[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Czechowicz odwrócił głowę w stronę okna i sprawiał wrażenie, że ta rozmowa w ogóle go nie
interesuje.
 Co to były za tabletki, Jolu?  spytał nagle, wciąż patrząc tępo gdzieś w przestrzeń za
szybÄ….
 To dość skomplikowane  odparła, biorąc głęboki oddech.  Nie wiem dokładnie, co to
jest. Ludzie, dla których pracowałam, nigdy mi tego nie powiedzieli. O ile się orientuję, to
jakiś eksperymentalny środek powodujący najpierw krótkotrwałą utratę przytomności, a
pózniej bardzo specyficzne halucynacje. Człowiek zmienia osobowość... nie potrafię tego
wytłumaczyć.
 A co potrafisz wytłumaczyć?  zainteresował się Adam.
 Oni zajmują się hipnozą i prowadzą na jej temat badania. Te leki w jakiś sposób
wspomagają cały proces. Kiedy wprowadzają kogoś w trans, osobowość tego człowieka po
prostu siÄ™ zmienia. Rozumiecie? Pacjent zasypia i budzi siÄ™ jako ktoÅ› inny.
Robert spojrzał wreszcie na Sil.
 Jak to możliwe?
 To ty jesteś lekarzem, nie ja. Nie mam o tym pojęcia. Moim zadaniem było tylko
karmić cię tym co pewien czas.
 Po co?!
 Ci ludzie czasem zabierali ciÄ™ w nocy i odstawiali nad ranem. Nikt nigdy siÄ™ nie
zorientował. Ty niczego nie pamiętałeś. Rozpuszczałam to w coli, wodzie mineralnej, różnie.
Ultra spojrzała na Czechowicza. Przerażenie w jego oczach kazało jej przejąć inicjatywę.
 To nie ma nic wspólnego z agencją?
 Nie, to prywatna sprawa. Po prostu wynajęli zawodowca. Byli bardzo hojni, ale i
ostrożni. Nie przeszkadzało mi to w normalnej robocie. Może nie do końca było to w
porządku, ale nikomu nie działa się krzywda. Ta hipnoza była całkowicie bezpieczna.
 Przecież nie masz pojęcia, co to za lek  wtrącił Robert.
 Na ile mogłam, sprawdziłam go. To krótkotrwale działający halucynogen. Kiedyś
byłam świadkiem, jak wziął go jeden z tych lekarzy. Nic się nie stało. Bełkotał w jakimś
niezrozumiałym języku, zachowywał się dziwnie, ale pozostali pilnowali go i po godzinie mu
przeszło. Chciałam mieć pewność, że to czysta robota, i udowodnili mi wtedy, że wszystko
jest w porzÄ…dku.
 Ile razy tam byłem?  spytał Czechowicz.
 W ostatnich dwóch miesiącach... kilka.
Adam spojrzał na Roberta, sprawdzając, czy jeszcze jakoś się trzyma.
 Dlaczego uciekasz?  spytała Ultra.
 Jak to dlaczego? Zginęli ludzie. Nie miałam z tym nic wspólnego, ale jak dowiedzą się
o tym w agencji, to już po mnie. Za pół godziny przyjdzie facet, który mnie stąd zabierze. To
dobra przykrywka. Ten koleÅ› to prawdziwy Å‚Ä…cznik z tymi handlarzami. Wiesz, o co chodzi,
Ultra?
 Wiem. A GoguÅ›?
 To pionek, ale dzięki niemu dotarłam do tego co trzeba.
 Co z nim pózniej zrobisz?
 Nic złego, wykonam zadanie. Ale muszę się trzymać z dala od tej bandy konowałów.
 I ja mam w to uwierzyć?  Ultra lekko przymrużyła oczy.
 Nie potrafię ci tego udowodnić. Ci faceci przeprowadzają eksperymenty na ludziach, a
do tego zabijają. Gdybym robiła to służbowo, nie byłoby sprawy, ale... no, sama wiesz. To
była kupa kasy. Miej trochę zrozumienia...
 O tym, że prowadzą eksperymenty, wiedziałaś już dawno  mruknęła sucho
dziewczyna.  Wysyłałaś go na rzez i nawet gdyby wieszano go tam za lewe jajo, miałabyś to
w dupie.
 Uuuu...  Kniewicz skrzywił się z niesmakiem.
 Przestań!  ucięła Sil.  Mam ci przypomnieć twoje wyczyny?
 Nigdy nie robiłam tego na własną rękę. Wykonywałam rozkazy i czemuś to służyło. Nie
porównuj mnie do siebie. Tobie chodzi wyłącznie o pieniądze.
 Nie rozumiesz, o co mi chodzi. Chcę was na nich naprowadzić. Oni mają mnie za byłą
policjantkę. Ja już niczego nie zdziałam, ale ty możesz ich udupić. I to w imieniu agencji.
Ultra nabrała głęboko powietrza, aby chwilę zastanowić się, co robić. Niemal na pewno
kryło się za tym znacznie więcej, niż mówiła Sil, ale było za wcześnie, aby to z niej
wyciągnąć. Postanowiła uważnie jej posłuchać, a co będzie dalej, czas pokaże. Teraz należało
jak najszybciej dotrzeć do lekarzy.
 Jak ich znajdziemy?  spytała prosto z mostu.
 Nigdy tam nie byłam, nie znam ich nazwisk. Kontaktowałam się z nimi właściwie tylko
przez Kamila Kosteckiego.
 Tego Kosteckiego?  spytał zaskoczony Kniewicz.
 Tak. Dziwisz się, że jest w to zamieszany? A jednak. Czuję przez skórę, że cała ta afera
ujawni jeszcze przynajmniej kilku znanych lekarzy. Musicie dostać się do nich przez niego.
 Dobrze. Co jeszcze wiesz?
 Wszystko najprawdopodobniej finansuje bogata firma archeologiczna.
 Firma archeologiczna?!  spytał z niedowierzaniem Czechowicz.
 Nie dziw się. Co prawda wykopaliska archeologiczne finansowane są najczęściej przez
bogatych filantropów lub państwo, ale zdarzają się wyjątki. Ta firma żyje z wykopalisk.
Znajdują coś cennego, sprzedają to i kopią dalej. Mają oddziały na całym świecie. To
wpływowi ludzie, podobno otrzymali pozwolenia nawet od Chińczyków, a kopią wszędzie.
 Co mogą mieć wspólnego lekarze z archeologami?  rzekł Adam, spoglądając
porozumiewawczo na UltrÄ™.
 No proszę, naiwny dziennikarz. Dzisiaj to już rzadkość. A w telewizji wyglądasz na
bystrzejszego. Kiedy nie wiadomo, o co chodzi, drogi kolego, to zawsze chodzi o pieniÄ…dze.
Ale reszty musicie się dowiedzieć sami. Firma nazywa się Pretergate. Nie sądzę, aby dało się
im cokolwiek udowodnić. Jeśli tam pójdziecie, spuszczą was z klozetem. Płacą podatki, ze
wszystkiego się rozliczają, są czyści. Wiem jednak, że najprawdopodobniej finansują
nielegalne eksperymenty, tyle że nie mam na to dowodów.
 SkÄ…d o tym wiesz?
 Tego nie mogę powiedzieć, zresztą nie pomogłoby wam to w niczym.
 Pomogłoby się domyślić, czy nie pakujesz nas w jakieś gówno.
 Ultra, zastanów się. Po co miałabym to robić? Ja też chcę ich dorwać. Mam przez nich
cholerne kłopoty. Proszę was, idzcie już.
 Jeszcze jedno.  Ultra podniosła rękę, aby Sil nie wstawała.  Gdzie jest żona
rzecznika?
 Jestem prawie pewna, że trzymają ją u siebie. Gdzie? Nie wiem. To jedyny świadek
eksperymentu i dlatego raczej jej nie wypuszczą. Być może już ją zlikwidowali.
Czechowicz ukrył twarz w dłoniach, nie mogąc wydusić ani słowa.
 Jak wyglądali ci, którzy przychodzili w nocy po Roberta?  spytał Kniewicz.
 Zwykle było ich trzech. Dwóch osiłków i facet wyglądający na lekarza. Wysoki, w
okularach, szczupły. Blondyn, lekko łysiejący od czoła, około czterdziestu lat. Często używał
medycznych określeń. Nie wiem, jak to robili, że nikt ich nigdy nie widział. Mało mówili.
Przychodzili tylko po niego. Idzcie już!
Ultra wstała i kiwnęła na obu mężczyzn.
Sil złapała ją raptownie za ramię.
 Ultra, daj mi wyjechać.  W jej głosie słychać było mieszaninę lęku i nadziei.
 Masz dzień.
 Dwa.
Ultra zatrzymała na niej wzrok, po czym nieznacznie skinęła głową.
 Idziemy  rzuciła w stronę Adama i Roberta. Obaj bez słowa ruszyli w kierunku drzwi.
Czechowicz zatrzymał się przy Sil, chcąc jeszcze coś powiedzieć, ale stwierdził, że właściwie
nie ma to sensu.
 Chyba się już nie zobaczymy, Jolu?  zapytał spokojnie.
Sil uśmiechnęła się ciepło, jak dawniej.
 Trzymaj się od nich z daleka, Robert. Wiesz tyle, że już nie zrobią ci nic złego.
Gdy drzwi się zamknęły, Ultra zaczęła zbiegać po schodach, jakby dom miał się za
chwilę zawalić. Adam i Robert dopadli ją dopiero na ulicy. Dziennikarz złapał agentkę za
rękę.
 Puścisz ją tak?!  spytał zirytowany.
Ultra puknęła się w czoło.
 Oczywiście, że nie. Ale nie wierzę, by robiła to na własną rękę.
 Myślisz o agencji, dla której na co dzień pracuje i którą tak przed nami ukrywasz? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl
  •