[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przebudzeniu. Opowiedziałem, jak było naprawdę, po czym usłyszałem, że ze względu na moją
pozycję, niekaralność, dobre stosunki sąsiedzkie, co mnie nieco zdziwiło, gdyż więcej o nich
wiedzieli niż ja sam, i inne takie tam waga uczynku została zminimalizowana, ale kara mnie nie
ominie. Będzie to jakaś grzywna, na pewno dość spora, ale obejdzie się bez wyroku więzienia.
Groziło mi więzienie!
Zamurowało mnie daigi raz. Nie czuję się przestępcą, a właśnie nim się stałem. Zrobiłem w życiu
dużo gorsze-lepsze rzeczy i nie poniosłem żadnej przykrej dla mnie konsekwencji. Milczałem.
Starszy glina na zakończenie pyta mnie:
- Dlaczego pan to zrobił? Nie wstyd panu teraz? Zna pana tylu ludzi, a gazety opisały... j.
- No widzi pan... Ja po prostu jestem taki, że z gipsem się też napiję -odpowiedziałem.
14. To już czternasty
Zadzwoniła do mnie Margot. Dawno się nie widzieliśmy. Widywaliśmy się zresztą tak często, jak
odnawiane są rekordy świata na dwieście metrów przez plotki. Sprawozdawca sportowy
powiedziałby, że sporadycznie. Z braku lepszego terminu, pozwolę sobie go tu opatentować.
ZaprosiÅ‚a mnie na drinka do C'f« la vie, bo znaÅ‚a mnie na tyle dobrze, że wiedziaÅ‚a, iż dopiero po
kilku głębszych jestem zabawny, a przecież na pewno chciała się zabawić.
Zgodziłem się bez oporów. W pierwszej chwili nie wiedziałem nawet dlaczego, ale szybko
przypomniałem sobie, że lubiłem ją przecież trochę, o czym wiedzieli wszyscy nasi wspólni
znajomi. To było jawne, jak książka zakazana przez cenzora w komunistycznej republice.
Z niemałym wysiłkiem dobieram garderobę. Albo coś brudne, albo nie pasuje. To pierwsze moje
publiczne wyjście po ostatnich wydarzeniach, więc chciałbym się przebrać odrobinę luksusowo,
aczkolwiek wygodnie, o ile to w ogóle możliwe. Trochę za długo nie byłem wyprowadzany na
higieniczne spacery przez mojego pana. Nie wiem nawet, jaka jest pogoda, hau. W sumie to nawet
dobrze, bo moje terytorium w dalszym ciągu pozostawało wyraznie oznaczone, hau, a ja nie
miałem ochoty na marnotrawienie czasu podczas jakichś imprezek, na obszczekiwanie, hau, hau,
znanych i nieznanych typów, no i byłem trochę zmęczony, hau. To się nazywa właśnie pieski
żywot. Hau!
Nastrojony więc byłem na bycie ze sobą. Chciałem się trochę wyciszyć. Lustro napiło się kilka
razy ze mną i to mi starczyło. Kilka porno obrazków mnie rozładowywało, podczas gdy kobiety
mogły chodzić bezpiecznie po ulicach. Sprzedaż kondomów nie musiała wzrastać. A wzrastała!
Musiałem nadrobić też zawodowe zaległości. Sakwa pełna srebrniaków była mi bardzo potrzebna.
Na całe szczęście Leonardo, mój wydawca i zbawca w jednej osobie, znalazł coś dla mnie. On chce
wydawać teraz debiuty młodych autorów. To taki jego ambitny projekt, na którym na pewno
zbankrutuje, ale co mnie to obchodzi. Ponieważ bardzo cenił sobie moje gruntowne klasyczne
wykształcenie, to znaczy kilka wanien wódki, piwa i wina, wypitych wspólnie w czasie studiów,
których on niestety nie skończył, więc podesłał mi do recenzji pierwszą książkę, którą chciał
opublikować. Słowo od autora, streszczające się w odezwie:  Idioto! Nie czytaj! Bo gdybyś mial
takiego kutasa, jak ja, to ruchałbyś szympansy! Ja wiem, na szczęście, jak się powstrzymać", nawet
mnie zafrapowalo. Zapowiadało jakąś ciekawą historię. Okazało się jednak zwykłym nadużyciem
dwudziestokilkuletniego autora. Była to książka mocno o wódce, trochę miejsca o wypierdolonych
przez niego nastolatkach, a cała reszta, o jakichś wyrzutach sumienia, jakiejś toksycznej miłości,
jakichś majakach, czy coś tam. Trochę o jakichś subkulturach, trochę o tym. że polityka jest bez
sensu, a duże miasta, za duże. Nawet nie wiem za bardzo, o co chodziło. Czuć w tym było jakiś
wysiłek, niestety. Spodobało mi się tylko jego odważne przesłanie, że kobiety powinny
wykorzystywać swoją głowę zgodnie z jej pierwotnym przeznaczeniem, a mianowicie do noszenia
na niej zakupów, jak to czynią jeszcze w Azji, a podobno też w Afryce, i do obciągania kutasów,
jak to czynią wszędzie, nie przerywając jednak głupiego gadania, a jedyne, co powinno być wtedy
słyszalne, to pasja ssania. Odesłałem zatem brudnopis do Leonarda z namaszczeniem. Do druku!
Nie będzie miał łatwego życia ów autor. Już słyszę ten feministyczny lament.
Roboty mi przybywało, bo niemal codziennie Leonardo coś podrzucał,;, a oprócz tego miałem
jeszcze swoje tłumaczenia. Ograniczyłem zatem towarzystwo znajomych, sprowadzając je do kilku
naprawdę niezbędnych pretekstów z piwa oraz taniej paszy i zaszyłem się w domowych pieleszach,
od czasu do czasu wymieniając tylko pozdrowienia z dostawcą pizzy i tym dzieciakiem sąsiadów, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •