[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dlatego dzwonię - odparł Nate. - Co się stało?
Serena nie nale\ała do osób, które lubią opowiadać banialuki.
- Nie jestem pewna. Wiem tylko, \e Blair poszła na rozmowę z dyrektorka, i nagłe ona
i jej matka praktycznie wybiegły ze szkoły do samochodu. Recepcjonistka powiedziała paru
dziewczynom z naszej klasy, \e matka Blair rodziła i pojechały do Lenox Hill.
- Jezu - mruknÄ…Å‚ Nate.
- Właśnie - Serena odparła. - Miała termin dopiero na czerwiec.
- Myślisz, \e powinniśmy iść do szpitala? Jutro czy jakoś tak? Moglibyśmy wziąć
kwiaty i...
- Nie wiem - odparła z wahaniem, chocia\ z pewnością miała sporo kwiatów do
rozdania. - To właściwie prywatna, rodzinna sprawa. Mo\emy nie być mile widziani.
Właściwie to matka Blair zawsze traktowała ich jak rodzinę. To Blair nie chciała ich
widzieć i oboje o tym wiedzieli.
- Aha - zgodził się Nate. - Pewnie masz rację. Ja chyba tylko... - Urwał.
- Wiem - odparła cicho Serena.
Oboje marzyli, \eby znowu we trójkę tworzyli paczkę, tak jak kiedyś. Szkoda, \e Blair
tak się na nich wkurzyła.
- Najgorsze jest to, \e właściwie podoba mi się pomysł pójścia do Yale - przyznał się
Nate. - Blair mnie zabije.
Serena wyjrzała przez okno. Facet od wyprowadzania psów prowadził naraz
dwadzieścia psów w stronę Central Parku. Odchylił do tyłu głowę i śpiewał na całe płuca.
- Ja właściwie te\ - stwierdziła, chocia\ nie była do końca przekonana. Drew.
Christian czy Lars? Jak ma zdecydować? - A mo\e powinna zrobić sobie rok przerwy.
- Moglibyśmy wszyscy wylądować w Yale - myślał na głos Nate.
No to by było coś.
- Mo\e - zgodziła się Serena. Nagle uderzyło ją, \e w bibliotece panuje nienaturalna
cisza. Zerknęła ponad podręcznikiem, \eby zobaczyć, co się dzieje, i czterdzieści par oczu
szybko odwróciło wzrok. Cała biblioteka podsłuchiwała jej rozmowę.
Có\, miała za swoje, skoro rozmawiała przez telefon w bibliotece, co, jak wszyscy
wiemy, jest zabronione.
- Będę ju\ kończyć - rzuciła szybko do Nate'a. - Zaraz i tak będzie dzwonek.
- Ej - powiedział Nate, nim się rozłączył - czy ta dziewczyna, co goli głowę, nadal robi
wywiady z ludzmi w parku?
- Chyba tak - odparła Serena.
- To super - odpowiedział z roztargnieniem. - Na razie - dodał i rozłączył się.
Serena zamknęła podręcznik. Mo\e powinna zasuszyć kilka przysłanych jej kwiatów
w tej ksią\ce i zrobić dla matki Blair jakąś ładną kartkę albo coś takiego.
Nate schował telefon do kieszeni i skoczył na górę, \eby pójść do kwiaciarni i wysłać
matce Blair jakiś bukiet. W ostatniej chwili przypomniał sobie, dlaczego chował się w szatni.
Brigid nadal siedziała i na niego czekała.
Obrócił się, wrócił powoli na dół i wykręcił numer 411. Blair zawsze mówiła, \e
gdyby mieszkali razem, zamawiałaby trzy razy w tygodniu kwiaty od Takashimayi.
Naprawdę była marudna, jeśli idzie o kwiaty. Wybrał numer.
- Chciałbym posłać kwiaty pacjentce szpitala Lenox Hill na Manhattanie - powiedział
do kobiety po drugiej stronie.
Jeremy zbiegł ze schodów za jego plecami.
- To mile - stwierdził, podając kumplowi torbę z szarego papieru i garść reszty.
- Na bileciku proszę napisać Całuję, przecinek, Nate - powiedział Nate.
To miłe.
tematy Ä% wstecz dalej º% wyÅ›lij pytanie odpowiedz
Wszystkie nazwy miejsc, imiona i nazwisko oraz wydarzenia zostały zmienione lub skrócone, po to by nie
ucierpieli niewinni. Czyli ja.
hej, ludzie!
OGAOSZENIA O NARODZINACH W NEW YORK TIMESIE
Przygotowywałam dla nich ogłoszenie o ślubie, a teraz raptem.. hm, pięć miesięcy pózniej piszę
ogłoszenie o narodzinach. Wobec tego:
Yale Jemimah Doris Rose, córka. Miała pojawić się na początku czerwca, ale ten maty krasnal nie
mógł się doczekać. Wobec tego urodziła się w szpitalu Lenox Hill przy Upper East Side na
Manhattanie o drugiej siedemnaście po południu. Dwudziestego kwietnia, wczoraj. Czas porodu:
czterdzieści pięć minut. Waga: pięć kilo i pięćdziesiąt cztery gramy. Wzrost: czterdzieści osiem
centymetrów. Gdyby poczekała trochę dłu\ej, byłaby jak Big Mac, a nie jak mały Whopper. Dumni
rodzice to Eleanor Waldorf Rose, dama z towarzystwa, oraz Cyrus Solomon Rose, inwestor
budowlany, mieszkający przy Wschodniej Siedemdziesiątej Drugiej. Rodzeństwo Aaron Elihue Rose,
lat siedemnaście; Tyler Hugh Waldorf Rose, lat dwanaście, Blair Cornelia Waldorf, lat siedemnaście,
która odpowiada za niezwykłe imię dziecka. Blair najwidoczniej ma nadzieję, \e nowa siostrzyczka
przyniesie jej szczęście na uniwersytecie o tym samym imieniu. Bóg jeden wie, \e potrzebuje tego
SZCZścia. Matka i dziecko mają się dobrze. Rodzina wraca do apartamentów jutro popołudniu.
Wasze e - maile
P: Droga Plotkaro!
Zeszłego wieczoru zobaczyłam, \e mój starszy brat czyta w łó\ku Treat . Zabrałam mu
pismo, ale pokazał mi stronę, która tak go wciągnęła. Była tam dziewczyna z mojej klasy z
Constance w biustonoszu do biegania, który był dla niej zdecydowanie za mały. Stała
razem z modelkami ustawionymi według rozmiaru piersi. Brat zapytał, czy mo\e wyrwać
sobie to zdjęcie i powiesić w szafce. Powiedziałam, \e nie, ale pewnie i tak kupi sobie to
pismo. Gdybym była na miejscu tej dziewczyny, chyba umarłabym ze wstydu.
feniks
O: Drogi feniksie!
Miejmy nadzieję - przez wzgląd na twoją kole\ankę z klasy - \e twój brat nie ma zbyt wielu
kolegów.
P
Na celowniku
Cała grupa dziewczyn z ostatniej klasy Constance Billard w Wicker Garden przy Madison Avenue
grucha nad drobiazgami dla dzieci. Ka\dy pretekst jest dobry, \eby pójść na zakupy. J i E przy-
padkiem wsiadają do tego samego autobusu i przez całą jazdę udają, \e się nie widzą. Nadal
gniewajÄ… siÄ™ na siebie, hm? V robi sobie fioletowe pasemka w salonie fryzjerskim w Williamsburgu. Ej,
jak mo\e zrobić sobie pasemka, skoro nie ma włosów?! N wychodzi ukradkiem ze szkoły dla chłopców
Zwiętego Judy po tym, jak ju\ nawet wozny wyszedł. Kurczę, ale z niego paranoik. B w Zitomer przy
Madison kupuje pieluchy i śpioszki z kaszmiru za trzysta dolarów. Zgadnijcie, kto będzie ulubioną
starszą siostrą tej małej? S spaceruje po parku i rozdaje kwiaty bezdomnym. Liczą się intencje.
Idę do kiosku obejrzeć to pisemko!
Wiem, \e mnie kochacie.
plotkara
rozmiar siÄ™ liczy
Dan wszedł na pierwszą lekcję angielskiego we wtorek i zobaczył, \e wszyscy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]