[ Pobierz całość w formacie PDF ]

konsekwencje swojej zdrady.
Pamiętał szok i przerażenie na jej twarzy tego wieczoru, gdy zarzucił jej
kradzież. Czy można udać takie uczucia?
85
R
L
T
Pierwszy raz porównał w myślach Marley sprzed porwania i po
porwaniu. Nie zauważył znaczącej różnicy. Jedyną rzeczą niespójną z tym
obrazem była jej zdrada.
 Panie Anetakis, chyba nie pozwoli jej pan znów tego zrobić?  głos
Roslyn wyrwał go z zamyślenia.
 To się więcej nie powtórzy  odparł z narastającą złością. Nie chodziło
tylko o Marley. Zabolało go, że Roslyn w zawoalowany sposób radzi mu
trzymać się od Marley z daleka.
 Mam nadzieję, że nie zepsuje nam umowy z Rio.
 To nie twoje zmartwienie. PoradzÄ™ sobie z Marley.
 Przepraszam. Ta firma jest dla mnie bardzo ważna. Ciężko dla pana
pracowałam. Nad umową w Paryżu też.
 Doceniam twoją troskę, Roslyn, ale to już nie twoja sprawa. Jeśli to
wszystko, wezwÄ™ dla ciebie helikopter.
Chciała zaprotestować, lecz gestem nakazał jej milczenie.
Pół godziny pózniej odprowadził ją na lądowisko. Kiedy helikopter wzbił
się w powietrze, szybkim krokiem wrócił do domu.
Złość minęła, gdy w sypialni ujrzał siedzącą na łóżku zamyśloną Marley,
ciągle owiniętą ręcznikiem.
KucnÄ…Å‚ przed niÄ… i dotknÄ…Å‚ jej policzka.
 Co ci jest, agape mou?
Uśmiechnęła się, choć jej oczy pozostały smutne.
Piękne niebieskie oczy, które tak niedawno błyszczały z radości. Pragnął
ujrzeć w nich ten blask, jaki widział na basenie, zanim Roslyn przyniosła mu
wieści mogące wszystko zmienić. Znowu.
 Jestem w sytuacji bez wyjścia  oznajmiła tonem pełnym smutku i
rezygnacji.
86
R
L
T
 O czym mówisz?  spytał łagodnie.
 Nie podoba mi się, że ta kobieta ma swobodny wstęp na wyspę. To
nasz dom. Powinniśmy móc kochać się bez obawy, że ktoś nam przeszkodzi.
Jeśli powiem głośno, że jej nie lubię i nie chcę jej tu, wyjdę na jędzę.
Cokolwiek zrobię, jestem na straconej pozycji. Nie podoba mi się, że odsuwasz
się ode mnie po każdym kontakcie z nią. Zjawia się tutaj pod byle pretekstem,
potem odlatuje, a ty się odsuwasz. Ostatnie tygodnie były cudowne. Do dzisiaj.
Wparowała tutaj bezceremonialnie, a ja już czuję u ciebie barierę. Nie wiem,
czy to zniosÄ™.
Chrysander zaniemówił. Marley miała rację. Przejrzała go, choć łudził
się, że udaje mu się ukryć sprzeczne uczucia, jakich doświadczał na wspo-
mnienie jej zdrady. Przycisnął jej dłoń do swych ust.
 Wybacz mi, agape mou. Wybacz, że ignorowałem twoje zdanie na
temat wizyt Roslyn na wyspie. To się więcej nie powtórzy. Powiedziałem jej,
że pod żadnym pozorem nie może się tu zjawiać bez uprzedzenia.
 Nie będę udawać, że ją lubię, ale mogłabym ją tolerować. Bez
wspomnień nie mogę powiedzieć sobie ze stuprocentową pewnością:  Marley,
nie bądz śmieszna, coś ci się ubzdurało". Zakładam, że nic was nie łączy.
 Myślisz, że mam z nią romans?  Chrysander nie umiał ukryć
niesmaku, jaki wzbudziło w nim to posądzenie.
 Chcę tylko powiedzieć, że dla mnie wszystko jest nowe. Nasz związek
jest nowy. Nie pamiętam, jaki był, więc buduję go od nowa. Nic nie poradzę na
to, że czuję się zagrożona, gdy widzę, jak Roslyn próbuje zniszczyć naszą
relacjÄ™.
Chrysander bez słowa otoczył Marley ramionami. Roslyn chyba
rzeczywiście chciała trzymać go z dala od niej. Wiedziała, że Marley wykradła
z firmy plany hotelu w Paryżu wraz z umową. Teraz odkryła, że inny z
87
R
L
T
projektów Anetakis International firmuje swoim nazwiskiem Marcelli.
Nieważne, że Chrysander sam odrzucił ten projekt. Marley wtedy tego nie
wiedziała.
Zaskoczyła go złość, jaką wzbudziły w nim słowa asystentki. W
pierwszym odruchu chciał bronić Marley i zbesztać Roslyn za oskarżanie jej.
Ale jeśli Roslyn miała rację?
Nie chciał skrzywdzić Marley. Mimo tego, co mu zrobiła. Nie mógł
wprawdzie cofnąć przeszłości, ale mógł sprawić, by Roslyn nie była więcej
zródłem zatargów między nimi. Spełni życzenie Marley. Na wyspie nic nie
może ich dzielić. Roslyn już tu nie wróci.
88
R
L
T
ROZDZIAA JEDENASTY
Po rozmowie z Piersem Chrysander odchylił się w fotelu, założył ręce za
głowę i zapatrzył się w sufit.
Musi wrócić do Nowego Jorku. Pierwszy raz wcale go to nie cieszyło.
Poinformował braci o kolejnym skradzionym projekcie. Byli wściekli. Na
Marley. Jak zareagują na wieść, że chce się z nią ożenić i to jak najszybciej?
Bił się z myślami. Chciał zabrać ją z sobą, a jednocześnie zostawić na
wyspie. Z dala od wszystkiego, co mogłoby przywrócić wspomnienia. Z dala
od wrogo nastawionych braci.
Nadal powinien czuć złość i zachować dystans, lecz na wyspie Marley
przełamała jego opór. Nieważne, że kłamała i okradła jego firmę. Pragnął, by
wszystko zostało jak teraz. Odzyskanie pamięci oznaczało, że staną twarzą w
twarz z przeszłością.
Nie chciał jej stracić. Czas spędzony z nią na wyspie przypomniał mu
wszystko, co ich łączyło do tamtego pamiętnego wieczoru. Wcześniej jej obec-
ność w swoim życiu traktował jak coś oczywistego. Dopiero teraz dotarło do
niego, jakim szczęściem były powroty do niej po ciężkim dniu czy długiej
podróży. Była zabawna i beztroska. Aagodna i czuła. Miała wszystko, czego
pragnÄ…Å‚ u matki swojego dziecka.
A jednak go zdradziła. Ta myśl zawsze wracała, nawet gdy chciał o tym
zapomnieć.
 Chrysander?
W drzwiach stała Marley, wsparta ręką o framugę. Otrząsnął się z
niewesołych myśli.
 O co chodzi, pedhaki mou?
 Dobrze się czujesz?  Zrobiła kilka niepewnych kroków w jego stronę.
89
R
L
T
Wyciągnął do niej rękę. Kiedy podeszła, usadził ją sobie na kolanach.
Nagle zapragnął jej bliskości.
 Muszę wracać do Nowego Jorku.
 Kiedy?  Po jej twarzy przemknął cień.
 Jutro rano. Dzwonił mój brat. Człowiek, o którego zabiegamy w
związku z projektem, będzie na przyjęciu w naszym hotelu w Nowym Jorku.
Piers i Theron mieli się nim zająć, ale facet chce spotkania z nami trzema. Nie
mam wyjścia, muszę tam być. Możesz jechać ze mną dodał nieoczekiwanie.
 Naprawdę? Nie będę przeszkadzać?
 Nigdy nie przeszkadzasz, agape mou. To się nawet dobrze składa. Moi
bracia chcą cię poznać. Moglibyśmy ogłosić, że planujemy się pobrać, a nawet
wziąć ślub w Nowym Jorku, a potem wrócić tutaj. Odeślę doktora Karounisa
do Aten.
 A Patrice? Nie to, żebym jej nie lubiła, ale ona i doktor Karounis są w
świetnej komitywie. Może chciałaby zwiedzić Ateny.
 Przedstawię jej tę ofertę  odparł z uśmiechem.
 Idę się pakować!  zawołała, zeskakując mu z kolan.
 Masz jeszcze czas.
Nie słuchała. Rozradowana wybiegła z gabinetu, a on długo patrzył w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •