[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ciekawe, czy naprawdę obraz z jednej kamery mógł być przewijany, skoro inne nie były?
Howard wskazał jeden z monitorów.
- Tu jest Jack, wychodzi z tego pokoju. Patrzyła, jak idzie z gracją, tym swoim swobodnym
krokiem.
- Jak długo pan go zna?
- Od kiedy zacząłem pracować w firmie MacKay - odparł Howard. - Dziesięć lat. Lara
zobaczyła, że na korytarz wybiega mały chłopiec. Jack porwał go na ręce.
- A to kto?
- Constantine Draganesti. Syn Romana i Shanny - wyjaśnił Howard. - A to Shanna,
wychodzi z pokoju dziecięcego z młodszym dzieckiem.
Lara uśmiechnęła się, widząc, że Jack robi krok w tył. Z chłopcem czuł się zupełnie
swobodnie, ale noworodek najwyrazniej go przerażał. Shanna podała dziecko starszej
kobiecie, która również wyszła z pokoju dziecięcego. Starsza pani zabrała dzieci z
powrotem do pokoju, a Shanna poszła korytarzem z Jackiem.
- Idą do kaplicy, na mszę - powiedział Howard. - Przewinę dalej. Lara zauważyła, że
Howard ma na sobie takie samo ubranie, jak Carlos w domu Romana Draganestiego.
- Pan jest w uniformie?
- Tak, strażników MacKay.
- Nigdy nie widziałam, żeby Jack nosił uniform.
- Jack jest jednym z naszych najlepszych detektywów i często pracuje jako tajniak. Może
robić w zasadzie wszystko, co mu się podoba. - Howard wcisnął guzik pilota. - Zaraz
zobaczy pani, jak wychodzÄ… z kaplicy.
- To trochę dziwne, że odprawiacie tutaj nabożeństwo. Howard wzruszył ramionami.
- Romanowi się tak podoba. Okej, idą. - Howard wskazał monitor, na którym wszyscy
wychodzili z kaplicy. Większość osób skierowała się do pokoju po prawej. - To sala
zgromadzeń, w której podawany jest poczęstunek. W środku nie ma kamery.
81
Lara zauważyła Jacka przed kaplicą; rozmawiał ze Szkotem w kilcie, którego poznała na
ślubie. Robby. We dwóch weszli do sali zgromadzeń. Datownik w rogu ekranu
wskazywał dwudziestą drugą. Jack chyba rzeczywiście miał alibi.
Na monitorze ukazującym korytarz przed pokojem dziecięcym pojawiła się starsza pani.
Szła z niemowlęciem w ramionach, a chłopiec podskakiwał u jej boku. Po chwili widać ich
było na monitorze przed kaplicą.
Chłopiec skoczył w ramiona taty. Roman Draganesti uściskał syna, a Shanna wzięła
noworodka. Byli uroczÄ… rodzinÄ… i wyglÄ…dali tak zwyczajnie.
Wszyscy wydawali się zwyczajni i mili. Larze przyszło do głowy, że może jest zbyt
podejrzliwa, jeśli chodzi o Jacka. Może powinna się uspokoić i z czystym sumieniem dać
mu się oczarować.
Zamrugała, kiedy Jack nagle wyszedł na korytarz. Miał w dłoni kieliszek i pił coś z niego.
Nareszcie! Dowód, że Jack jednak pije.
Przysunęła się bliżej do ekranu.
- Co on pije? Wino? Ekran pociemniał.
- Co...? - Obejrzała się na Howarda, który właśnie odkładał pilota na biurko.
- Zakładam, że to dość, by potwierdzić alibi Jacka. - Poklikał w klawiaturę i na monitory
wrócił bieżący obraz. - A teraz chce pani zobaczyć informacje, które zebrał Jack?
- Tak, chcę. Dziękuję.
- Wszystko jest tutaj. - Howard wziął laptop i ruszył do drzwi. - Może pani skorzystać z
sali konferencyjnej po drugiej stronie korytarza.
Lara zabrała torebkę i poszła za Howardem. Jeszcze raz obejrzała się na monitory. Czy to
tylko jej paranoja, czy on nie chciał, żeby coś zobaczyła?
Rozdział 12
Lara siadła na końcu długiego stołu konferencyjnego i poczekała, aż komputer się włączy.
Howard, wychodząc, zatrzymał się w drzwiach.
- Potrzebuje pani czegoś do pisania? Może coś do picia?
- Nie, niczego mi nie trzeba, dziękuję. - Zdumiona spojrzała na monitor. Pulpit był
zadziwiająco pusty. Widniała na nim tylko jedna ikona niesystemowa: folder
zatytułowany Apollo .
- Muszę zrobić obchód - powiedział Howard. - Zajrzę do pani za piętnaście minut. -
Odszedł, zostawiając szeroko otwarte drzwi.
Rzeczywiście, ochrona była tutaj traktowana priorytetowo. Lara zajęła się komputerem.
Jack zadbał o to, żeby nie znalazła żadnych informacji na temat Romatech Industries czy
firmy MacKay. Najwidoczniej nie chciał, żeby węszyła w ich sprawach. Co takiego mogli
ukrywać?
Odnosiła wrażenie, że Howard nie był zachwycony jej obecnością w biurze ochrony i
koniecznością pokazania jej nagrań. I po co im ta cała broń, a w szczególności miecze?
Westchnęła. Kolejne pytania, które należało zadać Jackowi.
Ale przynajmniej nie próbował przed nią ukryć niczego w sprawie Apolla. Lara kliknęła
folder i ukazały się dwa podfoldery zatytułowane Raczej nie i Prawdopodobne .
Otworzyła ten pierwszy i znalazła krótkie opisy pięciu miejscowych kobiet, które zostały
porwane. Przejrzała stronę i zrozumiała, że wszystkie były w nieodpowiednim wieku i
82
miały nieodpowiedni kolor włosów.
Otworzyła plik Prawdopodobne i zagapiła się w monitor. Było tu dwadzieścia
oddzielnych plików. Jack zebrał te wszystkie informacje w jedną noc?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]