[ Pobierz całość w formacie PDF ]

prędzej czy pózniej. Chyba oboje
0 tym wiemy. Dlatego proszę, żebyś nie odgrywała roli ofiary
i zasłaniała się zranionymi uczuciami, aby mieć pretekst, by nic
mi nie powiedzieć. Jeśli koniecznie chcesz mieć do kogoś
pretensjÄ™, miej jÄ… do siebie.
Allie przełknęła jego słowa i uśmiechnęła się gorzko.
- Masz rację, Ross. Jestem wściekła na siebie za wiele rzeczy.
Jest już za pózno, aby cokolwiek zmienić, obojętnie iloma pyta-
niami mnie zarzucisz.
Gniew momentalnie wyparował z niego. Potrząsnął głową, z
trudem opanowujÄ…c frustracjÄ™.
- Do licha, Allie, kiedy wreszcie zaczniesz mi pomagać? W
jej oczach pojawił się przebłysk smutku.
- A ty kiedy przestaniesz mnie ratować?
Ross nie potrafił nazwać uczucia, które ścisnęło mu serce, gdy
wypowiedziała te słowa. Widział jej wzrok i w gardle rosła mu
bolesna gula. Znał to spojrzenie, tę gorycz podszytą poczuciem
klęski. Kiedyś widział je każdego dnia w swoim własnym odbiciu.
I czasami teraz.
Z trudem udało mu się wydobyć głos.
- Nie wiem, czy potrafiÄ™.
Allie po raz kolejny odwróciła się od niego. Ledwie usłyszał
odpowiedz.
- Musisz. Nie da się mnie uratować. Obserwował jej profil.
Siedziała nieruchomo, patrząc
w przestrzeń, dziwnie bezbronna. Nigdy dotąd nie widział jej
takiej. Zwykle miała w sobie bojowego ducha. A jednak...
Z najwyższym trudem powstrzymał się, by nie zjechać na
pobocze i nie potrząsnąć nią, żądając, by powiedziała mu wszyst-
ko. Nie musiał sobie udowadniać, że jego zainteresowanie Allie
od dłuższego czasu wykracza poza sprawę Chastaina. Choć
wiedział o niej tak niewiele, żywo obchodził go jej los. Ostatnie
wydarzenia wskazywały jasno, że niebezpieczeństwo grozi jej jak
nigdy dotąd. Nie mogła wiecznie uciekać, a świadomość, że on
sam nie potrafi jej skutecznie chronić, napełniała go lękiem,
Jctórego podłoże było absolutnie osobiste.
Nie mógł podzielić się z nią swymi odczuciami, bo sam nie
rozumiał ich dobrze.
- Powiesz mi przynajmniej, ile masz lat? - zagadnÄ…Å‚ szorstko
po chwili milczenia. Kątem oka zobaczył, że Allie powoli
obróciła ku niemu głowę.
- Ross, wiadomo, że jesteś wielkim bucem, ale nawet ty
powinieneś wiedzieć, że nie należy pytać kobiety o wiek.
Wzruszył ramionami.
- Uznałem po prostu, że skoro nie chcesz powiedzieć mi cze-
gokolwiek jak normalna osoba, przynajmniej otrzymam
odpowiedz, której normalna osoba by mi nie udzieliła.
- Okey, więc jak myślisz, ile?
Oszacował szybko, po czym odjął od tej liczby jeszcze parę
lat. %7ładna kobieta nie lubi, gdy uważa się ją za starszą niż jest.
- Trzydzieści trzy. Zaśmiała się chłodno.
- Pudło. Dwadzieścia osiem.
Zaryzykował szybkie spojrzenie w jej stronę. Usta Allie
wygiął krzywy uśmieszek.
- Domyślam się, że odjąłeś kilka lat od wieku, o którym
myślałeś. Miło wiedzieć, że wyglądam dziesięć lat starzej.
- Wcale nie. - Nie kłamał. Nie chodziło o to, że wygląda me-
trykalnie na starszą niż jest. Ta twarz mogła równie dobrze
należeć do osoby dwudziestoletniej, jak i dobiegającej trzydziest-
ki. Oceniał wiek, biorąc pod uwagę oczy. Allie miała twarde
spojrzenie dużo starszej kobiety, przygasłe i znużone. Takie oczy
mają ludzie, którym życie nie szczędziło przeżyć.
Dwudziestoośmioletnia kobieta nie powinna tak patrzeć.
Do diaska, za młoda jest dla niego! Ale nie zamierzał się tym
przejmować. Wzruszyła ramionami i znów tępo wpatrzyła się w
przestrzeń.
- Ciągła ucieczka przed mordercami, którzy dybią na ciebie,
raczej nie ujmuje człowiekowi lat -powiedziała z westchnieniem.
- A ty przecież byłaś przedwcześnie dojrzała już jako dziecko.
- SkÄ…d wiesz?
- Z fotografii w twoim portfelu - wyjaśnił. Wiedziała, co robi
Ross -próbuje osłabić jej czujność, aby nieświadomie zdradziła
mu szczegóły, mogące naprowadzić go na trop. Ale nie dała się
zwieść i nie obawiała się, że coś wyniucha. Nie przypuszczała,
aby wyczytał o tym w gazetach.
- Cóż, mama miała słabe zdrowie. Musiałam jej pomagać, a
kiedy zmarła, pracowałam na trzech etatach, żeby utrzymać siebie
i brata.
- Musiało być wam ciężko. Poprawiła się nerwowo na siedze-
niu.
- Co to, czas na zwierzenia?
- Po prostu podtrzymuję rozmowę. Ile miałaś lat, kiedy mama
umarła?
- Osiemnaście. A Jimmy osiem. Dostała ataku serca, kiedy
myła podłogę u pewnego maklera. Nie było nikogo, kto mógłby
wezwać pomoc. Gdy ją znalazłam, już dawno nie żyła.
Zaledwie wypowiedziała te zdania, zaczęła się zastanawiać,
czemu w ogóle mu o tym mówi. Z nikim nie rozmawiała dotąd o
śmierci matki, nawet z Jimmym.
Powiadają, że czasem dobrze jest się komuś zwierzyć. Ross
był pierwszą osobą, która w ogóle pytała ją o takie sprawy i jak-
kolwiek wiedziała, że pytanie nie wynika z autentycznej troski,
było jej miło, że może o tym porozmawiać. W ogóle porozmawiać
z kimÅ›.
W ostatnim roku często myślała o mamie. O tym, jak Maura
harowała dla swoich dzieci. Gdy była mała, nie rozumiała, jak
ciężko musiało jej być z dwójką dzieci z dwóch różnych ojców,
bez żadnej pomocy. A potem mama umarła i sama musiała
przejąć odpowiedzialność za Jimmy'ego. Nie wyobrażała sobie, że
mogłoby być inaczej. Była gotowa zrobić wszystko, byle
zapewnić mu pełną miskę i bezpieczeństwo.
Już wcześniej obiecała matce, że zajmie się bratem, jeśli coś
się jej stanie. I zawiodła.
Ta myśl przypomniała Allię o własnej misji i powodach, dla
których musi uciec od Rossa. I żadne
rozmowy tego nie zmieniÄ….
- A twój brat? - indagował Ross, zaskakując ją tym pytaniem.
Oczekiwała raczej pustych słów współczucia, które
wypowiedziałaby w tej sytuacji większość ludzi. Tymczasem za-
nim zapytał, taktownie pozwolił jej na moment milczenia, na po-
bycie przez chwilę z własnymi myślami, jakby rozumiał, że w
naturalny sposób podążą ku mamie.
Ross był dobrym człowiekiem. Teraz widziała to zupełnie
jasno. Chciało się na nim polegać, zaufać mu, lecz tego właśnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •