[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dwa razy dziennie końskie dawki.
- Grzeczna dziewczynka. - Zaśmiał się. - A jak ci idzie w
szkole rodzenia?
- Niezle.
- Uważaj, żeby twój entuzjazm nie zwalił mnie z nóg -
zażartował.
- Przepraszam. Po prostu trochę się wyróżniam. - Zaśmiała
siÄ™ nerwowo. - Powinnam siÄ™ jak najszybciej do tego
przyzwyczaić. Już niedługo będzie widać, że jestem w ciąży, a
ponieważ nie mam obrączki, będę musiała znosić wiele
dwuznacznych spojrzeń. - Bezwiednie bawiła się swoimi palcami
i przestała, kiedy tylko zdała sobie sprawę z tego, co robi. - Nie
sądziłam, że to będzie takie krępujące. Wkraczamy w dwudziesty
pierwszy wiek, a poglądy mamy wciąż z dziewiętnastego. Prze-
cież mnóstwo samotnych kobiet, które nawet nie mają stałego
kochanka, decyduje się na urodzenie dziecka i są szczęśliwe, a ja
wciąż mam skrupuły. - Westchnęła ciężko. - Myślę, że to z
powodu reakcji rodziców. Naprawdę przejmuję się tym, co oni
sÄ…dzÄ….
- Przykro mi, że nie mogę chodzić z tobą do szkoły rodzenia,
ale naprawdÄ™ nie mam czasu.
- Twoja praca wymaga wiele poświęcenia. Przecież nie masz
nawet czasu na życie osobiste. Nie mogę od ciebie oczekiwać, że
przejmiesz rolÄ™ ojca mojego dziecka.
- Powinienem był pójść z tobą choćby pierwszy raz.
- Nie ma sensu tworzyć fałszywych sytuacji. Wszyscy
uważaliby cię za mojego męża i trzeba by było tłumaczyć, że
jesteśmy rodzeństwem. Jeszcze gorzej. Twoja troskliwość bardzo
wiele dla mnie znaczy, ale nie możesz wiecznie chronić mnie
przed ludzmi o średniowiecznych poglądach. Zresztą, na
następne zajęcia już będę miała partnera.
- NaprawdÄ™?
- Moja instruktorka poleciła mi pewną wdowę, która jest
dyplomowaną pielęgniarką. Przepracowała wiele lat na
położnictwie, a teraz jest na emeryturze i czasami pracuje na
zlecenie. Będzie chodzić ze mną na kurs i potem asystować przy
porodzie.
- To chyba idealne rozwiÄ…zanie.
- Praktyczne rozwiÄ…zanie, ale nie idealne.
- No tak, idealnym rozwiązaniem byłby Scott.
- Wolałabym, żebyś przestał czytać w moich myślach. To
krępujące.
- Do tego nie trzeba być jasnowidzem, siostrzyczko.
Chodzisz na zajęcia z tuzinem ciężarnych kobiet i wszystkie,
oprócz ciebie, przychodzą z mężami.
- Jedna przychodzi z matką. Jej mąż jest policjantem i
wieczorem pracuje.
- No dobrze. Dziesięć z nich ma mężów, jedna - matkę, a ty
nie masz nikogo. Jeśli dodasz do tego wszystko, co wiem o
twoim stosunku do Scotta i jego stosunku do dziecka, to sama
przyznasz, że łatwo wydedukować, jak bardzo chciałabyś, aby
Scott był tam z tobą.
- Ciągle jeszcze marzy mi się to, czego nie mogę mieć. Czy
to znaczy, że jestem masochistką, czy tylko zwyczajnym
głupcem?
- Jesteś zupełnie normalna. Będziesz miała dziecko z
mężczyzną, którego kochasz. Nie ma nic nienormalnego w tym,
że chcesz, żeby był z tobą i uczestniczył we wszystkim, co wiąże
się z waszym maleństwem.
- Myślałam, że nauczyłam się już akceptować tę sytuację.
Szczególnie, odkąd kupiłam dom. Kiedy zastanawiałam się nad
ostateczną decyzją, zdałam sobie nagle sprawę z tego, że nie
zrobiłam tego wcześniej tylko z powodu Scotta. Podświadomie
czekałam, że kupimy dom razem. Zawsze zgadzaliśmy się, że
nasz związek jest wspaniały, piękny i doskonały i niczego więcej
nam nie trzeba. %7ładnych głupich wymagań, dąsów, tylko błogie
wspólne życie co dwa tygodnie i w święta. Nie miałam pojęcia,
że czekam na coś więcej. - Zaśmiała się. - Szkoda, że nie jesteś
psychiatrą, braciszku. Umysł ludzki jest taki skomplikowany.
- Wolę chirurgię - skrzywił się Siergiej.
- No i popatrz - ciągnęła przerwaną myśl - teraz dopiero
widzę, że cały czas czekałam właśnie na to, z czego się
wyśmiewaliśmy. Chociaż już dawno powinnam była kupić dom,
zamiast wynajmować mieszkanie, nie mogłam się na to
zdecydować, bo ciągle czekałam na niego. Chciałam, żeby nie
był to zakup spowodowany ulgami podatkowymi, ale wspólna
inwestycja - dom dla nas i naszej rodziny.
- Rozmawiałaś z nim o tym?
- Nie. Nie chciałam go zmuszać. Nie mogłabym, mieszkając
z nim, zastanawiać się, czy przypadkiem nie woli być w
Gainesville beze mnie i bez obciążeń.
- Co to znaczy bez obciążeń ? Ty jesteś obciążona po uszy.
Czy to uczciwe, że on żyje wolny jak ptaszek? Nie zrobiłaś sobie
tego dziecka sama.
- Mogłam brać pigułki.
- A on mógł się powstrzymywać albo wysterylizować, jeśli
naprawdę nie chciał mieć dzieci.
- Dlaczego mężczyzni zawsze muszą być tacy brutalni?
- Jesteśmy większymi realistami niż kobiety. Rzecz w tym,
że oboje ryzykowaliście, a tylko jedno z was ponosi
konsekwencje. Uważam, że to nieuczciwe, niezależnie od tego,
co o mnie pomyślisz.
- %7łycie jest nieuczciwe. Ale zmieńmy temat. Jak ci się
podoba dom?
- W ciągu tygodnia dokonałaś cudów. Mam nadzieję, że ten-
jak-mu-tam pomagał wieszać obrazy.
- A żebyś wiedział. I wytapetuje mi kredens, tak jak to zrobił
w tamtym mieszkaniu.
- Och, jaki porządny człowiek!
- Przestań, Siergiej, proszę. Mogę zmusić go do wszystkiego,
ale nie chcę niczego, co mogłabym dostać pod przymusem.
- To bardzo szlachetne, ale i bardzo niepraktyczne. Może
przynajmniej zażądasz od niego, żeby łożył na dziecko.
- Scott jest hojny z natury - odparła sztywno. - Zobowiązał
się pomagać finansowo.
- A ty zrobiłaś wielki gest i powiedziałaś, że nie potrzebujesz
jego pomocy?
- Ma się spotkać z adwokatem i spisać kontrakt dotyczący
praw rodzicielskich. - Zerwała się z fotela. - Podgrzeję fasolkę, a
ty dołóż węgla.
Siergiej poszedł za nią do kuchni.
- Nie chciałem cię zdenerwować, Dory. Nie mogę tylko
pozwolić na to, aby twoja miłość do niego odebrała ci zdrowy
rozsÄ…dek.
- Miłość do Scotta bardzo wzbogaciła moje życie. To
dziecko... - Położyła dłoń na brzuchu i uśmiechnęła się do brata. -
Znów się rusza. - Umilkła, skupiając całą uwagę na delikatnym
ruchu w swoim łonie. - Tak bardzo kocham to dziecko. Scott też
je pokocha. Poczekaj, zobaczysz.
- Daj Boże - powiedział Siergiej.
- Słuchaj, czy sądzisz, że zrobiłam to celowo? %7łe specjalnie
weszłam do wody, żeby wypłukać krem?
- Czy on cię o to oskarża?
- Nie! Ale wiesz, to się tak głupio stało. Właściwie przez
nieuwagÄ™.
- Jeśli nawet byłaś nieuważna - popatrzył jej w oczy - to była
to decyzja podświadoma, a nie świadoma.
- Podświadoma? Myślisz o tej samej części mojego mózgu,
która czekała, aż Scott kupi dom?
- Nie twierdzę, że to była decyzja, ale jeśli nawet, to właśnie
podświadoma. Nasza podświadomość często lepiej od nas wie,
czego naprawdÄ™ chcemy.
- Więc sądzisz, że chciałam mieć dziecko i nie umiałam się
na to zdecydować?
- Nigdy jeszcze nie widziałem ciężarnej kobiety, która
byłaby tak zachwycona swoim stanem, jak ty. Kiedy zapro-
ponowałem ci - zarumienił się - no wiesz, tę niby pomoc,
zsiniałaś ze złości. Zachowałaś się jak tygrysica, chroniąca swoje
młode. Jeśli w ogóle miałaś wątpliwości, czy chcesz mieć teraz
dziecko, to po prostu popełniłaś błąd, ale...
- Więc myślisz, że mogłam...
- To naprawdę nie ma znaczenia. Jedno jest pewne -będziesz
miała dziecko i jesteś szczęśliwa. Boso, ale w ciąży.
Oboje popatrzyli na bose stopy Dory, wystajÄ…ce spod jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]