[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ślad. Chociażby podjęcie tych paruset złotych, które pozostały mu jeszcze na książeczce
PKO.
Ulica Psie Budy to mały zaułek w samym centrum miasta, w pobliżu Rynku. Na tej
ulicy prawie wszyscy mieszkańcy znają się. Znali też Cieślika z okresu przed aresztowaniem,
kiedy często odwiedzał mieszkanie Barbary Kosickiej. Dyskretnie przeprowadzony w tym
środowisku wywiad nie dał jednak wyniku. Nikt nie spotkał tam Cieślika ani pod koniec
sierpnia, ani przez następne miesiące 1957 roku, ani nigdy pózniej.
Miejscowy dzielnicowy bez entuzjazmu wyrażał się zarówno o Barbarze Kosickiej, jak i
pozostałych lokatorach jej mieszkania. Wprawdzie nikt z tej piątki nie był karany sądownie,
ale wszyscy, według słów doświadczonego milicjanta, byli na najlepszej do tego drodze.
- Lubią tam sobie popić - wyjaśniał - a często dochodzi do bójek. Ale cała ferajna
trzyma ze sobą sztamę. Nikt nigdy żadnego meldunku nie złożył. Na Psich Budach nie ma
zwyczaju skarżyć się milicji. Nieporozumienia załatwia się we własnym zakresie.
W tych warunkach, przy braku jakichkolwiek poszlak, trudno było przypuszczać, żeby
prokurator zgodził się podpisać nakaz aresztowania Kosickiej lub kogokolwiek z jej
domowników, a nawet zezwolić na przeprowadzenie rewizji.
Trzeba było prowadzić nadal dochodzenie w dwóch kierunkach. Po pierwsze dalej
szukać Jana Cieślika lub choćby jego śladów po wyjściu z więzienia. Po drugie - wziąć pod
obserwację Kosicką i jej rodzinę, starając się w szczególności ustalić, co robili od sierpnia do
grudnia 1957 roku.
Milicja zaczęła teraz dokładnie badać przeszłość zarówno obu braci: Mieczysława i
Józefa Pietrzaków, jak też i brata Kosickiej - Ryszarda. W ich życiorysach nie było żadnych
rewelacji. Wszyscy byli robotnikami budowlanymi. Pracowali w różnych firmach, często
zmieniajÄ…c miejsce pracy. Ustalenie zatem, gdzie byli zatrudnieni Pietrzakowie i Kosicki
przed trzema laty, nie było zadaniem prostym. Kilku pracowników milicji sumiennie
wertowało najrozmaitsze dokumenty i odwiedzało firmy budowlane poszukując śladów
zacnej rodzinki. SÄ… teraz chyba najlepszymi specjalistami w sprawach budownictwa nie tylko
w Komendzie Wojewódzkiej we Wrocławiu, ale w całej milicji.
A jednak ten trud opłacił się. Dzięki tak szerokiemu wywiadowi dowiedziano się, że
jesienią 1957 roku Miejskie Przedsiębiorstwo Robót Rozbiórkowych prowadziło duże roboty
na terenie śródmieścia. Między innymi rozbierało wypalone bloki przy ulicy Kiełbaśniczej.
Jednym z pracowników tego przedsiębiorstwa był wtedy Józef Pietrzak. Udało się też
stwierdzić, że Pietrzak pracował w brygadzie zatrudnionej właśnie przy ulicy Kiełbaśniczej.
Przedsiębiorstwo, którego celem było nie tyle odgruzowanie miasta, co uzyskiwanie
materiałów budowlanych, głównie cegły i żelaza, ze zrujnowanych domów, zakończyło swoją
działalność przy ulicy Kiełbaśniczej w połowie listopada 1957 roku. A gazety znalezione w
tajemniczym grobie wśród gruzów pochodziły z okresu zaledwie o parę dni pózniejszego.
Józef Pietrzak doskonale wiedział, że roboty przy Kiełbaśniczej dobiegły końca i że na
ten teren nie wkroczą nawet szabrownicy, bo cokolwiek było tam cennego, to już Miejskie
Przedsiębiorstwo Robót Rozbiórkowych wywiozło aż do ostatniej cegły, pozostawiając
jedynie bezwartościowe hałdy gruzu. Jeśli więc ten człowiek lub jego rodzina mieli coś do
ukrycia, najlepszym schowkiem byłyby te gruzy.
Praktyka potwierdziła tę teorię. Ciało człowieka, którego szkielet znaleziono w trzy lata
pózniej, pochowano w niewielkiej rynnie wygrzebanej wśród rumowiska. Szkielet przykryty
był najwyżej trzydziestocentymetrową warstwą cegieł i gruzowiska, a jednak nikt go nie
odkrył przez trzy lata. Gdyby nie decyzja budowy nowych bloków przy ulicy Kiełbaśniczej,
garstka kości spoczywałaby w swoim prowizorycznym grobie jeszcze długo. Tylko
przypadek dopomógł w ujawnieniu tajemnicy. Ale król-przypadek nieraz krzyżował plany
ludzi bardziej przebiegłych od rodziny Pietrzaków. Równolegle z wyjaśnieniem przeszłości
Pietrzaków i Kosickich milicja z całej Polski prowadziła intensywne poszukiwania Jana
[ Pobierz całość w formacie PDF ]