[ Pobierz caĹoĹÄ w formacie PDF ]
okrÄty byĹy ogromnymi kulami zawierajÄ
cymi czĹony zaĹogowe pokryte bÄ
blami wieĹźyczek z
miotaczami i radiatorami sĹuĹźÄ
cymi do chĹodzenia zasilajÄ
cych urzÄ
dzeĹ statku generatorĂłw.
Dwa inne statki Kreshni i Zirca przypominaĹy walec z za okrÄ
gĹymi brzegami. Wszystkie
statki pomalowano na szary kolor kojarzÄ
cy siÄ z nudnym ksiÄĹźycowym krajobrazem.
BroĹ w peĹnej gotowoĹci DziesiÄÄ centybor do skoku.
- PrÄdzej! - zawoĹaĹa Jouniel do technikĂłw. - ChcÄ mieÄ na zewnÄ
trz wszystkie czujniki, gdy
tylko bÄdziemy po drugiej stronie Bramy.
- Skok !
- Ekrany rozbĹysĹy, kiedy caĹa flota zniknÄĹa z jednego, a pojawiĹa siÄ w innym wszechĹwiecie.
WokóŠrozlegĹ siÄ szmer podniecenie i wtĂłrujÄ
cy mu dzwiÄk dalekosiÄĹźnych czujnikĂłw
sygnalizujÄ
cych obcÄ
aktywnoĹÄ.
WstrzymaĹem oddech, czekajÄ
c na moment, aĹź zostaniemy odkryci .
Podczas tego oczekiwania oczy caĹej zaĹogi wpatrywaĹy siÄ w gĹĂłwny ekran. W jego centrum
pojawiĹ siÄ obiekt przypominajÄ
cy toczÄ
cÄ
siÄ biaĹo-niebieskÄ
piĹkÄ, czyli obraz, jaki widziaĹem
w ciÄ
gu ostatnich dwu, lat mnĂłstwo razy. Gdzieniegdzie ukazaĹy siÄ pod chmurami
urozmaicajÄ
c monotonnoĹÄ sceny plamki zieleni lub brÄ
zu .
KontemplacjÄ tego nowego Ĺwiata przerwaĹ mi wydobywajÄ
cy siÄ z gĹoĹnika gĹos Dala Corsta
Czy jest tam Felira ?
Tak, jestem.
- W ktĂłrym miejscu w odniesieniu do nas znajduje siÄ Baza Brolis ?
- Nie jestem pewna! PozwĂłl mi zorientowaÄ siÄ& . Mniej wiÄcej w centrum ekranu znajduje siÄ
Gasailrow i Starble oraz Wyspy Rem myĹlaĹa gĹoĹno dziewczyna. Brolis leĹźy po drugiej
stronie planety.
Ty i Duncan natychmiast zameldujecie siÄ u mnie. WezwaĹem wĹaĹnie resztÄ floty, spotkamy
siÄ po drodze przed naszÄ
kryjĂłwkÄ
. Jouniel rozkaĹź swoim statkom, aby przyĹÄ
czyĹy, siÄ do nas
jak najszybciej, jak tylko bÄdÄ
mogĹy.
16.
Grupa kontaktowa skĹadaĹa siÄ z czterech osĂłb. ByĹa to minimalna liczba ludzi mogÄ
ca
normalnie pracowaÄ i majÄ
ca realne szanse ucieczki w przypadku wykrycia. Tymi czterema
wybraĹcami byli: Felira, Jouniel, Hral Ssaroth i ja. DowĂłdcÄ
grupy byĹa Jouniel .I Ona miaĹa
wszystkie dyplomatyczne peĹnomocnictwa na wypadek, gdyby doszĹo do rozmĂłw. Jej zastÄpcÄ
mianowano Saarotha. Saaroth nie figurowaĹ poczÄ
tkowo na liĹcie Grupy, jednak doĹÄ
czono go
natychmiast na wypadek zagroĹźenia misji. Jego wyglÄ
d, dziÄki ktĂłremu mĂłgĹ uchodziÄ za
Vecka, byĹ dodatkowym atutem.
Felira peĹniĹa funkcjÄ naszego przewodnika i ĹÄ
cznika. z Naczelnikiem Klanu. Nikt nie
podejrzewaĹ jÄ
o to, te mogĹaby dziaĹaÄ przeciw swoim rodakom, a ona ze swej strony staraĹa siÄ
przedstawiÄ nam wszystkie problemy jak najklarowniej i najproĹciej - traktujÄ
c to jako sposĂłb
zaciÄ
gniÄtego u nas dĹugu wdziÄcznoĹci.
A ja? Ja byĹem asystentem Jouniel i Ssarotha , a w razie potrzeby miaĹem sĹuĹźyÄ im wsparciem.
Nieoficjalnie peĹniĹem rolÄ tego, ktĂłry miaĹ dostarczyÄ Felire powodĂłw, aby byĹa wobec nas
lojalna. OprĂłcz tego ĹowiĹem krĂłliki, ktĂłre stanowiĹy podstawowy skĹadnik naszego poĹźywienia.
Skoku z ksiÄĹźyca Sylisinu na samÄ
planetÄ dokonaliĹmy statkiem blizniaczo podobnym do tego,
gdy zniszczony zostaĹ Conoorde e. Naszemu przybyciu na terytorium wroga towarzyszyĹ
tradycyjny grzmot spowodowany gwaĹtownie wypartym powietrzem z ugniatajÄ
cym ĹźoĹÄ
dek
szarpniÄciem bÄdÄ
cym wynikiem pojawiania siÄ w polu grawitacyjnym o szeĹciokrotnie
wiÄkszej sile przyciÄ
gania. DojĹcie do siebie zabraĹo mi dobrych parÄ minut.
ZmaterializowaliĹmy siÄ o lokalnej pĂłĹnocy w jednym z wiÄkszych kompleksĂłw leĹnych. Gdy
byliĹmy caĹkowicie pewni, Ĺźe naszego przybycia nie wykryĹy Ĺźadne detektory, pilot nie tracÄ
c
czasu skierowaĹ nasz statek w kierunku siedziby Transtese, czyli rodzinnych stron Feliry.
Czterogodzinna podróş byĹa szalonÄ
jazdÄ
. Pilot nie oddalaĹ siÄ od Ĺźadnego pagĂłrka dalej niĹź na
kilka metrĂłw, poruszaĹ siÄ tuĹź nad czubkami drzew, leciaĹ niemalĹźe po dnach doliny. Po
pierwszej godzinie tego lotu miaĹem posiniaczony caĹy brzuch, zaĹ rzemienie spadochronu
boleĹnie wrzynaĹy mi siÄ w uda. ParÄ razy miaĹem straszliwÄ
ochotÄ skorzystaÄ po prostu z
silnika teleportacyjnego pozwalajÄ
cego przenosiÄ siÄ z miejsca na miejsce bez tego typu
sensacji. Moje obolaĹe ciaĹo bardzo szybko przekonaĹo siÄ o tym, jak powszechne i nienaruszalne
sÄ
prawa fizyki. Jeszcze nocÄ
znalezliĹmy siÄ nad sporym lasem, leĹźÄ
cym w pobliĹźu szosy
prowadzÄ
cej do Siedziby Tranatas. Kiedy my i caĹy nasz ekwipunek znalezliĹmy siÄ juĹź na
zewnÄ
trz, statek wzniĂłsĹ siÄ do poziomu czubkĂłw drzew i odleciaĹ w kierunku najbliĹźszego
oceanu. ZaĹoga dostaĹa rozkaz, aby przed skokiem na KsiÄĹźyc oddaliÄ siÄ na jak najwiÄkszÄ
odlegĹoĹÄ od ludzkich siedzib. ByliĹmy ubrani w stroje, jak zapewniaĹa nas Felira bÄdÄ
ce kopiÄ
silisiaĹskich strojĂłw myĹliwskich. Nasze wyposaĹźenie mieĹciĹo siÄ w czterech plecakach i byĹo
pieczoĹowicie zakamuflowane pod najróşniejszymi postaciami. Plecaki, mĂłj i Ssarotha, byĹy
dwukrotnie wiÄksze niĹź kobiet z oczywistych wzglÄdĂłw. BroĹ przypominaĹa normalne strzelby.
Statek zniknÄ
Ĺ juĹź w mroku nocy, zaĹ my czekaliĹmy na pierwsze promienie SĹoĹca., ktĂłre miaĹy
umoĹźliwiÄ nam bezpieczny marsz przez dziesiÄÄ kilometrĂłw drogi wiodÄ
cej przez las. Szybko
odkryĹem, Ĺźe lata Ĺźycia w zmniejszonej grawitacji i praca za biurkiem, zupeĹnie zniszczyĹy mojÄ
kondycjÄ. CaĹe szczÄĹcie, Ĺźe po mniej wiÄcej dwĂłch kilometrach zĹapaĹem wreszcie drugi
oddech . I zaczÄ
Ĺem dokĹadniej przyglÄ
daÄ siÄ otoczeniu.
Syllsin byĹ oczywistym wyjÄ
tkiem w regule twierdzÄ
cej, Ĺźe przyroda w Transtemporu ma
wyraznÄ
tendencjÄ do tworzenia podobnych do siebie gatunkĂłw we wszystkich WszechĹwiatach.
Mechanizm zaludniajÄ
cy ten Ĺwiat wszelkiego typu formami Ĺźycia musiaĹ siÄ rozregulowaÄ.
Drzewa byĹy gigantycznymi paprociami, jakich nigdzie nie widziaĹem. ZwierzÄta teĹź wydawaĹy
siÄ inne. Ptaki przypominaĹy upierzone pterodaktyle . A parÄ spotkaĹ z miÄsoĹźernymi kwiatami i
zwierzÄtami mogÄ
cymi uchodziÄ za maĹpy, gdyby tylko nie gwizdaĹy i miaĹy jeden, a nie dwa
ogony, oraz ze stworami kojarzÄ
cymi mi siÄ z gnomami spotykanymi w bajkach o ksztaĹcie kapy
z pyskiem, przeraziĹo mnie caĹkiem. Felira miÄdzy tymi wszystkimi, formami Ĺźycia czuĹa siÄ
oczywiĹcie doskonale, byĹa po prostu w domu. SzokujÄ
ce mnie stworzenia i roĹliny zaliczyĹem
zatem do obcych form ĹwiadczÄ
cych o nieustannej ewolucji Ĺźycia i juĹź. Szosa, do ktĂłrej
dotarliĹmy, okazaĹa siÄ asfaltowÄ
drogÄ. MaszerowaliĹmy jej poboczem okoĹo trzech
kilometrĂłw, aĹź zobaczyliĹmy stojÄ
cy obok blaszany kiosk. Felira swĂłj plecak i daĹa nam. znak,
ĹźebyĹmy siÄ zatrzymali . Sama zbliĹźyĹa siÄ do kiosku i otworzyĹa jakÄ
Ĺ klapkÄ odsĹaniajÄ
c
telewizyjny ekran. Przez chwilÄ tam manipulowaĹa jak gdyby wykrÄcaĹa numer w telefonie i po
chwili na ekranie pojawiĹ siÄ obraz brodatego mÄĹźczyzny. Po krĂłtkiej wymianie zdaĹ
prowadzonej w Ĺwiergotliwym jÄzyku Sylisian po twarzach rozmĂłwcĂłw zaczÄĹy spĹywaÄ potoki
Ĺez. WkrĂłtce ekran zgasĹ i Felira wrĂłciĹa do nas gestem nakazujÄ
c cofniÄcie siÄ miÄdzy drzewa.
- Ojciec wyĹle po nas wuja Morsa. Mamy czekaÄ tutaj nie pokazujÄ
c siÄ nikomu
zakomenderowaĹa .
Co powiedziaĹaĹ o nas ojcu ? spytaĹa Jouniel.
- Nic. PowiedziaĹam mu, Ĺźe wracam do domu i przyprowadzÄ ze sobÄ
trzech przyjaciĂłĹ, ktĂłrzy
mi pomogli.
W czterdzieĹci minut pĂłzniej koĹo, kiosku zatrzymaĹa siÄ maĹa platforma. Pojazd unosiĹ siÄ nad
powierzchniÄ
drogi, zapewne na polu siĹowym. Z poduszkowca wysiadĹ niski krÄpy
mÄĹźczyzna. Przez okular elektroniczny lunety widziaĹem, jak nowoprzybyĹy zszedĹ z szosy i
zaczÄ
Ĺ rozglÄ
daÄ siÄ wokóŠsiebie Odczekawszy jeszcze minutÄ wĹoĹźyĹ usta dwa palce i wydaĹ
przenikliwy, wysoki gwizd.
[ Pobierz caĹoĹÄ w formacie PDF ]