[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nie było go stać na to, żeby powiedzieć, że ją kocha, chociaż powoli zaczynał
się o tym przekonywać.
- Ja do ciebie też. Lyon dotknął jej twarzy.
- Naprawdę przyjechałem po to, żeby uzupełnić zapasy - dodał jeszcze.
- Tak, jasne. Pogładził ją po udzie.
- O, masz gęsią skórkę - zauważył.
- Przecież to luty.
Dopiero po chwili Jasmine przypomniała sobie, że są przecież w pokoju
Clemmie. Dobrze, że ich tutaj nie nakryła. Jasmine wstała z kolan Lyona, owinęła się
ręcznikiem i wzięła go za rękę.
- Przejdzmy do mnie - powiedziała. - Mam świeżą pościel. Lyon rozejrzał się
dokoła.
- 94 -
S
R
- A nie jesteśmy u ciebie? - spytał zdziwiony.
- Nie, to pokój Clemmie - wyjaśniła. - Korzysta z niego, kiedy ma dyżury.
Szybko przemknęli się korytarzem do pokoju Jasmine. Stanowili pewnie
zabawną parę: ona w samym ręczniku, a on w poszarpanej koszuli. Dlatego też od razu
po wejściu do środka i przekręceniu klucza w drzwiach pozbyli się przyodziewku.
Szybko też znalezli się w łóżku. Lyon chciał ją wziąć w ramiona, ale Jasmine
odsunęła się trochę od niego.
- Powiedz lepiej, co robisz - poprosiła. - Nie chcę już sypiać z nieznajomym.
Lyon stwierdził, że nadszedł czas wyjaśnień.
- Pracuję dla rządu federalnego - powiedział z ociąganiem.
- Jako listonosz? A może poborca podatkowy? - zapytała kpiąco.
Czyżby mu nie wierzyła?
- Powiedzmy, że jestem takim facetem od załatwiania kłopotliwych spraw -
powiedział wykrętnie. - Jak są problemy, to mnie wzywają, a ja próbuję coś z nimi
zrobić.
Spojrzała na niego z zaciekawieniem.
- A tam na bagnach? Też pracowałeś dla rządu? Lyon pokręcił głową.
- Nie powinienem ci mówić za dużo.
- Dlaczego?
- Tego też nie powinienem ci mówić.
Próbował ją pogłaskać, ale odsunęła się od niego. Chciał jej dotknąć, ale ukryła
się pod kołdrą.
- Hej, Jasmine! Nie gniewaj siÄ™ na mnie.
- Dużo mi powiedziałeś - odrzekła z ironią.
Rzeczywiście, niewiele jej powiedział. Przez chwilę zastanawiał się, czy
chciałby się wiązać z kimś, kto byłby równie tajemniczy jak on. Nie, na pewno nie!
Lyon lubił wiedzieć, z kim ma do czynienia.
Dlaczego Jasmine miała być inna? Dlatego, że mogło jej grozić
niebezpieczeństwo. Im więcej wiedziała, tym bardziej było ono realne. Tak, tylko jak
jej to wytłumaczyć? Lyon pogładził ją po wystających spod kołdry włosach.
- Kochanie, musimy już ruszać...
- 95 -
S
R
- Kochanie? - powtórzyła.
Już się na niego nie gniewała. Należała do niego i tylko do niego.
- Tak mi się tylko powiedziało. Kiedyś w Rzymie...
Zamknęła mu usta pocałunkiem, a następnie przylgnęła do niego całym ciałem.
Poczuł gwałtowny przypływ pożądania.
- Uważaj, Jasmine, bo napytasz sobie biedy. Tylko pokręciła głową.
- Już sobie jej napytałam.
Znowu poczuł pieszczotę jej ciała i wiedział, że już nie potrafi nad sobą
zapanować. Dłoń Jasmine przesunęła się niżej, a potem jeszcze niżej. Lyon wydał z
siebie zduszony jęk.
- Jesteś pewna, że tego chcesz? W odpowiedzi skinęła głową.
Tylko tego mu było trzeba. Wystarczyła niewielka zachęta, a uśpione zmysły
znowu w nim zagrały. Pragnął Jasmine i nikt i nic nie mogło stanąć mu na drodze. Po
chwili zwarli się w miłosnym uścisku i zaczęli spadać w gwiezdną przestrzeń roz-
koszy.
Plecy wcale go nie bolały. A w każdym razie Lyon nic nie czuł.
- 96 -
S
R
ROZDZIAA DZIESITY
Kochali się szybko i wspaniale. Lyon miał w nozdrzach zapach Jasmine i
wiedział, że nie trzeba mu lepszego afrodyzjaku.
Przez chwilę odpoczywali rozgrzani w pościeli. Lyon trochę się niepokoił
brakiem prezerwatyw. Do tej pory zawsze o nich pamiętał. Teraz jednak nie mieli
wyboru. To znaczy mieli, gdyby zdecydował się wstać i wyjść do baru obok. On
jednak nie chciał zostawiać Jasmine.
Lyon szczycił się tym, że nigdy nie miał problemów z kobietami. %7ładna dotąd
nie oskarżyła go o nieostrożność. Osobiście preferował nie za chude blondynki bez
przesadnych ambicji intelektualnych. Jasmine stanowiła ich przeciwieństwo. Po pier-
wsze miała co najmniej o jeden numer za mały biust, a po drugie, chciała pisać, co
powinno go trzymać od niej na dystans.
Jednak nie trzymało.
Lyon przysunął się do Jasmine i uniósł nieco prześcieradło. Uśmiechnęła się i
natychmiast do niego przytuliła.
- Chciałbym cię zobaczyć - powiedział. - Problem polega na tym, że
jednocześnie nie chcę cię wypuścić. Czy znajdziemy jakieś wyjście?
Patrzyła na niego, milcząc. Czuła, że jest bardzo podniecona. Zapach jego ciała
ją oszałamiał. Był to zapach bagien zmieszany z męską wonią. Mogła tylko jeszcze
mocniej przytulić się do niego.
Lyon zamruczał coś i przyciągnął ją mocniej. Znowu jej pragnął. Sam nie
wiedział, jak to możliwe, ale pragnął jej coraz bardziej. Po początkowym zaspokojeniu
pragnienie wracało do niego z nową siłą.
Przez chwilę tulili się tak, czując, jak ich ciała ocierają się o siebie. Jednak tym
razem Lyon chciał zachować wszystko w pamięci. Odsunął się więc delikatnie od
Jasmine. Spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Dlaczego?
Położył palec na jej ustach. Następnie przesunął go niżej, na jej brodę i szyję, a
potem między dwie sprężyste piersi.
- 97 -
S
R
- Połóż się - powiedział. - Chcę się tobą nacieszyć.
Posłuchała go i już po chwili mógł poznawać krzywizny i wypukłości jej ciała.
Mógł ją pieścić, całować. Doprowadzać ją do szaleństwa, masując delikatnie
wewnętrzne części jej ud.
- Jeszcze! Jeszcze! - prosiła.
W końcu oboje byli bardzo podnieceni. Lyon czuł, że nie wytrzyma już dłużej.
Nabrzmiała męskość dopominała się swoich praw.
Jasmine rozchyliła uda.
- Teraz - powiedziała.
- Chciałem ci przypomnieć, że wciąż nie mamy żadnych zabezpieczeń.
- Czy to ma jakieś znaczenie? - spytała. Lyon wahał się przez chwilę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •