[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bo widać, że z dalekiej wracasz podróży.
Jako ów bocian i jako jaskółka wędrowałem; wracam z daleka i od dzieci
ci twoich wieść przynoszę.
Więc onej matce dusza cała zbiegła do oczu i zaraz spytała wędrowca:
Czy wiesz co o synu moim, Jaśku?
Czy ci on najmilszy, że o niego pytasz najpierwej? Oto jeden twój syn w
puszczach z siekierą pracuje i w jeziora sieć zapuszcza; drugi konie na stepie
pasie, pieśni tęskne zawodzi i w gwiazdy patrzy; trzeci po górach się wspina,
na turniach i halach z owcami noc spędza, w orłów krakania się wsłuchuje.
Do kolan się wszyscy twoich chylą i pozdrowienia ci przesyłają...
A Jaśko? pytała z troską na twarzy.
Wieść smutną chowam na ostatek. yle się Jaśkowi wiedzie: rola plonu
mu nie daje, bieda i głód dokucza, w niedoli płyną mu dnie i miesiące.
Wśród obcych i nędzy, mowy twej nawet zapomina, więc i ty o nim, bo już
nie twój... zapomnij!...
Gdy to rzekł, kobieta, wziąwszy go za rękę wwiodła, do spiżarni w chacie i
zdjąwszy bochenek chleba z półki rzekła:
Wędrowcze, daj to Jaśkowi.
Na koniec z chustki rozwiązała pieniądz srebrny, błyszczący, i drżącym
głosem rzecze:
Nie bogatam ja sama, ale i to dla Jaśka.
Niewiasto! rzekł ze zdziwieniem wielkim wędrowiec synów masz wie-
lu, a jednemu wszystko oddajesz. Czy go kochasz najwięcej? czy ci on naj-
milszy?
Ona zaś, podniósłszy wielkie, smutne oczy, łzami zalane, tak rzecze:
Błogosławieństwo, moje wszystkim, ale datki temu jednemu, bom ja
matka, a on najbiedniejszy.
101
102
[ Pobierz całość w formacie PDF ]