[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i ten nie wrócił; poszedł na koniec sam z wojskiem i Jasiuka złapał. Kazał go potem związać w worek i
w morze wrzucić. Gdy się matka Jasiuka o tym dowiedziała, zmieniła kochankę swego syna w czajkę i
kazała jej latać ponad morzem i krzyczeć kyhyk, aby tym sposobem za siebie i za matkę opłakała
śmierć dzielnego Kozaka Jasiuka.
JASKINIA POD CZERCZ
Niedaleko Smotrycza jest miasteczko Czerczą; pod Czerczą jar skalisty, w głębi jaru w połowie skały
jaskinia. Wchód do niej z kapliczki w skale wykutej, ale tak niski, tak ciasny, że na rękach i nogach
trzeba się do jaskini wczołgać. Jaskinia niewielka, niewysoka, jednak osób dwadzieścia stojących w niej
pomieścić się może; w kilku miejscach po ścianach otwory do nowych jaskiń prowadzą: wszystkie do
siebie podobne, wszystkie kościami ludzkimi wysłane! A lud okoliczny takie o nich zachował podanie:
Tatarzy byli niedaleko; zwiastowała ich złowieszcza łuna pożarów; mieszkańcy uciekali z wiosek, kryli
się, gdzie komu łatwiej przyszło. Jedna gromada cała schroniła się do tej jaskini, aby kilka dni trwogi
przeczekać, póki nie przejdą Tatarzy. Byli tam starce i dzieci, młodzi i kobiety, było ludzi dwoje...
młodzieniec i dziewczyna... Kochali się czule; już po dziewosłębach było; kapłan miał ręce ich stułą
powiązać, gdy Tatarzy nadeszli i wszystkich za życia jeden grób pożarł.
"O mój Hryciu - powtarzała czuła Hanka - czemu nas ziemia nie połknęła przed ślubem; dlaczego nie
weszłam do tego grobu z nazwiskiem mołodycy i twojej żony! Zła myśl serce mi gryzie; już nie
będziesz moim mężem! Może w innej zakochasz się dziewczynie!" I Hanka rzewnymi łzami płakała i
targała ciemne warkocze włosów splecione taśmą czerwoną.
A Hryćko smutną narzeczoną pocieszał i łzy jej gorącym pocałunkiem osuszał. "Nie płacz, Hanko, nie
płacz, czarnobrewa; nadto dobrze przebiłaś mię czarnymi oczkami, nadto dobrze związa- łaś mię
czarnymi warkoczami, abym mógł o tobie zapomnieć, czarownico, a zalecać się do innej. Ale mnie
także serce zle szepce; może nie tak prędko z tego grobu wyjdziemy. Słuchaj, Hanko, w nocy, kiedy
część mołodzców za żywnością wychodzi, pójdę z nimi i księdza Cyryla przyprowadzę. Wiem, gdzie jego
kryjówka, on wszystko dla mnie zrobi, i jutro Hanka moją mołodycą będzie."
I tak się stało, jak obiecał Hryćko; przed rankiem kapłan był w jaskini. Ale Hanka jeszcze smutna
siedzi; daremnie wybrane drużki wesoło krzątają się koło niej i chcą jej ciemne warkocze rozplatać.
Hanka je odpycha. "Jakimże wiankiem pokryjecie rozpuszczone włosy mołodycy? Gdzie mój barwinek
weselny?" Zmieszały się drużki i nie wiedzą, co począć. Daremnie ją Hryćko pociesza, daremnie do
ślubu wzywa; Hanka nie pójdzie do ślubu bez wieńca z barwinka. I nikogo nie słucha, i wymyka się
spomiędzy tłumu, i ciasnym otworem, jak jaszczurka, już wyśliznęła się z jaskini. Pędem leci ze
wschodów kamiennych i po jarze ponad rzeczułką biegnie; i schyliła się nagle i zerwała duży pęk
barwinku, i co tchu pobiegła nazad i na wschody, i tam dopiero obejrzała się lękliwie, czy jej kto nie
widział... Tuż na dole Tatarzyn smagławy jedną ręką kiwał na nią, aby do niego zeszła, w drugiej
trzymał łuk napięty z strzałą na cięciwie. Biedna dziewczyna krzyknęła z rozpaczy; strzała świsnęła tuż
koło niej i gdzieś w szczelinie skał utknęła. Hanka rzuciła się do kaplicy i wpełzła do jaskini, i wbiegła z
barwinkiem w ręku pośród drużek i bez przytomności na ziemię upadła.
W przeciągu dwóch godzin cały hufiec tatarski stanął w jarze i drapał się po wschodach kamiennych i
kapliczkę napełniał. Przez otwór po jaskini słychać było gwar wielki; czasem dochodziły dzwięki
wyrazne, płacz i narzekanie. A Tatarzyn ten sam, którego strzała biedną Hankę chybiła, kazał przynieść
słomy i napchał całą kapliczkę, i zapalił.
I śmiech głośny, śmiech szatański rozlegał się po jarze, a z jaskini odpowiadał jeden wielki okrzyk
rozpaczy. Dym zjadliwy napełniał jaskinię; Hanka jeszcze bez przytomności leżała, a Hryćko uwieńczył
jej głowę uplecionym z barwinku wieńcem. Wtem po raz ostatni otworzyła oczy i po raz ostatni
uściskała kochanka... i jęki ustawały powoli, i umilkły zupełnie. Dotąd ich kości w czerczeńskiej jaskini
bielejÄ….
PIECZARY POD STRACZEM [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •