[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie napisałem nic prócz prawdy  upierał się Kameni  nie było tam żadnych
kłamstw, przysięgam ci.
 Nie  powiedziała Renisenb  nie mogło być kłamstw. Nofret jest na to za spryt-
na.
Stara Esa miała więc rację. Prześladowania, którymi Satipy i Kait tak się napawa-
ły, były po myśli Nofret. Nic dziwnego, że chodziła z tym swoim kocim uśmiechem na
twarzy.
 Ona jest zła  stwierdziła Renisenb, idąc za tokiem swoich myśli.
 Tak  zgodził się Kameni  jest złą istotą.
Renisenb odwróciła się i spojrzała na niego ze zdziwieniem.
 Znałeś ją, nim tu przyjechała, prawda? Znałeś ją w Memfis?
Kameni zaczerwienił się i zmieszał.
 Nie znałem jej dobrze... Słyszałem o niej. Dumna dziewczyna, mówili, ambitna
i twarda... I nigdy nie wybacza.
Renisenb odrzuciła niecierpliwie głowę.
 Nie wierzę w to  powiedziała.  Mój ojciec nie zrobi tego, czym grozi. Teraz jest
zły, ale nie mógłby być niesprawiedliwy. Gdy wróci, przebaczy.
55
 Gdy wróci, Nofret dopilnuje, żeby nie zmienił zdania. Nie znasz Nofret, Renisenb.
Jest bardzo sprytna i zdecydowana. I pamiętaj, jest bardzo piękna.
 Tak  przyznała Renisenb  jest piękna.
Wstała. Z jakiegoś powodu myśl o urodzie Nofret sprawiała jej przykrość...
II
Renisenb spędziła popołudnie bawiąc się z dziećmi. W czasie tej zabawy dziwny ból
w sercu osłabł. I dopiero przed zachodem słońca, gdy już wygładziła włosy i fałdy suk-
ni, która zmięła się i była w nieładzie, zastanowiła się, dlaczego ani Satipy, ani Kait nie
wyszły jak zwykle.
Kameni dawno odszedł z dziedzińca. Renisenb powoli udała się do domu. Nie było
nikogo w głównej sali, przeszła więc na tyły domu do pomieszczeń kobiecych. Esa drze-
mała w kącie swego pokoju, a jej mała niewolnica znaczyła stosy lnianych prześcieradeł.
W kuchni pieczono sterty trójkątnych bochenków. Nikogo więcej nie było.
Dziwna pustka ogarnęła duszę Renisenb. Gdzie się wszyscy podziali?
Hori poszedł pewnie do grobowca. Jahmose może być z nim lub w polu. Sobek i Ipy
powinni być przy bydle albo przy stogach. Ale gdzie były Satipy i Kait, i gdzie była
Nofret?
Pusty pokój wypełniał mocny zapach olejków Nofret. Renisenb stała na progu wpa-
trzona w małą drewnianą poduszkę, w pudełko z klejnotami, w stertę koralikowych
bransolet i komplet pierścieni z niebieskimi, lśniącymi skarabeuszami. Perfumy, olejki,
ubrania, płótna, sandały  wszystko mówiło o właścicielce, o Nofret, która mieszkała
pomiędzy nimi i która była im obca, która była wrogiem.
Gdzie, zastanawiała się Renisenb, mogła być Nofret? Ruszyła powoli w stronę tylne-
go wyjścia i spotkała wchodzącą Henet.
 Gdzie są wszyscy, Henet? W domu nie ma nikogo oprócz babki.
 Skąd ja mam wiedzieć, Renisenb? Pracowałam, pomagałam przy tkaniu, pilnowa-
łam tysiąca różnych rzeczy. Ja nie mam czasu na spacery.
Oznaczało to, pomyślała Renisenb, że ktoś poszedł na spacer. Może Satipy poszła za
Jahmosem do grobowca, aby dalej wygłaszać swoje przemowy? Ale gdzie, była Kait? To
niepodobne do Kait zostawić dzieci na tak długo. I znów dziwne, niepokojące uczucie,
a potem myśl:  Gdzie jest Nofret? .
Henet, jakby czytając w jej myślach, pospieszyła z odpowiedzią.
 Co do Nofret, wyszła dawno temu do grobowca. No cóż, Hori jest dla niej partią.
 Henet roześmiała się złośliwie.  Hori także ma rozum.
56
Przysunęła się trochę bliżej do Renisenb.
 Szkoda, że nie wiesz, Renisenb, jaka nieszczęśliwa jestem z powodu tego wszyst-
kiego. Przyszła do mnie, wiesz, tego dnia, ze śladem palców Kait na policzku i krwią
ściekającą po twarzy. I kazała Kameniemu pisać, a mnie poświadczyć, co widziałam.
Oczywiście nie mogłam powiedzieć, że nie widziałam tego! Och, ona jest sprytna. A ja,
myśląc ciągle o twojej drogiej matce...
Renisenb przepchnęła się obok niej i wyszła w złoty blask wieczornego słońca. Skały
kryły się w głębokim cieniu. Cały świat wyglądał fantastycznie w porze zachodu.
Na skalnej ścieżce Renisenb przyspieszyła kroku. Pójdzie do grobowca odnalezć
Horiego. Tak, znalezć Horiego. Tak właśnie robiła w dzieciństwie, gdy popsuła jej się za-
bawka, gdy była niepewna lub przestraszona. Hori był jak te skały: niezachwiany, nie-
wzruszony, niezmienny. Renisenb myślała chaotycznie:  wszystko będzie dobrze, jeśli
znajdÄ™ Horiego...
Przyspieszyła kroku, prawie biegła. Potem nagle ujrzała Satipy idącą w jej stronę.
Satipy także musiała być przy grobowcu.
Jakże dziwnie szła, kołysząc się z boku na bok i potykając, jakby nic nie widziała... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •