[ Pobierz całość w formacie PDF ]

byłabyś teraz ubrana, gotowa do tego, by stąd uciec. Co do
mnie, to ja nieszczególnie lubię być wystrychnięty na dudka.
- Przepraszam ciÄ™ bardzo.
Spojrzał na nią ponuro, wstał z łóżka i skierował się do drzwi.
- Twoje fotografie chyba już wyschły. Pozbieram je i
przyniosę ci. A potem najlepiej będzie, jeśli udasz się wprost do
łóżka - tym razem do swojego własnego.
Potem, już w łóżku, w swoim pokoju hotelowym, nadal czuła
jeszcze drżenie w całym ciele. Był to ból niezaspokojonego
pragnienia, jakiego nigdy jeszcze nie doznała.
RS
86
Następnego dnia, kiedy właśnie kończyła lunch, do jadalni
wszedł Kip i przysiadł się do niej. Przez chwilę nie wiedziała, co
powiedzieć. Namiętne uczucia z poprzedniej nocy zachowały
jeszcze całą swoją świeżość, toteż nie pragnęła w tej chwili
niczego więcej, jak tylko tego, by wreszcie przyjechali jej
współpracownicy, żeby wykonali razem całą robotę i wyjechali
stÄ…d.
- Jak siÄ™ czujesz dzisiaj?
Chciała odpowiedzieć  fatalnie", ale wyrwały jej się słowa,
które z łatwością można było przewidzieć:
- Jak zwykle świetnie.
- Przepraszam cię - powiedział Kip.
- Przepraszasz mnie za to, że czuję się świetnie? Spojrzała na
niego wyniośle. Kip chwycił jej rękę
i przytrzymał mocno, gdy chciała ją cofnąć.
- Przepraszam za wczorajszą noc. Wyszło to trochę
niezręcznie. Wiedziałem dobrze, że jesteś jeszcze taka
niedoświadczona, lecz w twojej obecności nie panuję nad sobą.
- Nie wyrażaj się o mnie tak, jakbym była delikatnym
pączkiem róży!
Przeprosiny Kipa wprawiły ją w niemały kłopot. O wiele
łatwiej przychodziło jej przeczyć jego racjom. Tym bardziej
więc znienawidziła siebie za to, że jej serce zareagowało tak
gwałtownie na jego widok.
O tak, wiedziała ponad wszelką wątpliwość, że u boku Kipa
żadna kobieta nie może na nic liczyć, przynajmniej kobieta z jej
charakterem.
- Ależ ty jesteś delikatnym pączkiem róży. Zaczynam cię już
teraz rozumieć całkiem dobrze. - Wypuścił jej rękę ze swojej
dłoni i oparł się wygodnie na krześle. - Kiedy przyjeżdżają twoi
współpracownicy?
- Lada moment - odpowiedziała Natalie. Jakby mocą
magicznego zaklęcia właśnie w tym
RS
87
momencie przed hotel zajechał mikrobus. Wyszli na zewnątrz
budynku. Obecność Kipa przy jej powitaniu z kolegami
sprawiła, że stała się nagle nerwowa i nieśmiała.
Zaskoczyło ją, że sylwetki przyjaciół wydały się jej nagle
zupełnie nierzeczywiste. Jedynie Kip wydawał się jej całkiem
realny.
- Natalie! Miłości mojego życia! - wykrzyknął na jej widok
Ray porywając ją z ziemi i kręcąc nią w powietrzu.
Natalie odwzajemniła mu się uśmiechem. Nawet nie patrząc
w stronę Kipa, widziała w wyobrazni jego sardoniczny uśmiech.
Ale przede wszystkim bała się spotkania z Neilem.
Neil pomagał Pauli wysiąść z samochodu, wydając polecenia
dotyczące wyładowywania bagażu.
- Natalie! Co za bajeczne miejsce! Spójrz tam, co to za ptaki?
- Paula jak zwykle była sobą: bezpośrednia, otwarta i bardzo
kobieca.
Nikt z obecnych nie zdawał sobie z tego sprawy, że wysoki,
jasnowłosy mężczyzna, obserwujący ich ze schodów
prowadzących do hotelu, może mieć z nimi coś wspólnego. Dla
Natalie jednak jego milcząca obecność i pełne ironii
zainteresowanie miały w sobie coś przytłaczającego. Wiedziała,
że Kip w tej chwili wydawał o nich sąd. W gorączkowym
podnieceniu zastanawiała się nad tym, o czym on w tej chwili
myśli.
Paula i Ray odeszli na chwilę od nich, by spojrzeć na tamę
znad krawędzi ogrodu okalającego hotel, i właśnie w tym
momencie Neil po raz pierwszy zwrócił się do niej.
- Natalie?
W odpowiedzi uśmiechnęła się do niego, nie zbliżając się
jednak ani o krok. Neil obrzucił ją spojrzeniem pełnym
pożądania, podszedł całkiem blisko i dotykając palcem
podbródka Natalie uniósł jej głowę do góry.
- Dziewczynka sprawowała się dobrze?
RS
88
Stał tuż obok niej. Wiedząc dobrze, że patrzy na nich Kip,
odsunęła się od Neila.
- Co za dziwne pytanie. Przez cały czas pracowałam jak wół.
- Byłaś chora.
- Tylko niegrozne zapalenie wirusowe.
O co mu chodzi, do Ucha? - pomyślała Natalie. Zachowuje się
tak, jakby wciąż jeszcze rościł sobie do niej jakieś prawo.
- Przebywałaś tak daleko od domu. Powinienem był być przez
ten cały czas przy tobie.
- A ja nie widzę żadnego ku temu powodu - odparła Natalie.
Dyskretnie ostrzegła go, że zbliża się do nich Paula. Szybko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •