[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Przyrzekasz?
Tym razem Dragwena przemówiła innym głosem  głosem Morpetha.
 Oczywiście! Nie ufasz mi, dziecko?
Rachel nie odpowiedziała. Wzięła kostkę i potarła ją o opuszkę kciuka.
 Co będzie, jeśli przegram?
 Zależy od tego, czy węże są dziś głodne. Graj dalej. Jeśli odmówisz, ukarzę Eryka.
Serce Rachel zabiło mocno.
 Boisz się?  spytała Dragwena łagodnie, jakby nic się nie stało.
 No pewnie, że tak! Dlaczego mnie do tego zmuszasz?
 Mam swoje powody. Marnujesz czas.  Jej twarz nagle się zmieniła, stała się buzią Eryka.
 Nie pozwól, żeby mnie skrzywdziła!  rozległ się jego przerażony głos.
Rachel zastanowiła się, czy nie pobiec do drzwi, ale przypomniała sobie, że na zewnątrz stoją
strażnicy.
 Nie potrzebuję strażników, żeby cię zabić  szepnęła Dragwena.
Ręce Rachel zaczęły drżeć. Odwróciła się od wiedzmy, nie mogąc znieść jej spojrzenia.
Mocno ścisnęła kostkę.
Muszę wyrzucić dwójkę! Skoncentrowała się, tak jak nauczył ją Morpeth, i kostka
zaturkotała po planszy.
Wypadła dwójka.
 Wygrałam! Wygrałam!  krzyknęła Rachel.
 Nic łatwiejszego  odparła Dragwena.
Dotknęła czoła Rachel. Dziewczynka w ułamku sekundy skurczyła się do rozmiarów
paznokcia. Dragwena podniosła ją i postawiła na środku planszy.
 Teraz się przekonamy, jaka jesteś silna  powiedziała.  Uważaj! Węże już na ciebie
polujÄ…!
Jeden z węży natychmiast skoczył ku Rachel; jego głowa była dwa razy większa od całego
jej ciała. Rachel rzuciła się biegiem przed siebie. W jej stronę odwrócił się drugi wąż. Krzyknęła,
przeskoczyła nad nim, rzuciła się ku krawędzi planszy. %7łmija Dragweny rozprostowała swe
zwoje i otoczyła pierścieniem całą planszę, zagradzając Rachel drogę ucieczki.
 Co mam zrobić?  zawołała Rachel.  To nie fair!
 Wygrasz, jeśli dotrzesz do ostatniego pola. Ale może ci się nie spodobać to, co na ciebie
czeka.
Rachel wiedziała, o czym mowa: na ostatnim polu czekał największy wąż. Musiałaby wejść
mu do paszczy.
 Pomóż mi!  wrzasnęła, uciekając przed kolejnym wężem.
 Masz jedną szansę  odpowiedziała Dragwena.  Musisz skorzystać z drabin. Szybko,
węże są tuż za tobą!
Rachel puściła się biegiem na pole trzecie w nadziei, że drabina poszybuje do góry. Tak się
nie stało, a węże sunęły za nią. Potknęła się, przeskoczyła przez ich wygięte ciała, ale węże nie
rezygnowały. Wreszcie zabrakło jej sił, by przed nimi uciekać. Węże zapędziły ją w kąt planszy.
Otworzyły paszcze. Dragwena, która wyglądała, jakby się nudziła, ziewnęła z rozdrażnieniem.
Rachel stała przed wężami. Nadal usiłowała zrozumieć, dlaczego Dragwena wspomniała
o drabinach. Wreszcie przyszedł jej do głowy rozpaczliwy pomysł.
Spojrzała na węże i szepnęła:
 Stójcie.
Zatrzymały się, dotykając jej rozwidlonymi językami.
 Zjedzcie węża z ostatniego pola.
Usłuchały jej bez wahania. Po zażartej walce największy wąż został pożarty przez pozostałe.
Na planszy były już tylko dwa żywe węże.
Rachel zwróciła się do jednego z nich:
 Przesuń drabinę do pola setnego.
Wąż popełzł ku drabinie, wziął ją w kły i ustawił na ostatnim kwadracie.
Rachel spokojnie przeszła po niej do ostatniego pola, wzięła się pod boki i spojrzała
wyzywajÄ…co na wiedzmÄ™.
A wiedzma spojrzała na nią. Ale jak! Oddychała gwałtownie i  wodziła wzrokiem od
Rachel do martwego węża. Rachel nie czekała, aż Dragwena odzyska panowanie.
 Na nią!  rozkazała wężom.
Skoczyły ku szyi Dragweny, ale żmija z jej naszyjnika otworzyła paszczę i je pożarła.
 Jak... jak to zrobiłaś?  spytała oszołomiona wiedzma.
 Nie mogłaś ich pokonać! %7ładne dziecko tego nie dokonało!
 Skoczyła w powietrze.  To ty!  krzyknęła.  Po tylu latach...  Wyciągnęła rękę, dotknęła
czoła Rachel, przywracając jej normalny wzrost.  O, Rachel, Rachel!  załkała i przytuliła ją do
siebie.  Wybacz mi! Musiałam cię wypróbować. Nie masz pojęcia, jak długo czekałam na twoje
przybycie.
Rachel odepchnęła ją od siebie.
 Odejdz! Nie zbliżaj się do mnie!
Dragwena uśmiechnęła się tryumfalnie.
 Teraz mnie nienawidzisz, ale wkrótce nauczysz się uwielbiać to, czym jestem. Będziemy
wspólnie rządzić Ithreą i twoim światem.
 Obiecałaś, że nas wypuścisz, jeśli wygram. Przyrzekłaś!
 Skłamałam. Nigdy nie dotrzymałam słowa danego dziecku i nigdy tego nie zrobię.
Rachel kopnęła ją z całej siły.
Dragwena podskoczyła zaskoczona. W mgnieniu oka na jej twarzy pojawiły się cztery rzędy
zębów, które kłapnęły w stronę Rachel. Dragwena zorientowała się, że dziewczynka zobaczyła
jej kły, więc zupełnie porzuciła przebranie ładnej pani. Wytatuowane oczy spojrzały na nią bez
wyrazu.
 Nie powinnaś mnie gniewać  ostrzegła Dragwena.  Mogę cię unicestwić w ułamku
chwili.
Rachel cofnęła się, przerażona prawdziwą postacią wiedzmy.
 Czego chcesz ode mnie i Eryka? Kim jesteÅ›?
 Wiedzmą  szepnęła Dragwena.  A ty wkrótce także taka będziesz. Zostaniesz potężną
wiedzmÄ….
 Co? Nigdy! Jak... Jak śmiesz nas tu zatrzymywać? Nie obchodzi mnie, o co ci chodzi, nie
pomogÄ™ ci!
 Dziecko  tchnęła Dragwena  czy naprawdę myślisz, że masz jakiś wybór? Od tej pory
zawsze będziesz po mojej stronie.
Rachel poczuła, że od nienawiści robi się jej słabo.
 Wypuść mnie!
 Za chwilę. Jesteś zmęczona. Najpierw musisz odpocząć. A potem... potem zobaczymy.
Rachel ziewnęła. Rzeczywiście poczuła się bardzo zmęczona. Zaczęła walczyć z sennością;
wiedziała, że to czar wiedzmy.
 Twoje powieki są bardzo ciężkie  powiedziała wiedzma.  Same opadają.
I powieki Rachel opadły. Zebrała wszystkie siły i zdołała je unieść, choć były jak z kamienia.
 Wcale nie jestem zmęczona  zaprotestowała i znowu ziewnęła.  Wcale mi się nie chce
spać. Nie chcę spać. I nie będę.
 Połóż się koło Eryka  rozkazała wiedzma.  Wiem, że masz ochotę.
Rachel poczuła, że przykrywa się kołdrą.
 Wcale nie jestem zmęczona  szepnęła.  Nie będę ci posłuszna.
 Wypocznij.  Dragwena otuliła ją do snu i pocałowała w policzek.  Przyrzekam, że
będziesz miała śliczne sny.
Twarz Rachel sama wtuliła się w poduszkę.
 Nie jestem zmęczona... nie... jestem... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •