[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pocisków.
173
Poza tym były to wspaniałe jednostki.
Wada została wykryta w środku działań wojennych,
zatem nie mogło być mowy o natychmiastowym wycofaniu
wszystkich niszczycieli. Pojedynczo odsyłano je do stoczni,
gdzie usuwano część maszynerii, przystosowując
urządzenia pokładowe do obsługi przez liczniejszą załogę.
Z czasem jednak na jaw zaczęły wychodzić kolejne
niedoróbki, przez co sungi trafiły na rynek i zostały
zakupione przez różnych mniej wymagających
użytkowników.
Takich jak Alsaoud.
Ani Spada, ani Star Risk nie narzekali, że jednostka
jest trochę przestarzała. Wszyscy najemnicy przywykli do
tego, że rzadko dostają naprawdę nowy czy dobry sprzęt.
Ten trafiał zwykle do regularnych armii, prowadzących
 cywilizowane wojny.
Zakładając oczywiście, że istnieje coś takiego jak
 cywilizowana wojna.
Teraz ważne było, że Star Risk zdoła samodzielnie
obsłużyć niszczyciel. Przeprowadzili go do mało rzucającej
się w oczy stoczni kilka układów planetarnych dalej, aby
przywrócić jego dawne możliwości. Przy okazji nadali mu
nazwÄ™ McMahon.
Ku zdumieniu Goodnighta Spada nie chciał podać
kwoty oczekiwanego wynagrodzenia.
 Odbiję to sobie, gdy będziecie znowu na topie.
Aupiąc, gwałcąc, mordując.
 Ja nie byłbym tak uczynny.
 I dlatego zarabiasz na życie mordobiciem, a ja
latam nad chmurami  odparł lekko Spada.
Powołując się na różne długi wdzięczności i
przyjaznie, ściągnął sprzęt z połowy galaktyki. Wszystko,
174
włącznie z bronią, przychodziło pilnymi przesyłkami i albo
od razu było montowane na McMahonie, albo trafiało do
jednej z ładowni jako coś, co prędzej czy pózniej na pewno
siÄ™ przyda.
Gdy niszczyciel był już w pełni sprawny, Redon
odbył lot testowy. Nie było usterek.
Riss i Goodnight weszli na pokład, starannie
omijając wszystko, co robiło jakiś hałas albo chociaż
sprawiało wrażenie, że jest włączone.
McMahon sprawiał się dobrze, jeśli nie liczyć
niewytłumaczalnych konwulsji, w które wpadał niekiedy
układ nawigacyjny.
Poza tym idealnie nadawał się do piractwa.
175
30
Ukrywszy niszczyciel za jednym z księżyców
Khazii, Spada, Riss i Goodnight przesiedli siÄ™ z powrotem
do jachtu i wrócili z takimi minami, jakby byli na dłuższej
wycieczce krajoznawczej.
Oczekiwali wylewnych wyrazów wdzięczności i
podziwu, trafili jednak w sam środek kolejnej awantury.
Goodnight wysłuchał szczegółów planu i zaśmiał się
trójce spiskowców prosto w nos.
 Typowa amatorszczyzna. Dużo gadania, mało
rzetelnej roboty.
 Właśnie mieliśmy do tego przejść  powiedziała
urażonym tonem Jasmine.
 Rychło w porę  rzucił Chas.  I co wam się
wykluło?
 Pewien genialny pomysł, który przyszedł mi do
głowy  odparł Grok, chcąc, aby doceniono jego udział w
pracy koncepcyjnej.
 Tak?  spytał Goodnight.  Opowiedz, proszę.
Grok opowiedział.
 A najpiękniejsze jest to, że jeśli wszystko się uda,
wydarzenie zostanie uznane za zwykły wypadek.
 Ale jeśli coś spaprzecie, drań poczuje się
ostrzeżony i nie nigdy nie będziemy mieli drugiej szansy.
Pozwól, że o coś spytam, mój futrzany przyjacielu. Kto
przyczepi kotu dzwonek?
 Kotu? Nasz plan nie przewiduje udziału
kotowatych.
 Kto ma być odpowiedzialny za całą akcję?
176
 Ja  odparł Grok.  Ostatecznie to mój pomysł i z
naszej trójki mam chyba najlepsze pojęcie o fizyce.
 Na moje łapki i wąsiki!  jęknął Goodnight.  A
zabiłeś już kiedyś kogoś w ten sposób?
 Nie  przyznał Grok.  Ale wydaje mi się to
całkiem łatwe.
 Bajki. Nie jest łatwe. I dodam, że wiąże się z
setkami przypadkowych czynników, które nie mają nic
wspólnego z fizyką.
 A ty się na tym znasz?  mruknął urażony Grok.
 Owszem.
 Zatem byłbym egotycznym głupcem, upierając się,
że muszę tym kierować  powiedział Grok.
 Otóż to  stwierdził Chas. Poniewczasie zauważył,
że Jasmine stara się ukryć uśmiech.  Cholera  mruknął. 
Dobrze mi się wydaje, że wrobiłem się w szefa akcji?
 Oczywiście, że nie  odezwał się von Baldur. 
Ale jedną z największych zalet naszej grupy jest otwartość
na krytykę i niezamykanie uszu na głos rozsądku oraz
fachowÄ… opiniÄ™.
 Czyli wpadłem  jęknął Goodnight.
 Nie przejmuj się tak  powiedziała Riss. 
Teoretycznie wiem, co mamy zrobić. Zgłoszę się nawet na
ochotnika do ochrony. Będę pilnowała, żebyś nie wpadł w
kłopoty. A raczej wyciągała cię z nich, gdy już w nie
wpadniesz.
Jednak Goodnight był niepocieszony.
*
Zarówno Grok, jak i Goodnight mieli rację.
Wybrana metoda zabójstwa była bardzo prosta i
177
staroświecka. Ofiara miała zginąć w wypadku drogowym,
potrącona ze skutkiem śmiertelnym. Plan był tylko trochę
bardziej skomplikowany niż z czasów, gdy Indianie i
kowboje ganiali siÄ™ po prerii wczesnymi aeroplanami
model T. Albo tym, co wtedy mieli pod ręką.
Jak zwykle diabeł tkwił w szczegółach. Należało
zadbać, aby cel nie miał szansy się schować ani uchylić w
ostatniej chwili, napuszczając nadjeżdżający pojazd na
latarnię. Niewskazane byłoby też, gdyby zaczął się nagle
ostrzeliwać. Ponadto musieli pamiętać o nieprzewidzianych
zdarzeniach, jak najście przygodnego miejscowego
policjanta, gotowego wtrącać się w nie swoje sprawy w
połowie roboty.
Goodnight rzeczywiście przechodził szkolenie z
tego typu zamachów i miał też okazję nabrać pewnego
doświadczenia w ich przeprowadzaniu. Pewnej pijanej
nocy opowiedział nawet o wszystkich czterech von
Baldurowi, który przyznał obecnie w myślach, że
przynajmniej dwa z nich uzasadniały oddanie sterów
Chasowi.
Jasmine pamiętała, że jednym z nieludzkich
zwyczajów Helda było wstawanie przed wschodem słońca.
Wczesny ranek wykorzystywał, aby pobiegać sobie dla
kondycji. Potem wracał do domu i jechał do pracy, gdzie
warczał na wszystkich, którzy ośmielili się zjawić na
posterunku w bardziej cywilizowanej porze.
Jeszcze głupszym nawykiem było bieganie samopas,
bez żadnej obstawy.
Jasmine wykorzystała zdalnie sterowany model
samolotu i sprawdziła, że ich obiekt nie zmienił
przyzwyczajeń.
Dwa dni przed wyznaczoną datą Riss ukradła
178
ślizgacz zaopatrzeniowy. W tym samym czasie von Baldur
oderwał tablice rejestracyjne od innego ślizgacza, który stał
porzucony w slumsach. Narzekając, że robi coś, co jest
poniżej jego godności, przymocował te tablice do
ukradzionego pojazdu, stare zaś wrzucił do najbliższej
studzienki ściekowej.
Dzień przed akcją Goodnight podprowadził w
eleganckiej części miasta kosztowny ślizgacz i podebrał
tablice od innego, który akurat się nawinął.
Patrole policyjne zwykły widzieć tylko tablice
rejestracyjne oraz kierowców, którzy podejrzanie się
zachowywali. Tych ostatnich była tutaj większość, co
bardzo ułatwiało sprawę.
Wczesnym rankiem właściwego dnia Riss i
Goodnight wyjechali, odrzucając stanowczo wszelkie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •