[ Pobierz całość w formacie PDF ]

leżny, ciężaru ci obelży na wschodzie, bo tam zamęt
96
jeszcze nie doszedł. Wrocławski Lucylius rad być wi-
nien, że nie sam czoło musi stawić burzy, co się tam
naczyna.
 Rzekliście, iżem mocny  chmurnie odparł Ste-
fan.  Iście tak, gdyby jeno mieczem działać przyszło,
anibym żywota nie szczędził, swego ni pogańskiego.
Aliści słyszę, że zjazd właść zlecił Rychezie, pokąd Ka-
zimierz sprav jwać jej niezdolny. Gorsze to nizli bez-
głowie, bo nie jeno nienajrzy naszego narodu, ale go
nie zńa. Jeszcze pospólstwo podburzy, a przy właści
siÄ™ nie utrzyma, bo i z rycerstwa wielu krzywo patrzy
na jej poczynania. Tedy za nic mi jej poparcie, ni ja
jej popierać nie będę, bobym jeno wrogów sobie na-
pytał. yle się stało, iżeście Bolka Mieszkowym następcą
ogłosić poniechali  dodał porywczo.
Na szarej twarzy Bożęty zjawiły się wypieki, co
widząc Stefan pohamował się i rzekł:
 Nie sierdzcie siÄ™, bo was kry zaleje. Gadam, co
myślę, ale od powinności się nie wybiegam, jeno nie
wiem, jak jej dopełnić. Iście nieletkie ostawiacie mi
brzemiÄ™.
Bożęta przez chwilę zmagał się z oddechem. Uspo-
koił się i zdyszanym szeptem odparł:
·ð ð Letkie każden udzwignąć wydoli, a ultra -posse
nerno obligatur1. Ale siÄ™ sprawiÄ™, przecz Bolka nie
chciałem widzieć na książęcym stolcu; jakoby wilka
wpuścił do owczarni. Prawda, że człek jest bitny, ale
okrutny i lekki. Sam na poły poganin, pogańskim gro-
madom kościelne mienie chąśbić pomagał...
·ð ð SÅ‚yszaÅ‚em  powiedziaÅ‚ Stefan.  CzÅ‚ek w bo-
ru chowany. Ale słyszałem takoż, że go pospólstwo
książęciern obwołać chciało, tedy widno nalazłby po-
słuch. Pono i Awdańce glos za Bolkiem oddali. Nie
miłuję ja ich, godności i majętności nadto ich rozdęły.
Ale przychylności dla Kościoła nikto im nie ujmie,
a pono z nimi Bolko siÄ™ liczy
1
' u 11 t a po s s e ne rno obligatur  nikt nie jest
obowiązany ponad możność
97
 Nie nadto  odparł Bożęta  skoro nakłonić
go nie wydolili, by moje warunki przyjął, pod którymi
Mieszkowym następcą chciałem go ogłosić. Zresztą
wiatr on goni po świecie, na zjazd nie stanął, ani wia-
da, zali ów pogański rozruch nie z jego potukniema.
Nie spodziewać się po nim dobrego, ani pora o tym
myśleć.
Bożęta skończył i zmagał się z oddechem. Stefan
siedział zamyślany, Po chwili wstał i żegnając się po-
wiedział:
 Niechaj was Bóg zachowa. A nie taka jego
wola, pokojni bądzcie, że uczynię, co wydolę.
Bolko ni słowem nie wyjaśniwszy przyczyny, me
tylko palatynowi, ale i towarzyszÄ…cej mu gromadzie,
wyjechał i przeprawiwszy się przez Wartę ciągnął: na
czele swego hufca tak zamyślony, że nie odpowiadał
na zapytania Biegana, dokÄ…d ciÄ…gnÄ… i po co. Dopiero
pewnego dnia, gdy ominąwszy Poznań przenocowali
w małej osadzie iprzy gościńcu wiodącym do Lubuszy
i rankiem gotowali się do drogi, Bolko przywołał set-
nika i zapytał:
·ð ð ZnaÅ‚eÅ› BaszkÄ™, giermka mojego rodzica?
·ð ð IÅ›cie znaÅ‚em  odparÅ‚ Biegan zdziwiony, albo-
wiem Bolko znał go również, a obydwaj wiedzieli,
że zniknął po śmierci króla. Bolko jednak ciągnął:
·ð ð Jak mniemasz, gdzie ninie może być?
Biegan zaczynał się domyślać, do czego zmierza
królewicz. Odparł:
 Nie wiem. Dworzec miał w Aącznym pobliż mo-
- jego, ale rzadko w nim siedział. Więcej przy królu ba-
wił, a do niewiasty swej jeno zachodził. Słyszałem, że
ninie i jej tam nie ma.
 O niej zasiÄ™ co wiesz? Jakiego jest rodu?
·ð ð Z Wyszkotów. Ziemie za niÄ… wianem wziÄ…Å‚, ob-
szerne, choć płoche, nad jeziorem, co je zwą Włókna,
jeno żeremi 'bobrowych tam nie brak.
·ð ð Wiem  uciÄ…Å‚ Bolko, a gdy dosiadali koni, roz-
kazał :
98
·ð ð Powiedziesz hufiec do Lubuszy i tam bÄ™dziesz
na mnie czekał.  Widząc pytające spojrzenie Biegana
zaśmiał się i ciągnął:
·ð ð Cóże siÄ™ dziwujesz! PoczywaliÅ›my zadość i ko-
nie by się nam zastały. Lutycy z margrafami w, woj-
nie, powojujem społem. Niemce dobry oręż mają, zda
się nam. Wrócim z wiosną obaczyć, jako się Kazimierz
rządzi lubo jego mać. Może nam się i drużba z Weleta-
mi przyda.
Biegan domyślał się wprawdzie, dlaczego Bolko
pytał o Baszkę i oo zamierza, ale zapytał:
·ð ð Czemuż mam czekać na waszÄ… miÅ‚ość? Ku je-
sieni idzie, słoty przechodzą, przeprawy będą trud-
ne.  Widząc jednak, że Bolko zbiera się do odjazdu,
ujął konia za uzdę i rzekł:
·ð ð Nie puszczÄ™ was samojeden. Baszko tÄ™gi mąż,
ludzi ma takoż, ani wiedzieć będziemy, gdyby się wam
coś przygodziło.
·ð ð MożeÅ› i praw  odparÅ‚ Bolko z namysÅ‚em. 
Królowa nadto by się uradowała. Tedy niechaj Godek
jedzie ze mnÄ….
 Moje syny obasta * chodzić społem obykli i sa-
motrzeć bezpieczniej.
Bolko skinął głową i zaczekawszy na towarzyszy
ruszył. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •