Connora. - Chyba że któraś z dziewcząt mnie
podrzuci.
- Nie, wszystko w porządku - powiedział. - Myślę, że tu zostanę jakiś
czas. Coś wypiję, na pewno spotkam starych przyjaciół i pogadam z nimi.
Dam ci znać, kiedy będę gotowy do wyjazdu, a ty wtedy albo wrócisz ze
mną, albo załatwisz sobie coś innego.
Skinęła głową i zajęła miejsce obok przyjaciółek. Było dużo śmiechu,
żartów i rozmów o sprawach, które się wydarzyły od czasu, kiedy się
widziały ostatni raz. W końcu Jackie i Gail stwierdziły, że muszą wracać
do domu.
Beth natychmiast poczuła się rozczarowana. Nie chciała jeszcze
wychodzić. To był bardzo przyjemny czas, mimo że odwykła już od
drinków i kanapek, jakie serwowano, ale przebywanie tu było czystą
zabawÄ….
Uściskała przyjaciółki i odprowadziła je do drzwi, mówiąc im do
widzenia. Na dworze padał deszcz i widziała, jak Jackie i Gail biegły przez
parking, zasłaniając głowy żakietami. Wycofała się do środka i przebiegła
wzrokiem salÄ™ w poszukiwaniu Connora.
Powiedział, że ją powiadomi, gdy będzie wychodził, i od tego
momentu go nie widziała, ale przypuszczała, że ciągle tu jest. Może w
barze, a może na parkiecie albo w jednym z bocznych pokoi, gdzie grano
w bilard? Jeśli Longneck posiada jeszcze stoły bilardowe.
Boże, tak długo nie była w domu, że nawet nie wie, co się zmieniło.
Przecież stoły bilardowe, które były tak popularne, gdy była jeszcze w
szkole, mogły zostać zastąpione przez wideo lub bilard automatyczny.
Wróciła do stolika, który dzieliła z przyjaciółkami, wzięła po drodze
pół butelki piwa i poszła w kierunku bocznych pokoi. Po drodze
przeczesywała wzrokiem tłum gości, szukając krótkich ciemnoblond
włosów i bawełnianej koszuli w drobną niebiesko-białą kratkę.
Nie było go przy barze ani przy żadnym ze stolików, ani też na
parkiecie. To dobrze. Nie była pewna, czy mogłaby znieść widok Connora
trzymajÄ…cego w ramionach innÄ… kobietÄ™.
Co za głupie myśli, zastanowiła się, przerywając na chwilę
poszukiwania, żeby upić łyk piwa. Nie dostała od niego żadnego
upoważnienia. Nie mogła zgłaszać wobec niego roszczeń.
Na pewno byłoby dla nich lepiej, gdyby poszli różnymi drogami. Ale
chociaż mówiła sobie przez te wszystkie lata, że Connor już jej nie
interesuje, to nie lubiła myśli, że jakaś inna kobieta owija się wokół niego
jak chwast.
Zatrzymała się w miejscu, gdzie miała szeroki widok na parkiet. Pary
tańczyły w rytm wolnej muzyki country. Gdy nie dostrzegła Connora
pośród tancerzy, poszła w kierunku pokoi bilardowych. Były tam jeszcze,
co stwierdziła z nostalgiczną przyjemnością. Sześciu lub ośmiu mężczyzn
stało wokół stołu, patrząc, jak czterech innych gra przy dwóch innych
stołach.
Connor stał oparty o jeden ze stołów. Ustawił kulę i uderzył w nią,
posyłając ją do narożnego otworu. Połowa publiczności w pokoju jęknęła.
Connor uśmiechnął się i wypił łyk piwa stojącego na brzegu stołu.
Odwrócił się, by się oprzeć o ścianę, kiedy jego przeciwnik przymierzał
się do strzału. W tym momencie ją dostrzegł.
- Cześć - powiedział i podszedł do niej.
- Czy twoje przyjaciółki przygotowują się do powrotu?
Skinęła głową.
- Gail i Jackie już wyszły.
Spojrzał przez ramię. Teraz znowu była jego kolej.
- Chcesz już wracać? Mogę znalezć kogoś, kto mnie zastąpi w grze.
Przez chwilę rozważała ofertę.
- Ile masz wygrać?
Zaczerwienił się lekko i uśmiechnął.
- Pięćdziesiąt dolców.
- To idz i skończ grę - powiedziała z uśmiechem. - Jeśli wygrasz
pieniądze, to może kupisz mi jeszcze jednego drinka.
- A ile wypiłaś do tej pory?
- Tylko dwa lub trzy.
- Idziesz czy nie? - ponaglał partner Connora.
- Tak. Za chwilę - odpowiedział i znów się zwrócił do Beth. - Dobrze.
Jak tylko skończę tę grę, kupię ci drinka... ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- %7łe najpierw ze mną zatańczysz.
Popatrzyła ponad jego ramieniem na parkiet i na tańczące pary.
Wyrażenie zgody na taniec byłoby błędem, biorąc pod uwagę jej ostatnie
rozważania.
Nie tańczyła z nim przez tyle lat i chociaż było już na wszystko za
pózno, chciała się znowu poczuć dziewczyną ze średniej szkoły. Tylko
jeden taniec, pomyślała. Czy to może zaszkodzić?
Napotkawszy jego łagodne, brązowe oczy, skinęła głową.
- Zgoda.
- Wrócę za minutę. To nie powinno trwać dłużej.
Gra skończyła się po dziesięciu minutach z Connorem jako
zwycięzcą. Otrzymał od przeciwnika wygrane pięćdziesiąt dolarów,
okrążył stół i podszedł do Beth.
- Gratuluję - powiedziała, patrząc, jak wkłada pieniądze do portfela.
- Mówiłem ci, że to nie potrwa długo. Gotowa do tańca?
Piosenka płynąca z szafy grającej dobiegała końca, ale Beth nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]