[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Poprawił okularki i spojrzał na mężczyznę nieruchomo leżącego na masce.
— Ludzie — wysapał — naprawdę muszę nauczyć się prowadzić.
* * *
Ema zadzwoniła do Łyżki, bo nie mogła połączyć się ze mną.
— Pomyślałam, że może chociaż nas zabierze — wyjaśniła.
Ściskałem ją długo. Rachel podeszła i przyłączyła się do nas. Łyżka też.
Podjeżdżały kolejne radiowozy. Zobaczyłem ojca Tyrella. Wujek Myron też tam był.
Teraz sobie przypomniałem, że w fordzie taurusie był zamontowany GPS. Myron zdołał
odczytać współrzędne. Trochę za późno.
Przyjechała karetka po Buddy’ego Raya. Żył, ale wszystkie dziewczyny zaczęły składać
zeznania. Stanie przed sądem. Długo nie wyjdzie na wolność.
Z Rachel po prawej i Emą po lewej popatrzyłem w głąb ulicy i zobaczyłem w oddali
Ashley. Wsiadała do furgonetki Juana. Otworzył jej drzwi. Ashley obejrzała się, popatrzyła
na mnie ostatni raz i się uśmiechnęła. Odpowiedziałem uśmiechem, ale bez cienia radości.
Juan skinął mi głową. Ashley znikła w furgonetce, a kiedy to robiła, chyba oboje
zrozumieliśmy, że już nigdy więcej się nie zobaczymy.
A przynajmniej tak nam się wydawało.
Spojrzałem na Rachel. Kiwnęła głową. Ema posłała mi uśmiech. Łyżka nie wiedział, co
robić. Wymieniliśmy spojrzenia. Moi przyjaciele, pomyślałem. Jedyni prawdziwi przyjaciele,
jakich kiedykolwiek miałem. A jednak w jakiś sposób wiedziałem, że jest w tym coś więcej,
że jeszcze niejeden raz będziemy robili takie rzeczy.
Byłem przytłoczony. Przysunęliśmy się do siebie, tworząc niemal obronny szyk.
— Wiesz co? — odezwał się Łyżka.
Przełknąłem ślinę.
— No co. Łyżka?
— Jerzy Waszyngton był bezpłodny.
26
Kilka
godzin
później,
kiedy opatrzono
mi
pogryzioną
nogę
i policja
była
usatysfakcjonowana, wujek Myron zawiózł mnie do domu. Spodziewałem się ostrej
reprymendy lub wykładu, ale mi odpuścił. Wyglądał na pogrążonego w myślach.
— Trochę ci się oberwało — stwierdził.
Kiwnąłem głową.
Mocniej ścisnął kierownicę.
— Czy po raz pierwszy zostałeś tak poturbowany?
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć, więc powiedziałem prawdę:
— Tak.
— Rano będzie gorzej. O wiele gorzej. Mam w domu środki przeciwbólowe, które mogą ci
pomóc.
— Dzięki.
Myron wszedł w zakręt, nie odrywając oczu od drogi.
— Wkrótce zaczną się eliminacje do drużyny koszykówki.
— Wiem.
Zapadła niezręczna cisza. Tym razem ja ją przerwałem:
— Którejś nocy słyszałem, jak rozmawiałeś na czacie z jakąś kobietą.
Myron odkaszlnął.
— Och…
— Kim ona jest?
— To moja narzeczona.
To mnie zaskoczyło.
— Mieszka daleko stąd — dodał. — Za oceanem.
— Miałeś do niej pojechać?
Myron nie odpowiedział.
— Ale zostałeś tutaj. Przeze mnie.
— Nie przejmuj się tym. Wszystko się ułoży.
Znów milczeliśmy.
— Mogę cię zapytać o coś jeszcze?
— Tak.
— Co to za sprawa między tobą a komendantem Taylorem?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]