[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Interesowałem się tylko planem Wulkan".
W archiwach Delegatury WiN znajduje siÄ™
pudło z szyframi.
Bzura" - bezpieczeństwo.
Dyrekcja lasów" - Watykan.
E" - zródło informacji udzielanych
nieświadomie.
Kokos" - zrzut.
Mrówki" - Delegatura WiN.
SÅ‚onie" USA.
Przyjaciele" - USA.
Zrodki lecznicze" - pieniÄ…dze.
Tan" dywersja.
Mrówki" z wywiadem Słoni" podpisały
umowę o pracy. Celem był Tan".
Historia planu Wulkan" zaczęła się w
listopadzie 1950 r., kiedy Józef Maciołek w
imieniu Delegatury WiN podpisał umowę z
Eugeniuszem", szefem wywiadu
amerykańskiego na Europę. WiN zobowiązał
siÄ™ do zbierania informacji szpiegowskich,
przygotowywania dywersji i sabotażu. Wywiad
amerykański zobowiązał się finansować tę
działalność i dostarczać sprzęt.
Do Polski z Delegatury popłynęły instrukcje,
jakie materiały należy zbierać. Pytania były
bardzo szczegółowe, np. o Ursus i FSO na
%7Å‚eraniu:
Czy fabryka została powiększona lub też
zmieniona w jakikolwiek sposób w ciągu
ostatniego roku? Czy jest ogrodzona? Czy jest
bocznica kolejowa? Podać nazwisko dyrektora
fabryki oraz nazwiska osób, które zajmują
kluczowe stanowiska w tych fabrykach".
Plan Wulkan" trafił do Polski w 1951 r.
Podstawą planu jest założenie pisała
Delegatura WiN że naród polski powinien
wziąć udział w ogólnym wysiłku wolnych
narodów w walce z komunizmem w czasie
konfliktu".
Plan przewidywał w momencie wybuchu
wojny dywersjÄ™ na liniach komunikacyjnych w
kraju, aby oderwać armię radziecką
stacjonujÄ…cÄ… na Zachodzie od jej zaplecza na
terytorium ZSRR. Dywersantami mieli być
WiN-owcy, a w razie potrzeby oddziały
amerykańskich komandosów zrzucane z
samolotów. WiN w kraju powinien osiągnąć
stan gotowości bojowej do czerwca 1952 r.
Józef Maciołek informował Amerykanów, że
na razie należy finansować działalność 500
osób w kraju, a w sześć miesięcy po
rozpoczęciu konfliktu zbrojnego WiN wystawi
w Polsce stutysięczną armię.
Prowokatorzy
Rok 1948. Jeśli wierzyć oficjalnej
propagandzie, cały kraj żył powstaniem PZPR.
Jeśli wierzyć podziemiu, wszyscy czekali na III
wojnę światową.
Wtedy właśnie powstawała fikcyjna V
Komenda WiN. Działała pięć lat. Dwa razy
dłużej niż cztery poprzednie, autentyczne
komendy.
Pięć lat MBP oszukiwało Delegaturę WiN, a
za jej pośrednictwem Amerykanów! Jak to
możliwe, że mało doświadczeni pracownicy
komunistycznych służb specjalnych wywiedli
w pole polskich oficerów i doświadczonych
Amerykanów? Jedno jest pewne: oficerowie i
współpracownicy MBP doskonale znali
psychikę oficerów AK pracujących w
Delegaturze WiN. Trzy główne postacie
prowokacji: Kos", Wiktor" i Artur" byli
wcześniej żołnierzami AK.
Artur", emisariusz WiN, przywiózł do Polski
plan Wulkan". Artur", czyli Ryszard Czernik.
Opisał to w książce Sam wśród obcych".
Ryszard Czernik (nazwisko fikcyjne) posiadał
wówczas dowód osobisty na nazwisko Marian
Różyński.
Marian Różyński to też fikcja, stworzona dla
Delegatury WiN.
Książka Sam wśród obcych" podpisana jest
nazwiskiem Marian Reniak. To pseudonim
literacki.
Prawdziwe nazwisko tych wszystkich
bohaterów prawdopodobnie brzmi: Marian
Strużyński.
Był agentem MBP przynajmniej to jest w miarę
pewne.
Szpieg Marian Reniak vel Strużyński vel
Różyński vel Czernik zgadza się na spotkanie,
oczywiście w kawiarni ( Dochowałem się
maleńkiej wnuczki, więc rozgardiasz w domu"
- uzasadnia).
Ustalamy znaki rozpoznawcze. On:
- Ja mam charakterystyczny znak, opadajÄ…cÄ…
powiekÄ™ w prawym oku.
Marian Reniak jako szpieg MBP podajÄ…cy siÄ™
za kuriera WiN trafił do Berlina Zachodniego.
Przejęli go agenci CIA. Pierwszy posiłek z
agentami opisał tak:
Amerykanie popijali mięso mlekiem. Też gust.
Poprosiłem o butelkę coca-coli. Tego jeszcze
w życiu nie próbowałem. %7ładna rewelacja, a
tyle reklam wymalowanych co kilkanaście
kilometrów przy autostradzie".
W dobre ręce oddałeś, najmito napisał o
Józefie Maciołku, szefie Delegatury WiN -
wasz plan «Wulkan». ChcielibyÅ›cie cudzymi
rękami wysadzać polskie mosty, niszczyć
obiekty kolejowe. Nie znajdziecie w Polsce
tych rÄ…k, wasz «Wulkan» nie wybuchnie".
Podczas pierwszej rozmowy Marian Reniak
mówi o książce:
- Oczywiście połowa to fikcja.
Marian Reniak, dla MBP Karol", dla
Delegatury Artur". Spotkanie ze szpiegiem.
Kawiarnia, Marian Reniak siedzi w kÄ…cie,
przodem do sali. Uśmiecha się często,
ofiarowuje mi swoją książkę Mitra" ( walka
wywiadów, intrygi i skrytobójstwa, piękne
kobiety i romanse"). Dedykuje: Z nadziejÄ… na
trochę wyrozumiałości".
Czytałem inną dedykację szpiega. Kiedy
Reniak wydał jedną ze swych książek,
podarował zwierzchnikowi egzemplarz z
dedykacją: Nie potrafię wyrazić wzruszenia,
jakie przeżywam przedstawiając Wam
Towarzyszu Generale te wspomnienia. Praca
pod Waszym kierownictwem w tamtym
okresie zadecydowała o wyborze mojej drogi
życia drogi do Partii".
Marian Reniak mówi: Nie szkolono mnie na
agenta. Byłem zdany na własny zmysł
orientacji i na pętlę, która by mi się zacisnęła
na gardle, gdybym się pomylił. Teraz pętlę
oddaję w pana ręce.
Notuję, mam zajęte ręce. Nadal się pan czuje
komunistą? Nigdy nim nie byłem. Pracowałem
dla komunistów, ale postawiłem warunek, że
nie będę działał przeciwko ludziom, którzy byli
ze mną w partyzantce. Wysłano mnie więc na
rozpracowanie do oddziału, który mordował
wszystkich, nawet AK-owców.
Marian Reniak urodził się w Sandomierzu. W
rodzinie miał działacza PPS, endeka,
profesora KUL. Jest wnukiem Andrzeja
Struga, pisarza, socjalisty, Wielkiego Mistrza
Loży Narodowej, który w masonerii osiągnął
najwyższy, 33. stopień wtajemniczenia.
Gdy wybuchła wojna, zgłosił się do wojska.
Dali mi żołnierski płaszcz, ale broni nie było.
W czterdziestym czwartym wstąpiłem do AK.
Po wojnie wyjechałem z Krakowa na Zląsk,
pracowałem w urzędzie repatriacyjnym jako
inspektor osadnictwa. Jako AK-owiec
[ Pobierz całość w formacie PDF ]