[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wybiegli ze sklepu, a wokół zebrał się tłumek
gapiów.
- Nic wam się nie stało? - spytał mę\czyzna
w fartuchu, zwracajÄ…c siÄ™ do dziewczÄ…t.
Tasha nie mogła wydobyć z siebie głosu, więc
przyjaciółka odpowiedziała za siebie i za nią.
- Jesteśmy całe i zdrowe. Ale chyba dobrze by
było, gdyby zrobił pan coś z tym szyldem.
- Nic nie rozumiem - powiedział mę\czyzna. -
Markiza była przylutowana do ściany. Nie mogła
ot tak się odłamać.
- A jednak jej się udało - powiedziała Amy. -I
niewiele zabrakło, \eby spadła nam na głowy.
Dopiero w tej chwili Tasha w pełni uświadomiła
sobie, co się stało, i wybuchnęła płaczem. Mę\-
czyzna w fartuchu wprowadził ją do cukierni, a Amy
ju\ miała ruszyć za nimi, kiedy coś skłoniło ją do
tego, by się obejrzeć. Przed pobliskim sklepem stali
55
Melissa i Kyle. Obydwoje na niÄ… patrzyli. Amy
zauwa\yła uśmiech na twarzy dziewczyny.
No có\, jeśli ją bawi widok człowieka dławiącego
się grzybem, pewnie ryczałaby ze śmiechu, gdyby
kogoś przygniótł kawał metalu. Tasha miała rację;
Melissa była wredna.
Kiedy Nancy Candler przyjechała do centrum
handlowego, Tasha była ju\ całkowicie spokojna.
- Dobry Bo\e! - krzyknęła mama Amy, kiedy
dziewczęta wgramoliły się do samochodu. - Co
wyście kupiły?
Dzwigały torby i pudełka wypełnione przysma-
kami z cukierni. Jej właściciel, pragnąc im zadość-
uczynić za to, co się stało, obdarował je mnóstwem
najprzeró\niejszych ciastek i ciast. Teraz Amy
musiała jakoś się z tego wytłumaczyć. Nie mogła
powiedzieć mamie prawdy. Nancy i tak za bardzo
się o nią martwiła. 1 choć ten niedoszły wypadek
nie był próbą porwania, matka na pewno doszukała-
by się w nim jakiegoś związku z działalnością
tajemniczej organizacji.
Niestety, superzdolności Amy nie czyniły jej
superkreatywną. Tasha na szczęście obdarzona była
o wiele większą fantazją.
- Poszłyśmy do cukierni kupić ciastka - po
wiedziała. - I okazało się, \e jesteśmy miliono
wym klientem! Dlatego cukiernik dał nam to
wszystko.
56
- Jak to mo\liwe, \ebyście obie naraz były
milionowym klientem? - spytała Nancy.
Tasha spodziewała się tego pytania.
- Weszłyśmy dokładnie w tym samym momen
cie, więc to był remis.
Matka spojrzała na córkę z ukosa.
- Mam nadziejÄ™, \e nie opublikujÄ… waszych
zdjęć w gazecie?
- Nie, mamo - zapewniła ją Amy. - To nic
wielkiego. - Nie lubiła kłamać, ale wybrała mniejsze
zło. Po co wpędzać mamę w załamanie nerwowe?
Eric ucieszył się na widok ciastek, ale ciągle był
zły na Kyle'a za to, \e ten znowu wystawił go do
wiatru. Z drugiej strony, trochę się niepokoił o przy-
jaciela.
- To zupełnie nie w jego stylu - powiedział. -
Spróbuję jeszcze raz do niego przekręcić.
Kiedy wyciągnął rękę do słuchawki, telefon za-
dzwonił.
- Halo?
Amy zauwa\yła, \e Eric się zasępił.
- Halo? - powtórzył, po czym rzucił słuchawkę.
- Co się stało? - spytała Tasha.
- Odkąd wróciłem do domu, co chwila dzwoni
telefon - powiedział chłopiec. - Kiedy podnoszę
słuchawkę, nikt się nie odzywa.
- To pewnie pomyłka-stwierdziła Amy. -Błąd
komputera w centrali czy coÅ› takiego.
57
- Tak czy inaczej, działa mi to na nerwy-
mruknął Eric. - Zwariować mo\na.
- Zjedz ciastko - zaproponowała jego siostra
ciepłym tonem. - Od razu lepiej się poczujesz.
Ale musiał zjeść dwadzieścia, zanim zaczął mu
się poprawiać humor.
Rozdział czwarty
W poniedziałek rano przy śniadaniu Eric wcią\
był w paskudnym nastroju. Wciskał płatki owsiane
do ust, w ogóle nie czując ich smaku.
- Mógłbyś podać mi masło? - spytał go ojciec.
Zamiast zrobić to spokojnie, Eric tak mocno
pchnął talerz z masłem przez stół, \e naczynie
runęłoby na podłogę, gdyby pan Morgan nie złapał
go w porę. A kiedy Tasha poprosiła brata o sól, ten
niemal\e rzucił w nią solniczką.
- Mo\e powiesz nam, co cię gryzie? - spytała
matka.
59
- Nic - mruknął chłopiec. Na dzwięk dzwonka
telefonu zerwał się od stołu jak oparzony. Kiedy
się okazało, \e to do ojca, zwalił się cię\ko
na krzesło i przybrał jeszcze bardziej naburmu
szonÄ… minÄ™.
CzujÄ…c na sobie spojrzenia matki i Tashy, nie
wytrzymał i wyjaśnił im, w czym rzecz.
- Wczoraj wieczorem dwa razy dzwoniłem do
Kyle'a. Za pierwszym razem nagrałem się na auto-
matyczną sekretarkę, ale nie oddzwonił. Za drugim
powiedział, \e jest zajęty i \e zaraz do mnie prze-
kręci, ale tego nie zrobił.
- Och, nie wściekaj się na niego - powiedziała
Tasha. - Znalazł sobie dziewczynę. To zmienia
chłopaków.
- No to co? - odparował Eric. - Ja te\ mam
dziewczynę i wcale się nie zmieniłem.
Za pózno się zorientował, co mówi. Teraz matka
patrzyła na niego z większym zainteresowaniem,
ni\by sobie tego \yczył. A Tasha chichotała jak
hiena.
- Szkoda gadać - burknął i wstał od stołu. Po
szedł na górę do swojego pokoju. Zbierając pod
ręczniki i inne przybory szkolne, nie mógł sobie
darować tego, \e w obecności matki przyznał, \e
ma dziewczynę. Owszem, cieszył się z tego, ale
mówić o tym przy rodzicach to wyjątkowy obciach.
Co prawda nie przejmował się tym, co jest ob-
60 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •