[ Pobierz całość w formacie PDF ]

miało być małżeństwo, okazało się zbyteczne. Całe jej dalsze życie stanęło
pod wielkim znakiem zapytania. Dlaczego to wszystko musiało stać się
właśnie teraz, kiedy uwierzyła wreszcie, że mogą być ze sobą szczęśliwi?
Gdy pojawiła się nadzieja, że stworzą prawdziwą rodzinę? Czyżby najzwy-
klejsze ludzkie szczęście nie było jej pisane? Czy los koniecznie chciał, by
już do końca swoich dni pozostała samotna?
Odłożyła słuchawkę.*Jej ręce drżały, a ciało przeszywał raz po raz silny
dreszcz, jakby dopadły ją konwulsje. Doskonale wiedziała, że jeżeli nie no-
si dziecka Ethana, jej małżeństwo nie miało żadnej racji bytu. A więc histo-
ria się powtórzy: gdy Ethan dowie się, że to nie jego dziecko, nie będzie jej
już chciał. Kiedyś inny mężczyzna także ją opuścił, bo okazało się, że nie
R
L
T
uczyni go ojcem. Próbowała myśleć o czymś innym, ale nie mogła, to było
od niej silniejsze. I jeszcze ubiegła noc. Miała wrażenie, że nie oddał się jej
w pełni, że coś przed nią ukrywał. A potem to nietypowe poranne zacho-
wanie, tak odmienne od dotychczasowego... gdy się obudziła, nie znalazła
obok siebie słodkiego uwodziciela... Zadrżała. Z całą wyrazistością zdała
sobie sprawę z faktu, że być może jest w ciąży z mężczyzną, którego w
ogóle nie zna, z całkowicie obcym człowiekiem. Kiedyś nie miałoby to dla
niej żadnego znaczenia, a nawet byłoby na rękę, ba, dążyła do tego, gdyż
taka sytuacja niosła ze sobą najmniej komplikacji. Ale teraz, kiedy się za-
kochała, pragnęła mieć dziecko właśnie z Ethanem. Siedziała na krześle i
wpatrywała się w podłogę. Była zbyt przerażona, żeby się rozpłakać. Może
jednak się myliła, w końcu Wallace uważał, że zupełnie niepotrzebnie wy-
wołuje zamieszanie. Jeszcze nigdy w życiu nie pragnęła tak bardzo, by ktoś
inny, a nie ona, miał rację. W ciągu najbliższych kilku godzin dowie się
prawdy. Wallace obiecał zrobić wszystko, co w jego mocy, by nie musiała
czekać zbyt długo na wyjaśnienie tej okropnej sytuacji.
Do trzeciej się nie odezwał, więc znowu wystukała jego numer. Ręka
drżała jej tak bardzo, że z trudem trafiała w odpowiednie klawisze. Naj-
nowsze informacje nie przyniosły uspokojenia. Wallace zakomunikował
jej, że klinika potrzebuje co najmniej kilku godzin, a może nawet i dni, aby
ostatecznie wyjaśnić sprawę. Savannah zamarła z przerażenia.
- Savannah, proszę, niech się pani pozbiera. Chce pani poznać moje
zdanie? Prawdopodobnie całe to zamieszanie jest zupełnie bezprzedmioto-
we. Według mnie, lepiej byłoby, gdyby pani na razie nie rozmawiała o tym
z panem McKenziem. Lepiej wstrzymać się do chwili, gdy otrzymamy
ostateczną odpowiedz z kliniki. Sądzę jednak, że niepotrzebnie wpada pani
w panikę, a proszę mi wierzyć, strach to nie najlepszy doradca. Jeszcze raz
powtarzam; skoro policja nie znalazła w dokumentach żadnej niezgodności,
to naprawdę nie ma powodu do niepokoju. Proszę, niech pani wyświadczy
tę przysługę, jeśli już nie sobie, to chociaż panu McKenziemu, i nie mówi
mu o niczym.
R
L
T
Pewność Wallace'a, pomogła jej otrząsnąć się trochę, choć powodów,
by czuła się zagubiona, nie brakowało. Najpierw brat, o którym zawsze
miała najlepsze mniemanie, dopuścił się przestępstwa. Potem Ethan. Facet,
na którego nawet nie spojrzała przez dwa lata wspólnej pracy, niespodzie-
wanie okazał się ojcem jej dziecka, a następnie oświadczył się jej. Mimo
wielu wątpliwości zdecydowała się w końcu na małżeństwo pro forma, by
uniknąć większych komplikacji. Pózniej pokonała obawy i uwierzyła, że
los dał jej jeszcze jedną szansę. Gdy tylko mu zawierzyła, natychmiast wy-
darzyło się coś, co wszystko, od początku do końca, postawiło pod znakiem
zapytania. Nie, w tej historii nic nie potoczyło się zgodnie z planem i prze-
widywaniami. Odłożyła słuchawkę i opadła na krzesło. Właśnie wtedy do
pokoju wszedł Ethan. Wrócił z pracy wcześniej niż zazwyczaj.
- Wróciłem trochę wcześniej - powiedział, podcho- dząc do niej i cału-
jąc ją w policzek. Pomógł jej wstać z miejsca i mocno ją przytulił. - Wczo-
rajszy dzień był dla nas bardzo ważny. Wiele się zmieniło w naszym
związku. Trochę mnie to przestraszyło i dlatego rano zachowywałem się
nieco dziwnie. Wybacz mi, że wyszedłem przed śniadaniem. Gdybym tylko
mógł cofnąć czas, postąpiłbym zupełnie inaczej.
Wpatrywała się w jego twarz i wiedziała, że jest z nią szczery. Ona tak-
że żałowała, że dzisiejszego poranka nie da się przeżyć jeszcze raz, od po-
czątku. Z pewnością nie zadzwoniłaby wtedy do Wallace'a, a on nie prze-
słałby jej tych wszystkich dokumentów, które wniosły tyle zamieszania do
jej, zdawałoby się, zaczynającego powoli nabierać normalności życia. Te-
raz nie przeżywałaby kolejnego koszmaru, ale cieszyłaby się swoim szczę-
ściem. Ich szczęściem. Bała się powiedzieć o wszystkim Emanowi. Bała się
także, że nie zniesie dłużej takiego napięcia i rzuci to wszystko. Przecież
Ethan nie kochał jej, tylko matkę swojego dziecka. Jeżeli jej podejrzenia
okażą się uzasadnione, straci prawo do tej miłości. Nie mogła przecież li-
czyć na to, że Ethan pogodzi się z nowymi faktami, pokona w sobie rozcza-
rowanie i wszystko jakoś się ułoży. Tak bardzo pragnął tego dziecka... Mu-
siałby się zdarzyć cud, by zechciał wychowywać dziecko innego mężczy-
zny. Czy na to liczyła? A jeżeli tak, to na jakiej podstawie? Nie powinna
R
L
T
ulegać złudzeniom. Ethan odejdzie od niej i nie będzie w tym nic dziwne- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •