[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Czuła się tak, jakby nie miała nic do powiedzenia, jakby to mężczyzni decydowali za nią, co
dobre dla niej, a co złe, jakby była jedynie pionkiem w grze. Pochlebiało jej, że Michał tak
manifestuje miłość do niej, ale jednocześnie czuła się trochę osaczona i ciągle nie była pewna,
jakie miejsce w jego życiu zajmują chłopcy.
We wtorek rano, jeszcze przed pójściem do pracy do galerii, Anna spotkała się z
mecenas Bulewicz.
- No, jak tam, pani Aniu? Wymyśliła pani, kogo powołać na świadka?
- Tak, ale niewiele jest tych osób. Mogłaby to być któraś z moich koleżanek z dawnej
pracy. Na przykład Małgosia. Niestety, nie zna Roberta zbyt dobrze. Choć bywała u nas
czasami, to głównie przyjazniła się ze mną, a męża znała raczej z moich zwierzeń niż z
obserwacji. Lecz może coś powiedzieć na mój temat. Potwierdzi, że z Michałem związałam
siÄ™ dopiero po wyprowadzce z domu.
- Dobrze, ktoÅ› jeszcze?
- Drugą osobą jest... Michał. Michał Dawidowicz.
- W porządku. Mamy dwóch świadków. Zobaczymy, co nam zaoferuje druga strona.
Rozprawa już za trzy tygodnie, muszę szybko napisać pismo, żeby sąd zdążył zawiadomić
świadków o terminie rozprawy. Tak czy inaczej, proszę, żeby Michał i ta pani koleżanka
zjawili się na rozprawie, nawet jeżeli formalnie nie zostaną wezwani do sądu. Lepiej, żeby
byli pod ręką, może sąd przesłucha ich bez doręczenia wezwania. A co robimy ze świadkiem
na okoliczność sytuacji wychowawczej dzieci?
- Myślę, że jednak kurator byłby najwłaściwszy. Co pani o tym sądzi?
- Nie ma problemu, sąd wyznaczy odpowiednią osobę. Przemyślała pani sprawę
opieki nad synami? Jeżeli zgodzi się pani na wspólne wykonywanie władzy rodzicielskiej,
unikniemy walki i sprawa szybciej się zakończy.
- Jeszcze nic nie zdecydowałam. Muszę mieć więcej czasu. - Pierwszą rozprawę
rozwodową Anna bardzo przeżyła. Wahała się, czy lepiej odpuścić i zgodzić się z niektórymi
propozycjami Roberta, co z pewnością byłoby mniej stresujące dla obojga, czy też trwać przy
swoim i po raz pierwszy w życiu nie odpuścić i pokazać mężowi, że tym razem nie uda mu
się postawić na swoim.
Kontakty z Robertem wciąż układały się nie najlepiej. Sporadycznie potrafili
rozmawiać ze sobą spokojnie, ale zazwyczaj krzyczeli na siebie. Annie często nie podobało
się zachowanie chłopców po powrocie od taty. Przypuszczała, że Robert rozmawia z nimi na
tematy, które z czteroletnimi dziećmi nie powinny być poruszane. Byli zbyt mali, by
zrozumieć to, co dzieje się pomiędzy rodzicami. Bez względu na wiek nie powinni być
przedmiotem manipulacji i rozgrywek pomiędzy dorosłymi. Anna to rozumiała, dlatego w
obecności dzieci zawsze starała się być spokojna i ugodowa. Kiedy jednak pozostawała z
Robertem sama, choć takie chwile nie zdarzały się często, dawała upust swoim emocjom.
Zazwyczaj przejawiało się to złośliwymi uwagami kierowanymi do męża. Potem w domu
długo odreagowywała takie scysje. W ogóle w ostatnim czasie żyła w ciągłym stresie.
Niestety, odbijało się to również na jej aktualnym związku. Bywała nieprzyjemna dla
Michała, krzyczała na niego i na dzieci. Po takich wybuchach bardzo tego żałowała i
przepraszała partnera, jednak coś ciągle wisiało w powietrzu. Być może zaczęło się to od
pamiętnego dnia, kiedy wrócili od Agaty i Marcina, a Robert z dziećmi czekał zdenerwowany
przed ich domem. Anna często była zamyślona, wciąż na nowo analizowała swoje życie,
dawne i aktualne, nie mogła poradzić sobie z własnymi emocjami. Nie całkiem świadomie,
ale oddalała się od Michała, a on, czując to, próbował jeszcze bardziej się do niej zbliżyć.
Gdy była smutna, apatyczna, koniecznie starał się ją rozweselić, zabierał do kina, do
restauracji. Przynosił prezenty, których nie chciała, ale udawała, że sprawiają jej
przyjemność. Dzwonił do niej kilka razy dziennie, by zapytać, co robi lub gdzie się wybiera.
Z jednej strony schlebiała jej ta troska, z drugiej - trochę męczyła. Michał pomagał jej w
opiece nad dziećmi, ale teraz, gdy chodziły do przedszkola i były dużo bardziej samodzielne,
nie było jej już tak ciężko. Chłopcy nie mieli nic przeciwko wyjściom razem z Michałem, nie
chcieli jednak zostawać z nim samym, zawsze musiała być z nimi matka. Zdarzało im się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •