[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wody i surowego drewna.
Podszedł bezszelestnie i zdjął gazetę z twarzy Mariel.
- Witaj, moja piękna.
Mariel zamrugała. W jej oczach mignęła radość oraz... zakłopotanie. Lecz
odezwała się normalnym głosem.
- Albo ty przyjechałeś dzień wcześniej, albo ja spałam dłużej, niż mi się zdaje.
Dane błysnął zębami w szelmowskim uśmiechu.
- Udało mi się wcześniej wykonać zadanie - rzekł, kładąc rękę na jej brzuchu.
Zielone oczy rozbłysły, ale chyba mignął w nich strach.
- Po wczorajszej rozmowie niepokoiłem się o ciebie.
Mariel nerwowo drgnęła, odsunęła się i wstała.
- Niepotrzebnie się martwiłeś. - Uśmiechnęła się i nonszalancko machnęła ręką.
- Jestem zdrowa, a wczoraj po prostu miałam kiepski humor.
Dane widział inną, zmienioną Mariel. Ogarnęły go złe przeczucia.
- Możesz mi powiedzieć dlaczego?
R
L
T
Mariel miała na ustach swój trochę sztuczny uśmiech, jaki pokazywała światu.
A on chciał widzieć uśmiech, który rozpromienia twarz, rozpala oczy, rozświetla
pokój.
- Możesz mi powiedzieć? - powtórzył.
- Nie. Przynajmniej nie teraz.
Mówiła przytłumionym głosem i nadal się uśmiechała, więc potraktował to jako
zaproszenie. Przysunął się do niej, pocałował. Miała drżące usta, ale nie zastanawiał
się dlaczego. Objął ją i poczuł, że mięknie jak wosk. Był dumny, że potrafi rozpalić tę
namiętną istotę jednym pocałunkiem. Gdy przytulił ją do piersi, wilgotny kostium
zmoczył mu gors koszuli.
Mariel namiętnie oddawała pocałunki i coraz mocniej się do niego tuliła. Dane
całował czoło, oczy, policzki, podbródek. Długie mokre włosy przylgnęły mu do rąk.
Mariel pieszczotliwie drapała go po karku.
Taki powrót do domu jest prawdziwy, pomyślał
Dane półprzytomny ze szczęścia. Czuł, że za chwilę osłabnie, więc wziął Mariel
na ręce i zaniósł do domu. Wyglądała trochę dziwnie, jakby przestraszona. Pocałował
ją w skroń.
- Wiesz, zamiast codziennej gimnastyki będę nosić ciebie po schodach.
Mariel bała się, że prędko zrezygnuje z namiastki gimnastyki. Dane przystanął,
zajrzał jej głęboko w oczy.
- Jesteś spięta. O co chodzi?
- PachnÄ™ chlorem, jestem mokra...
- Mnie to nie przeszkadza.
- To dobrze.
Poddała się pożądaniu, nie miała siły oprzeć się gwałtownym emocjom.
Pozwoliła zanieść się na piętro. Chciała ostatni raz przeżyć rozkosz.
Dane położył ją na łóżku i błyskawicznie się rozebrał. Mariel nigdy przedtem
nie widziała w jego oczach takiego ognia. Niecierpliwymi dłońmi ściągnął z niej
kostium.
R
L
T
- Mam ochotę powiedzieć, że jesteś piękna, ale sto razy to słyszałaś,
- Od ciebie słyszałam tylko parę razy.
Dane długo patrzył jej w oczy.
- No, powiedz - poprosiła.
- Uroda jest zewnętrznym pięknem. Zachwyceni tobą mężczyzni tylko to widzą.
Lecz gdy ja mówię, że jesteś piękna, nie chodzi mi o jedwabistą skórę i cudny kolor
oczu. Dla mnie ważne jest twoje wnętrze.
Mariel usłyszała w głosie Dane'a szczególną nutę, widziała coś szczególnego w
oczach. Zrozumiała coś bardzo istotnego. Nieważne, że często nie zgadzali się, a
nawet kłócili. Zawsze będą mieć odmienne zdanie na różne tematy, będą się sprzeczać
o to, kto ma rację, lecz to nieważne.
W innej sytuacji zapytałaby Dane'a, czy on też tak myśli. Zawsze ufali sobie,
oboje cenili zaufanie i szczerość. Lecz nie zdobyli się na rozmowę o przyszłości,
rodzinie, dzieciach.
Chciała, aby ta ostatnia noc była wyjątkowa, pamiętna. Wiedziała, że po
rozstaniu ona pogrąży się w rozpaczy, a Dane będzie żył jak wolny ptak. Miała jednak
cichą nadzieję, że pozostaną przyjaciółmi.
- Szkoda, że ci powiedziałem, bo posmutniałaś - rzekł Dane.
- Kochaj mnie - poprosiła. - Z nikim nie kochałam się tak jak z tobą.
- Bo nikt nie zna ciÄ™ lepiej ode mnie.
Mariel na końcu języka miała wyznanie miłości. Dane wierzył, że zna ją na
wylot, a wiadomość o ciąży udowodni mu, jak bardzo się myli.
Kochali się z czułością, pieszczoty były niespieszne, pocałunki długie.
R
L
T
ROZDZIAA DWUNASTY
Zasnęła, a byłoby lepiej, gdyby nie zmrużyła oka i przygotowała to, co musi
powiedzieć. Gdy się obudziła, Dane wyciągnął spod siebie jedwabną koszulę nocną i
pomachał przed nosem Mariel.
- Co to takiego?
- Och. - Spiekła raka. - Ja...
Wydało się, że spała w jego łóżku. A postąpiła tak, aby mieć złudzenie, że on
jest przy niej.
- Spałaś w moim łóżku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •