[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sukcesu i olśniewającej kariery. Nie chciał się zakochać w kobiecie, która całą sobą
angażuje się w pracę. Pomyślał, że powinien o tym pamiętać, zanim po raz wtóry
odda jej serce. W innym wypadku po raz drugi poniesie kompletną porażkę.
Zaklął pod nosem, ale kiedy jego wzrok omiótł łóżko i zmierzwioną pościel,
wciąż jeszcze przesiąkniętą zapachem ich ciał, uświadomił sobie, że nie jest w stanie
walczyć z pragnieniem i niesamowitą tęsknotą, jaką czuł przez te wszystkie lata.
96
S
R
Wziął prysznic, włożył dżinsy i podkoszulek. Do Kalifornii miał lecieć
dopiero po południu, liczył więc, że będzie mógł spędzić z Katherine poranek.
Najprawdopodobniej jednak dla niej to i tak będzie zbyt wiele. Może nawet da mu
kosza. Znalazł ją w kuchni. Creighton podawał jej śniadanie. Dwie uśmiechnięte
twarze zwróciły się w jego stronę.
Przywitał ich oboje, prawie nie zwracając uwagi na Creightona. Katherine
była taka piękna, gdy się uśmiechała.
- Dzień dobry, panie Logan - powiedział Creighton. - Zaraz przyniosę panu
śniadanie.
Cade usiadł naprzeciw niej. Jednym szybkim spojrzeniem objął jej krótkie
spodnie, koszulkę odsłaniającą nagie ramiona i tenisówki na stopach.
- W porządku. Nie ma pośpiechu - odrzekł, spojrzawszy w jej ogromne
niebieskie oczy, podczas gdy ona uśmiechnęła się do niego. Serce zabiło mu
mocniej.
- Jaki jest twój rozkład dnia? - zapytał.
- Przez cały dzień maluję kwiaty - odparła i wyjrzała za okno. - Lada chwila
będzie na tyle jasno, że będę mogła zacząć.
Skinął głową.
- Zrobisz sobie przerwÄ™ i zjesz ze mnÄ… lunch, zanim wyjadÄ™, prawda?
- Tak - odrzekła.
Miał ochotę chwycić jej dłoń i położyć sobie na kolanie. Oparł się tej pokusie i
rozmawiali o mało istotnych rzeczach. Oboje mieli się na baczności, wiedząc, że nie
są sami. W końcu zjedli tosty, omlety i wypili sok pomarańczowy, a on nie pamiętał
nawet, o czym mówili. Przez cały czas myślał o tym, żeby wziąć ją w ramiona i
pocałować.
Gdy skończyli posiłek, odprowadził ją do jadalni, gdzie mieściła się jej
pracownia. Gdy tylko przekroczyli próg, Cade zamknął za nimi podwójne drzwi i
przekręcił klucz. Katherine rzuciła mu zdziwione spojrzenie.
97
S
R
- Co ty wyprawiasz? Ktoś z pracowników może spróbować tu wejść...
- Czuję się, jakbym cię nie całował od miesiąca - powiedział, a serce waliło
mu jak szalone.
- Cade, przygotowuję się do pracy - ofuknęła go, wyrywając się bez
przekonania z jego objęć.
- I tak cię pocałuję. To o wiele ważniejsze - odpowiedział, obejmując ją w talii
silnymi rękoma. - Musisz się nauczyć odpowiednio wartościować rzeczy, Katie.
- Znowu nazywasz mnie Katie. Wydaje mi się, że Katie już dawno nie ma...
Przyciągnął ją do siebie i zamknął jej usta gorącym pocałunkiem. Ona zawsze
była dla niego Katie i chciał ją w ten sposób nazywać. Przechylił ją odrobinę,
napierając na nią. Przeszedł go dreszcz rozkoszy, gdy go objęła za szyję i
odwzajemniła pocałunek.
- Pragnę cię, będziesz moja, Katie - szepnął, całując ją w szyję i wodząc
językiem po jej delikatnym uchu.
Jego ruchy stawały się coraz bardziej gwałtowne i pożądliwe i czuł, że
Katherine również jest niezmiernie podniecona. Jego dłonie same wślizgnęły się pod
jej bluzkę i dotknęły jej delikatnych piersi. Katherine jęknęła i zupełnie mu się
poddała. Pochylił się i zaczął całować jej piersi, wodzić językiem po sutkach.
Rozpiął jej biustonosz i ściągnął bluzkę. W szale namiętności opadli na fotel i Cade
posadził ją sobie na kolanach.
- Katie, kochanie... - Zanurzył dłonie w jej włosach, a ona odchyliła głowę,
przymykając oczy. Po chwili drżącymi ruchami rozpięła mu pasek i ściągnęła dżinsy
i bieliznÄ™.
- Cade - szeptała jak w gorączce. Zsunęła szorty i różowe figi i zanim na nim
usiadła, spojrzała nań, na moment przytomniejąc. - Cade, nie jesteśmy tu sami.
Zachowujesz siÄ™ skandalicznie.
- Nieprawda. Po prostu bardzo ciÄ™ pragnÄ™. Stanowisz dla mnie pokusÄ™ nie do
odparcia. - Ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku.
98
S
R
Katherine oddychała z trudem, a jej palce wbiły się w jego ramię. Jej biodra
zaczęły się kołysać miarowo. Obejmował ją za pośladki. Nie odrywała od niego
oczu.
- Jesteśmy jak zbłąkany pociąg pędzący ku swojej zagładzie...
Kilka godzin pózniej Cade leciał nad pustynią w Arizonie i starał się
skoncentrować nad rozłożonymi przed nim dokumentami, ale jego myśli ciągle
powracały do Katie. Podejrzewał, że nikt nie byłby w stanie wyperswadować jej
znaczenia, jakie ma kariera. Jej życie opierało się na pracy i zdaje się, że przyjechał
za pózno, żeby to zmienić. Wyraznie mu powiedziała, że nie planuje małżeństwa ani [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •